Artykuły

"Niektóre długopisy piszą wolniej", czyli sketch show po polsku. Totalna rozwałka czy miła głupota?

Pamiętacie siostrę Irenę i doktora Wernera z "Za chwilę dalszy ciąg programu"? Albo "Latający cyrk Monty Pythona"? Konwencja tych programów ma swoją nazwę - sketch show. W Polsce ten gatunek komediowy zaczyna się rozwijać. M.in. dzięki warszawskiemu Klubowi Komediowemu i spektaklom z serii "Niektóre długopisy piszą wolniej" - pisze Kalina Mróz w Gazecie Wyborczej.

Najpierw jest pomysł na skecz: dwóch mafiosów jedzie samochodem. Wiozą w bagażniku trupa i chcą go gdzieś zakopać. Potem następuje burza mózgów, improwizacje, wymiana zdań i tysiące prób. Wreszcie powstaje scena, w której za kierownicą siedzi syn, a funkcję pilota pełni matka o aparycji młodego mężczyzny i nazwisku Kapturowa. Brutalnie krytykuje swoje zahukane, 35-letnie dziecko za każdy ruch i każde słowo. Widzowie, którzy urodzili się, zanim bezstresowe wychowanie stało się normą, płaczą przy tym skeczu ze śmiechu.

Tak zaczyna się drugą część sketch show "Niektóre długopisy piszą wolniej" [na zdjęciu], granego w Klubie Komediowym w Warszawie (ul. Nowowiejska 1, przy placu Zbawiciela).

Składa się z serii skeczów, luźno krążących wokół relacji dzieci - rodzice, psychoterapii, nieradzenia sobie w dorosłym życiu. Artyści operują humorem o wysokim poziomie abstrakcji. Dowcip jest wystarczająco zwariowany, by trafić do każdego, niezależnie od hermetycznych odwołań do muzyki klasycznej czy psychoanalizy.

Przedstawienie mocno różni się od typowego polskiego kabaretu - nie ma w nim słowa o polityce ani komentarzy do aktualnych wydarzeń. Wprawia widzów w zdziwienie i konsternację, bo treść żartów nie jest oczywista. Ma również inną formę - bardziej zbliżoną do spektaklu teatralnego.

Założenie jest proste - rozbawić widza inteligentnym i zaskakującym wygłupianiem się, które przetrwa próbę czasu.

Wprowadzić sketch show do Polski

Spotykam się z twórcami "Niektóre długopisy piszą wolniej" w Klubie Komediowym. To Joanna Pawluśkiewicz, Bartosz Młynarski, Krzysztof Dziubak, Marta Iwaszkiewicz i Bartłomiej Walos. Brakuje tylko Pawła Najgebauera.

Pracę nad "Długopisami..." zaczęli półtora roku temu ze świadomością, że formuła sketch show jest w Polsce mało znana i niewykorzystywana, chociaż niemal wszyscy słyszeli o "Latającym cyrku Monty Pythona".

Stare dobre "Za chwilę dalszy ciąg programu" Wojciecha Manna, Krzysztofa Materny, Grzegorza Wasowskiego i Sławomira Szczęśniaka oraz "KOC - Komiczny Odcinek Cykliczny" dwóch ostatnich również można wpisać w konwencję sketch show. Ale w czasach emisji tych programów nikt o takiej nazwie nie słyszał.

Artyści z Komediowego krzewią więc wiedzę na temat tego gatunku m.in. za pośrednictwem Facebooka, gdzie zamieszczają ulubione skecze i polecają zagraniczne sketch shows.

Zorganizują nawet wykład pt. "Skecz skecz skecz" (poniedziałek, 11 kwietnia o 21.30 w Klubie Komediowym), w którym zamierzają pokazać i przeanalizować najlepsze w ich opinii skecze anglojęzyczne, żeby zapoznać miłośników komedii z tą formułą.

Rozmowa dwóch szklanek

Pytam artystów o definicję sketch show. Debata trwa dobry kwadrans, bo każdy patrzy na ten gatunek trochę inaczej.

Bartłomiej Walos widzi to tak: - W sketch show postacie są jednowymiarowe i służą osobnej rzeczywistości, w której rozgrywa się skecz. W kabarecie postacie często przerzucają się grepsami niezwiązanymi ze światem, w którym się je umiejscawia. Na przykład marynarz w tropikalnej dżungli nagle rzuca żart polityczny dotyczący naszych realiów. Jeżeli chodzi o nasz sketch show, jestem zwolennikiem totalnej rozwałki. Chcę, żeby było jak najdziwniej. Nie lubię, kiedy skecz od razu narzuca widzowi jakąś treść. Uważam, że przede wszystkim chodzi w nim o robienie sobie jaj i o to, żeby było zaskakująco.

Joanna Pawluśkiewicz chce, żeby było bezpretensjonalnie, w amerykańskim stylu: - Nie upieram się, żeby przekazywać jakąś głębszą myśl. Skecz to może być po prostu miła głupota. W przeciwieństwie do kabaretu zbliżona do spektaklu teatralnego.

- Nasze występy czasem niosą z sobą pewną refleksję - dodaje Krzysztof Dziubak. - Ale ona wyłania się z abstrakcji, dziwaczności. Formuła sketch show daje możliwość przekazywania pewnych treści w oryginalny sposób. Pisanie zaczynamy od pomysłu, np. rozmowy dwóch szklanek. Jedna jest do połowy pusta, druga do połowy pełna. Jedna jest pesymistką, druga optymistką. Czyli taki sztampowy kabaretowy żart. Niszczymy go, zastanawiamy się, co z nim zrobić dalej. Może pokazać te szklanki w konwencji kina noir? I tak dalej.

Twórcy "Długopisów..." mówią o sobie, że są improwizatorami wychowanymi na skeczach. - W polskich improwizacjach można znaleźć coś między mrokiem a intelektem, a nawet wątki religijne, katolickie, odniesienia do filozofii - tłumaczy Pawluśkiewicz. - Tego w amerykańskiej odsłonie raczej nie ma. Amerykanie są bardziej życiowi, prości. Ze skeczem jest inaczej. To uniwersalna forma, zrozumiała wszędzie na świecie. Ale nie chciałabym teraz wyjeżdżać do USA i tam pracować. Podoba mi się, że jesteśmy w Polsce pionierami pewnego gatunku.

Nerdy w piwnicy

Prawie wszyscy są wykształconymi w Stanach Zjednoczonych improwizatorami, oprócz stand-upera Bartka Walosa. Łączy ich zamiłowanie do amerykańskiej sceny skeczowej (sztandarowy przykład: skecze w "Saturday Night Live"). Chłoną ją w internecie.

- Jesteśmy maniakami - mówi Pawluśkiewicz, która jako zawodowa scenarzystka przenosi pomysły grupy na papier. - Dopiero ostatnio zdałam sobie sprawę, że to, co robimy, jest trochę dziwaczne. Na przykład pojawia się kontynuacja serialu "Mr. Show" [amerykański sketch show wskrzeszony przez Netflix w 2015 r. jako "W/Bob & David"], i to jest dla mnie ważniejsze niż święta z rodziną. Zamykam się w domu i oglądam.

- Nie oglądam telewizji, nie wiedziałem do niedawna, kim jest Dawid Podsiadło - mówi Krzysztof Dziubak, czyli matka Kapturowa. - Jesteśmy wycięci z rzeczywistości, ale jest nas wielu i tworzymy własny szczęśliwy świat. Nazywamy to olewką z wyboru.

"Długopisy..." na ekran?

Twórcy "Długopisów..." zdają sobie sprawę, że formuła sketch show doskonale sprawdza się w telewizji, ale na razie o tym nie myślą. Jak sami mówią, nie mają dokąd pójść ze swym spektaklem poza kameralną piwnicę Komediowego.

- W Stanach komicy mają precyzyjną ścieżkę kariery - mówi Marta Iwaszkiewicz. - Zaczynają od improwizacji, pisania, występów teatralnych, potem "Saturday Night Live", serialu, a wreszcie są zatrudniani w dużej komedii filmowej. Tak wyglądała droga Tiny Fey czy Steve'a Carella. W Polsce komicy prawie nigdy nie występują w komediach. Kabaret Mumio nakręcił film, ale produkcję niezależną.

Mimo wszystko mają nadzieję, że ich działalność będzie się rozwijać, bo ludzie są już znudzeni skostniałym, kabaretowym poczuciem humoru.

A dalej co? Tropico!

- Pierwszy odcinek cyklu "Niektóre długopisy piszą wolniej" był zlepkiem różnych skeczów bez myśli przewodniej - mówi Bartosz Młynarski, grający w drugiej części m.in. nieszczęsnego syna Kapturowej. - Drugi miał już pewien temat, dotyczył psychoterapii czy relacji z rodzicami. A trzeci postanowiliśmy zrobić pod hasłem "Tropico!".

- Słowo "tropico" kojarzy się nam z pizzą hawajską, owocami w puszcze, sałatką z tuńczykiem, oranżadą, imprezą w tramwaju, nudą na wakacjach, skamieniałym kakao z lat 90. - opowiadają artyści. A z tego wyjdą nam pewnie sceny w klasztorze.

Premiera tej części w maju.

***

"Niektóre długopisy piszą wolniej" w Klubie Komediowym w kwietniu (Warszawa, ul. Nowowiejska 1):

Wykład "Skecz skecz skecz" - 11 kwietnia, godz. 21.30

Część II - 16 kwietnia, godz. 21

Część I - 21 kwietnia, godz. 21

"Niektóre Długopisy Piszą Wolniej": who is who

Joanna Pawluśkiewicz - scenarzystka, improwizatorka, pisarka. Autorka powieści "Pani na domkach" i "Telenowela". Współpracuje z HBO Polska (serial "Bez Tajemnic", "Pakt"), TVN ("Lekarze", "Usta usta"). Uczennica "Second City" w Chicago (szkoła komediowa i improwizacyjna ) i Improv Olimpics. Występuje w grupie Hurt Luster.

Krzysztof Dziubak - występuje w teatrze improwizowanym Klancyk, z Maciejem Buchwaldem współtworzy duet Muzyczne Chwile z Maćkiem i Krzyśkiem. Absolwent iO Training Center, The Second City Training Center oraz szkoły improwizacji przy teatrze The Annoyance w Chicago.

Bartosz Młynarski - założyciel i członek grupy Klancyk, z którą improwizuje od dziewięciu lat. Występuje również w pierwszym duecie impro Sufin/Młynarski. Skończył wydział zaoczny Wiedzy o Teatrze na Akademii Teatralnej w Warszawie. Brał udział w kursie Harolda w iO Chicago i licznych spektaklach impro m.in. w Chicago, Paryżu. Menedżer Klubu Komediowego.

Marta Iwaszkiewicz - improwizatorka. Występuje m.in. w grupie Hurt Luster i teatrze improwizacji Hulaj. Absolwentka szkoły improwizacji Improv Olympic w Chicago.

Bartłomiej Walos - stand-uper, scenarzysta, tłumacz, okazjonalnie aktor. Członek Stand-up Polska. Współpracował z Comedy Central. W Klubie Komediowym prowadzi m.in. "Bitwy na dubbingi".

Paweł Najgebauer - performer i instruktor teatru improwizowanego. Członek teatrów Klancyk i Hofesinka oraz duetu PiP Show. Szkolony w Second City, iO i UCB (Chicago i Nowy Jork).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji