Wierzę, że mi się uda
Był taki moment, że jej serialowa bohaterka znikła z "Na dobre i na złe", ale po jakimś czasie wszystko wróciło do normy i anestezjolog Edyta Kuszyńska znowu bierze udział w życiu szpitala. Z Olga Bonczy rozmawia Sławomir Urlych.
- Skąd ta zmiana?
- Scenarzyści nie mieli wcześniej pomysłu, jak pokierować losami doktor Edyty. Teraz rozbudowali jej wątek i dzięki temu częściej pojawiam się w serialu niż przed rokiem.
- Spełniło się również Pani marzenie o powrocie do teatru.
- To prawda. Zagrałam w trzech premierach. Dwie z nich miały miejsce w warszawskim Teatrze Rampa. Mam na myśli spektakl "Wielka woda" z piosenkami Agnieszki Osieckiej oraz "Sztukmistrza z Lublina" w reżyserii Jana Szurmieja. Wystąpiłam również w wyreżyserowanej przez niego "Sztuce kochania, czyli serdecznych porachunkach" w Teatrze Na Woli.
- Spora zmiany zaszły również w Pani życiu prywatnym.
- Uczę się życia z nowym człowiekiem i znowu wierzę, że mi się uda.
- Jest Pani szczęśliwa?
- Absolutnie. Chciałabym się zakorzenić w tym stanie i spędzić resztę życia z Tomkiem.
- Początki były jednak trudne.
- Byłam krótko po rozstaniu z mężem i nie rozglądałam się za nowym mężczyzną. Najpierw e-maile, a potem długie rozmowy spowodowały, że nasza znajomość stała się bardziej serdeczna.
W listopadzie ubiegłego roku aktorka wzięta ślub z dziennikarzem radiowej Trójki Tomaszem Gorazdowskim.