Artykuły

Dokąd zajdzie grzyb?

Wchodząc niedawno do gmachu Teatru Polskiego na spektakl "Listopad" Rzewuskiego zauważyłem po prawej stronie od ozdobnej fasady obok parkingu, pagórek z piasku, rozgrzebany dół z brudną wodą i odrapaną betoniarką. Czyżby przystępowano do remontu teatru? Nie, to właściciela sąsiedniej posesji odwadniając swoje kamienice, chronią je przed wilgocią. Stan taki ciągnie się już bardzo długo. Zanim usiadłem w miękko wyściełanym fotelu, zanim pod­niosła się udrapowana kotara, pomyślałem, że przy zbliża­jącym się Międzynarodowym Dniu Teatru, należy pomówić o codziennych kłopotach tej najstarszej polskiej sceny w Poznaniu. Złocone stiuki i dobry stan widowni nie załatają dziury w całym.

Teatr Polski wybudowany został w 1875 roku wy­siłkiem całego społe­czeństwa, jako symbol pol­skości tych ziem, jako obrona przed panoszącą się germa­nizacją. Symbolizuje to na­pis na frontonie: "Naród so­bie". Ostatnimi czasy rzadko był remontowany. A wymagał by już kapitalnego remontu, co pociągnęłoby za sobą ogromne nakłady pieniężne, w obecnym okresie trudne do znalezienia, jak również wy­łączenie sceny z bieżącej pra­cy na dłuższy okres.

Zmorą gmachu jest grzyb, który opanowuje budynek. Wilgoć zżera dom od dołu i z góry. Nie ma też lekarstwa na cieknący dach. Jednak dy­rekcja pragnąc zachować cią­głość przedstawień przystę­puje do remontów bieżących. I tak może do teatru będziemy wchodzić po pomostach i pod rusztowaniami, ale na sztukę!

Pierwszy trojektowany etap modernizacji, to ponowna izolacja gmachu i remont dachu, bo bez tego przedsięwzięcia wszystkie inne naprawy będą szły na marne. Drugi etap to remont wnętrz, który uza­leżniony jest od solidnego wykonania pierwszego. Ale sa­me remonty nie uzdrowią sy­tuacji w teatrze. I cóż z tego, że w bufecie pracowniczym udrapowane kotary nie będą zasłaniać już grzyba, jeśli wszędzie panująca ciasnota pozostanie trudna do zniesienia. Teatr nie ma też porządnego magazynu. Może warto było­by pomyśleć o wybudowaniu po prawej stronie budynku drugiej bliźniaczej oficyny? Znalazłoby się tam miejsce i na magazyn (obecny jest mo­cno zniszczony a także bez wentylacji) i na nowe garde­roby dla aktorów. Obecne trzy w starym gmachu są ciasne, niskie i duszne. W jednej gnieździ się dziewięć osób na dwunastu metrach kwadratowych! Również ma­gazyn strojów na trzecim piętrze jest bardzo ciasny. A może znalazłoby się w tej oficy­nie miejsce dla pracowni i fryzjerni?

Remonty i ciasnota to nie ostatnie bolączki dyrekcji i zespołu. Dużo do życzenia pozostawiają kwestie nagłośnieniowo-akustyczne i oświetle­niowe. Według wypowiedzi pracownika teatru niejeden zespół młodzieżowy posiada sprzęt nagłośnieniowy lepszy od sprzętu w Teatrze Polskim w Poznaniu! Warto by też wspomnieć w tym miejscu o nastawni Bordoniego, skądinąd doskonałej w momencie jej montowania, przed pier­wszą wojną światową! Aż trudno sobie wyobrazić, że w obecnej dobie techniki u schyłku dwudziestego wieku, na­stawnia sceny poruszana jest siłą rąk ludzkich! Należałoby też pomyśleć o nowym polu świetlnym.

A powracając do remontów, nawet letni taras, na którym widzowie przechadzają się podczas antraktów jest popę­kany i przepuszcza wodę w sam raz do... gabinetu dyre­ktora! Wylewając na nowo taras, albo układając na nim płytki stworzyć można nowy miły kącik w teatrze, na któ­rym ciepłą porą można by wystawić bufet dla widzów, którego notabene teatr nie ma.

Teatr to nie tylko dobra gra aktorów, ładna scenogra­fia i antyczne wnętrza. To też sprawy bieżące, brak materiałów, remonty, sprawy socjalne i codzienne kłopoty jak w każdym zakładzie pra­cy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji