Historia Witolda Gombrowicza
Niedługo rozpocznie się we Wrocławiu kolejny Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych. Oprócz przeglądu spektakli zgłoszonych do konkursu odbędzie się jak zwykle kilka "imprez towarzyszących". Jedną z nich będzie sesja naukowa poświęcona życiu i twórczości Witolda Gombrowicza, połączona z prezentacją spektakli telewizyjnych zrealizowanych na pod-stawie jego utworów. Są dwa powody do zorganizowania tego spotkania - dwudziesta rocznica śmierci i osiemdziesiąta piąta rocznica urodzin.
- Wiecie, że o mnie nie wolno mówić w sposób nudny, zwykły, pospolity. Zabraniam tego stanowczo. Domagam się - o sobie - słowa odświętnego. Tych, którzy pozwalają sobie mówić o mnie nudno i rozsądnie, karzę okrutnie: umieram im w ustach i oni mają w swym otworze gębowym pełno mego trupa. - przestrzegał Gombrowicz.
Trudno jest mówić o autorze "Ferdydurke" tak, aby nie przyprawić mu "gęby", aby wygrać z nim walkę na miny. "Dziennik" pozostaje niedoścignionym wzorem. Patrzeć na siebie z dystansu, a jednocześnie super subiektywnie mówić o sobie, a jednak o czymś bardzo ogólnym i powszechnym, przedstawiać swoje kompleksy, fobie, uprzedzenia, a jednocześnie malować obraz Inteligenta-Polaka, uwikłanego w Historię i Formę, z którymi walczył i które go pochłonęły.
Gombrowicz napisał trzy dramaty: "Iwonę księżniczkę Burgunda", "Ślub" i "Operetkę". Po śmierci odnaleziono w jego
papierach jeszcze fragment dramatyczny zatytułowany "Historia". Bohaterami tego utworu są członkowie rodziny Gombrowiczów. Ta z pozoru autobiograficzna opowieść przekształca się w poszukiwanie źródeł obecnego stanu świadomości inteligenckiej grupy społecznej. Widowisko telewizyjne "Historia Witolda Gombrowicza" opiera się i nawiązuje do tamtej "Historii". Autor scenariusza, Waldemar Żyszkiewicz, spróbował opowiedzieć o Gomrowiczu tak jak on sobie tego życzył, w sposób niezwykły, nie nudny i nie pospolity. Czy jest to możliwe? Oczywiście, jeśli pozwoli się dopuścić do udziału samego bohatera. Widowisko skomponowane zostało z różnych tekstów autora "Operetki". Oprócz wspomnianej "Historii", odnajdą w nim Państwo ślady "Ferdydurke", "Dziennika", "Pamiętnika z okresu dojrzewania" oraz fragmenty wspomnień szkolnego kolegi.
W starym ogrodzie, przed zniszczonym szlacheckim dworkiem, stoją stół i krzesła. Na ten realny, utrwalony przez kamerę obraz, nakładają się inne. Wirują stare fotografie rodzinne, portrety... Gombrowicz stary, Gombrowicz młody, Gombrowicz w latach męskich... Matka, ojciec, rodzeństwo... W pierwszym momencie są rodziną, za chwilę komisją przed którą Witold zdaje swój egzamin dojrzałości, chwilę później - surową i nieugiętą komisją rekrutacyjną.
Kultura, tradycja jest dla Gombrowicza formą, którą wykształca zbiorowość. Jest ona mechanicznie przyjmowana przez jednostkę i dlatego nigdy nie wyrażamy naprawdę siebie. Wszystko, co robimy jest w swym kształcie narzucone nam przez panujący konwenans. Są jednak w człowieku oryginalne pragnienia i myśli, które niestety pozostają zwykle w niezgodzie z obowiązującą formą. Każde więc wyjście w świat jest gwałtem zadawanym naturze. Właśnie tę niemożność wyrażenia siebie w kształcie autentycznym, a więc wewnętrzną niedojrzałość, uznał Gombrowicz za charakterystyczną właściwość kultury polskiej.
- Mam opowiedzieć moje życie w związku z moim dziełem (??). Pochodzę z rodziny szlacheckiej, której genealogię daje się wyprowadzić od Andrzeja Szymkowicza-Gomrysa, bojara Kosydorskiego z XVI wieku. Dziadek mój, Onufry Gombrowicz, po konfiskacie dóbr w roku 1863 za rzekomy udział w powstaniu polskim, przenosi się z Litwy do Królestwa. Jego syn, a mój ojciec, Jan żeni się z posażną córką Ignacego Kotkowskiego, obywatela ziemskiego w sandomierskim, kupując majątek Małoszyce, gdzie ja się urodziłem.
Ta moja rodzina była nieco lepsza pod względem stanu posiadania urzędów, koligacji od przeciętnej szlachty polskiej. Ale nie należała do arystokracji.