Artykuły

Udana zabawa

"Wernisaż" w reż. Jana Polaka w bydgoskim Teatrze na Barce. Pisze Katarzyna Stemplowska w Gazecie Wyborczej-Bydgoszcz.

Sporą dawkę rozrywki i jednocześnie gorzkiej refleksji o życiu zafundowali bydgoszczanom twórcy przedstawienia "Wernisaż". Sztukę Vaclava Havla pokazał w sali Adrii, w niedzielę, Teatr na Barce.

Widzów, którzy przed spektaklem nie czytali jednoaktówki Havla, mogła zdziwić scenografia. Jaskrawe kolory ścian, nieładny kominek, a nad nim nie pasujące do wystroju starocie. Powyżej zawisł turecki kindżał, a nieopodal stanęła gotycka rzeźba Świętej Madonny. Obok foteli sprzed trzydziestu lat i bardzo nowoczesnego szklanego stolika... konfesjonał. Po prostu kicz. Wszystkie te przedmioty mają swoje uzasadnienie w treści sztuki. Przecież bohaterowie dramatu - Wiera (Iwona Żelaźnicka-Błaszczyk) i Michał (Wiesław Kowalski) zapraszają swojego przyjaciela na... wernisaż. Zaabsorbowani sobą nawzajem, chwalą się przed Fryderykiem (Janusz Leśniewski) własnymi pomysłami. Przekonują go, że powinien także wyremontować swoje mieszkanie. - Człowiek jest taki, jak mieszka - mówią. Ale na tym nie kończą. Para małżonków stara się wpłynąć na Fryderyka, by ten przejął cały ich styl życia.

Historia stara jak świat, jednak realizacja Teatru na Barce pokazuje, że sztuka Havla - napisana prawie trzydzieści lat temu - nie straciła nic na swej aktualności. Przypomnijmy, że kiedy powstała w 1975 roku, książki Havla były wycofane z księgarni i bibliotek. - Havel po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 roku znalazł się "na indeksie" i przez następne 20 lat jego sztuki były grane wyłącznie za granicą - podkreśla obecny na premierze Andrzej Jagodziński, tłumacz literatury czeskiej i słowackiej.

Także w "Wernisażu" można dopatrywać się treści politycznych - walki z indoktrynacją i uniformizmem. O wiele bardziej sztuka przemawia dziś jednak jako satyra konsumpcyjnego stylu życia i snobizmu.

Sukces niedzielnego przedstawienia Teatru na Barce opiera się nie tylko na uniwersalnym tekście czeskiego pisarza. Przyczyniły się do tego z pewnością kreacje aktorskie Iwony Żelaźnickiej-Błaszczyk, Wiesława Kowalskiego i Janusza Leśniewskiego (ten ostatni nie miał wielu kwestii do wypowiedzenia, co czyniło jego grę o wiele trudniejszą).

W "teatrze absurdu", bo tak należy rozumieć niedzielne przedstawienie, wymaga się od aktorów nie lada umiejętności, a od reżysera wyobraźni. Jan Polak umiejętnie wyeksponował powtarzające się w sztuce kluczowe słowa. Wykorzystał również wspomniany konfesjonał, czyniąc z niego istotny element na scenie. Przejaskrawione sytuacje, zabawne dialogi i dobra obsada - ten melanż sprawił, że wieczór na "Wernisażu" był wieczorem udanej zabawy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji