Halina DOBROWOLSKA: 0 aktorstwie i "Diabelstwach"
Widzowie teatralni znają Pani znakomite role, z których można by sporządzić długą listę. Ostatnia Pani rola - rola tłumacza jest czymś zupełnie nowym i oryginalnym. W jaki sposób poznała Pani tak znakomicie język włoski i czy "Diabelstwa" wystawione w Teatrze Dramatycznym są Pani pierwszym przekładem?
- Języków uczę się sama, bez pomocy lektora. Jest to dla mnie równie pasjonujące, jak dla innych rozwiązywanie szarady. Dopiero po pewnym opanowaniu języka zapisuję się na kurs lingwistyczny, aby sprawdzić swoje wiadomości. Włoski znam już od kilkunastu lat i rzeczywiście posługuję się nim równie swobodnie jak polskim. I właśnie z chęci sprawdzenia tej umiejętności zrodził się pomysł przetłumaczenia sztuki. Przełożyłam najpierw na język włoski "Kleopatrę" L. H. Morstina. Przekład spotkał się z aprobatą fachowców teatru włoskiego i tylko rodzaj sztuki nie wzbudził zainteresowania. Z polskich dramaturgów cieszą się uznaniem we Włoszech jedynie Różewicz, Mrożek, Witkacy i Gombrowicz.
Następnym naturalnym krokiem była chęć przetłumaczenia sztuki włoskiej na język polski. Decyzja nie była łatwa, gdyż współczesny teatr włoski nie ma specjalnie ciekawych pozycji do zaoferowania wybrednemu widzowi polskiemu, względnie ja do nich nie dotarłam. Włoscy koledzy aktorzy zwrócili moją uwagę na osobę Alessandro Fersena - autora, reżysera i pedagoga bardzo szanowanego w ich kraju. Widziałam jedną z prób "Diabelstw" i ta propozycja spektaklu zachwyciła mnie swoją poetyką i formą. Zdecydowałam się na tłumaczenie sztuki. Cieszę się ogromnie, że mój debiut w tej dziedzinie zdobył uznanie publiczności i krytyki. Jestem pewna, że dużą pomocą w pracy był dla mnie zawód aktorki i warsztatowa znajomość waloru brzmienia słowa.
Co zadecydowało o fakcie, te stała się Pani również autorką obrazu polskiego w "Diabelstwach"?
- Zaistniała konieczność dołączenia do tej światowej rewii legend o diabłach - obrazu diabła polskiego. Przeszukałam wszystkie możliwe materiały na ten temat i nie znalazłam nic, co dałoby się sfabularyzować. Wtedy odważyłam się napisać sama. Nawiązałam do tematu i formy komedii rybałtowskiej - ze spotkania Nędzy z Diabłem uczyniłam klamrę, wypełniając ją próbą aktualnej satyry.
A jakie są plany na przyszłość w nowej dla Pani dziedzinie literackiej?
- Kończę teraz tłumaczenie i adaptację widowiska sensacyjnego. Mam nieśmiałe projekty samodzielnego napisania sztuki teatralnej, planuję również pracę nad nowymi przekładami. Będąc w sierpniu i wrześniu we Włoszech mam nadzieję poprzez tamtejsze ministerstwo kultury dotrzeć do najciekawszych pozycji dramatu. Sądzę, że tym razem uda mi się znaleźć sztukę teatralną naprawdę godną zaprezentowania jej naszej publiczności.
A Pani praca jako aktorki?
- W tej chwili pracujemy nad "Elektrą" Giraudaux. Reżyseruje Kazimierz Dejmek. Próby są pasjonujące tak dalece, że wszystkie projekty literackie i inne usunęły się na dalszy plan aż do premiery tej sztuki, która odbędzie się prawdopodobnie pod koniec listopada.
Rozmawiała: DANUTA CISZECKA