Artykuły

Likwidacja Centrum im. Zamenhofa w Białymstoku. Biała siła walczy z esperanto

Rada Miejska Białegostoku głosami PiS i lokalnego prawicowego Komitetu Truskolaskiego (KT) zlikwidowała Centrum im. Ludwika Zamenhofa, jedyną miejską placówkę, która w tym mieście zagrożonym brunatną falą nacjonalizmu pracowała na rzecz prawdziwej, a nie folderowej wielokulturowości - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Od nowego roku Centrum zostanie połączone z miejskim domem kultury. Oficjalnie - z powodu oszczędności. Prawdziwy powód podał podczas sesji radny KT Dariusz Wasilewski: "Budowanie wizerunku w oparciu o Zamenhofa jest chybione. Zamenhof był utopistą, który nie znalazł poklasku nawet wśród syjonistów, społeczności żydowskiej". I dodał, że język esperanto jest "niszowy", bo mówi w nim na co dzień tylko tysiąc osób na świecie, w związku z czym esperantyści mogą sobie kultywować swoje idee za własne pieniądze.

Zlikwidować Centrum im. Zamenhofa w Białymstoku to tak, jakby zamknąć Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN" w Lublinie albo wypędzić z Sejn Ośrodek Pogranicze. Powołane w 2009 r. Centrum, podobnie jak placówki z Sejn i Lublina, przywraca pamięć i buduje szacunek dla wielokulturowości pogranicza, gdzie krzyżują się wpływy polskie, litewskie, białoruskie, ukraińskie i żydowskie. Jego wielkim kapitałem symbolicznym jest, a raczej była, idea uniwersalnego języka esperanto, którą stworzył w II poł. XIX w. pochodzący z Białegostoku żydowski lekarz dr Ludwik Zamenhof - właśnie po to, by niwelować podziały etniczne i kulturowe. Sercem placówki jest urządzona w pożydowskiej kamienicy multimedialna wystawa, wskrzeszająca świat dawnego, wielokulturowego Białegostoku. Centrum urządzało wycieczki po mieście śladami Zamenhofa, działało na rzecz zachowania unikalnej, drewnianej architektury w dzielnicy Bojary, prezentowało wystawy poświęcone wielokulturowości i lokalnej tożsamości. Miejscowy PiS od początku sprzeciwiał się jego powołaniu, ale dopiero zmiana sił w radzie umożliwiła likwidację.

Decyzja zapadła tydzień po premierze spektaklu "Biała siła, czarna pamięć" w reż. Piotra Ratajczaka w białostockim Teatrze im. Węgierki. Przedstawienie oparte na głośnej książce Marcina Kąckiego o fali rasizmu w Białymstoku i zacieraniu pamięci po żydowskich mieszkańcach miasta wywołało histeryczne protesty prawicy, która oskarżyła twórców o szkalowanie miasta. Pod teatrem odbyła się manifestacja Młodzieży Wszechpolskiej, odwołania premiery żądali radni PiS. Likwidację Centrum im. Zamenhofa trudno interpretować inaczej niż próbą odwetu. Teatr, który podlega marszałkowi, był poza zasięgiem miejskich radnych, uderzyli więc w Centrum jako symbol międzykulturowego dialogu. W ten sposób dopisali smutny epilog do spektaklu i książki o brunatniejącym Białymstoku.

Sprawa Centrum im. Zamenhofa potwierdza tezę Kąckiego o istniejącym nie tylko na Podlasiu układzie miejscowego biznesu i prawicowych polityków, który przy wsparciu Kościoła toruje drogę dla skrajnych nacjonalistów. Radny Wasilewski, który najostrzej atakował Centrum, to zamożny prawnik i biznesmen (755 tys. zł oszczędności wg zeszłorocznego oświadczenia majątkowego), specjalista od zarządzania i finansów w ochronie zdrowia, posiadacz dyplomu MBA. Jest prezesem Fundacji Obowiązek Polski, rotmistrzem Podlaskiej Chorągwi Husarskiej oraz jednym z inicjatorów budowy w Białymstoku pomnika Romana Dmowskiego. Na swoim profilu na Facebooku określa esperanto jako "bezwartościową utopię", której głównym celem było "zjednoczenie Żydów". W tle jest oczywiście żydowski spisek: "Wielcy świata tj. spekulant finansowy George Soros, są zwolennikami esperanto. Czy bez przyczyny?" - pyta radny Wasilewski. I nie zapomina podać "prawdziwego", żydowskiego nazwiska twórcy esperanto, jakby jego spolszczona wersja coś ukrywała.

Twarzą brunatnego Białegostoku nie jest już ogolony na łyso kibol. Brunatny Białystok ma dziś twarz menedżera w okularach i krawacie, który antysemickie hasła wkłada w okrągły język ekonomii i troski o wizerunek miasta. To dzięki takim ludziom wielokulturowy Białystok staje się oksymoronem, jak czarny śnieg czy sucha woda.

Mamy do czynienia z nową jakością w polskim nacjonalizmie. Boję się myśleć, dokąd nas ta jakość doprowadzi.

Nie sposób nie przypomnieć w tym kontekście zakończenia książki Kąckiego "Białystok. Biała siła, czarna pamięć": "Idea Zamenhofa, by ludzie żyli w zgodzie, zawarta symbolicznie w języku esperanto, została w 1977 r. wyryta na złotej płytce i umieszczona w sondzie Voyager, z pozdrowieniami dla obcej cywilizacji. Sonda minęła Układ Słoneczny, jest dwadzieścia miliardów kilometrów od Białegostoku i ciągle się oddala".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji