Artykuły

Bulwary nad Wartą

Znakiem powracania do Europy jest w naszych teatrach zjawisko tzw. sceny gościnnej - to znaczy wystawiającej spektakle przywożone z zewnątrz, wyłącznie, albo obok włas­nych realizacji. Poznański Teatr Muzyczny stał się taką sceną dla ulubieńca Warszawy, Teatru "Kwadrat". Stąd kolejna wizyta jego artystów. Tym razem z farsą Pierre'a Chesnota "Czarujący łajdak".

Ta sztuczka, to następny przy­kład owej "drogi do Europy", pre­zentuje wszak wypróbowane pra­widła teatralnej zabawy. To wszak w prostej linii córeczka wodewilów, komedyjek muzycznych, burlesek i fars - słowem całego tego "teatru bulwarowego", którym bawili się paryżanie w II połowie XIX i pierw­szej XX wieku.

Tym co charakteryzuje owe sztu­czki (a więc i "Czarującego łajda­ka") jest błyskotliwa zręczność z jaką autor żagluje starymi schema­tami. Jest więc mąż-kobieciarz, jest wyrozumiała, bo znająca życie żona (tutaj nawet dwie), no i oczywiście jest kochanka, także podwojona. Rzecz cała polega na tym, aby tak przestawiać te figurki, dać im takie teksty, by widz ani przez chwilę się nie nudził, a przeciwnie, pękał co chwila ze śmiechu. Chesnot to py­sznie zmajstrował, a "Kwadrat" za­pewnił koncertową obsadę z Ja­nem Kobuszewskim na czele jako mężem dwóch żon, Danuty Szaflarskiej i Hanny Zembrzuskiej i kochankiem Magdaleny Wołłejko i Ewy Wencel.

Oczywiście na widowni był kom­plet, śmiechu zadowolonej widow­ni wiele, aplauz. I tylko żal, że tak rzadko w poznańskich teatrach mo­żna oglądać tak rozbawioną widow­nię. Ale to temat już na zupełnie inną historię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji