Kolęda-nocka
O nie.
Tak być nie może jak zawsze bywało
Kiedy się chwilkę niby polatało
I trzeba było jasne pióra rzucić
I do pełzania pokornie powrócić.
0 nie, tak być nie może
I, tak już nie będzie
Żebyśmy się nie mogli inaczej utrzymać
Jak tylko klęcząc.
Jeśli ludzie wszędzie
Podniosą się, to dźwigną ojczyznę do lotu
I chociaż nikt z nas nie ma tej siły olbrzyma
To do pełzania już nie ma powrotu
I my musimy lecieć choć tak bardzo bolą
Skrzydła, chociaż przed nami ciemność i zmęczenie
Bo inaczej nam pełzać nawet nie pozwolą
A nasza mowa zmieni się w milczenie.
(Ernest Bryll)
Najpierw Teatr Muzyczny w Gdyni - w osobie jego dyrektora Andrzeja Cybulskiego - zaczął przemyśliwać nad wystawieniem "Kto ty jesteś?" Ernesta Brylla. Skontaktował się więc dyrektor z autorem, ponadto kompozytorem Wojciechem Trzcińskim (chodziło przecież o wystawienie sztuki na scenie muzycznej) i reżyserem Krzysztofem Bukowskim, którzy pomysł "kupili", no i zaczęli działać. Ale wydarzenia polityczne, zwłaszcza zaś sierpniowe, spowodowały iż pierwotna koncepcja przestała "wystarczać". Autorska spółka postanowiła więc napisać coś zupełnie nowego. I tak powstała, w oparciu głównie o wiersze Brylla, w tym "Polaków własny portret", "Kolęda-Nocka" z niesamowitą, poruszającą do głębi, muzyką Trzcińskiego.
Ideę tego polsko-patriotycznego widowiska wyklarował ostatecznie właśnie Sierpień - a padły przy okazji wszelkie twórcze i sceniczne rekordy. Próby "Kolędy-Nocki" rozpoczęły się 2 grudnia, 18 grudnia odbyła się już prapremiera widowiska dla "Solidarności"; w 16 dni powstał spektakl, w którym na scenie występuje 300 osób naraz (cały niemal zespół oraz Akademicki Chór Uniwersytetu Gdańskiego, zespół muzyczny Bronisława Opałki i występujące gościnnie dwie wybitne wokalistki, dźwigające główny ciężar spektaklu: Teresa Haremza i Krystyna Prońko), a scenografia Mariana Kołodzieja jest przykładem niemal maksimum tego, co można z "teatralnej machiny" wycisnąć. Elementy kolędne, stoczniowe żurawie, solidarnościowy krąg, wypełniające całą scenę sztandary o niezwykle sugestywnym działaniu malarskim, znicze w plenerowej perspektywie - to wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. W tym rekordowym tempie powstał spektakl wybitny - tak pod względem tworzywa, jak i samej inscenizacji. Jest to kolęda - przy elementach tradycyjnego sztafażu - współczesna niezwykle, opowiada na przykład o ludziach, którzy czekają czasów, gdy...
"Będą się mogli słowem nie kłamstwem podzielić. Spojrzeć w oczy - zobaczyć w zmęczeniu nadzieję. I ten wiatr zrozumieją co im w skrzydła wieje. Choć o skrzydłach od wieków zapomnieli..."
W "Kolędzie-Nocce" jasełka przeplatają się z naszą polską współczesnością. Ludzie szarzy, zagonieni, tułający się bez mieszkań - nagle, w czarowną wigilijną noc, dostają skrzydeł (choć im wyrasta właściwie po jednym tylko skrzydle - czy wystarczy to, by wzlecieć?), bo upomnieli się o swą godność. Są tu i odniesienia bardziej konkretne do naszej najnowszej historii. Niesiony przez tłum zastrzelony chłopak, czy też drzwi również dźwigane na plecach w charakterze krzyża, to przecież reminiscencje z Grudnia w Gdyni.
Wieść o "Kolędzie-Nocce" rozeszła się błyskawicznie, bilety są rozchwytywane, na wszystkie przedstawienia przychodzą nadkomplety - bo jak tu nie zaprosić na spektakl, mimo braku biletów, takich widzów, którzy na przykład następnego dnia odpływają na rok na wody Antarktyki na pokładzie "Profesora Siedleckiego"?
Program spektaklu z wierszami Brylla, utrzymany w charakterze tomiku poetyckiego, jest lekturą poszukiwaną w kraju. Znajomi wysyłają go znajomym, powstał nawet rodzaj czarnego rynku. Autor, kiedy po chorobie, która nie pozwoliła mu uczestniczyć w prapremierze, przyjechał wreszcie do gdyńskiego teatru, przez dziesięć minut składał autografy na owych tomikach-programach, tudzież odpowiadał na owacje widowni i zespołu. Bo jego teksty z "Kolędy-Nocki" to zarazem świetna współczesna publicystyka.