Ten taniec ścina z nóg
Rafał Urbacki z powodu zaniku mięśni 10 lat spędził na wózku inwalidzkim. Dzięki tańcowi znów zaczął się poruszać. Prosi, żeby nie traktować go jak supermena. W spektaklu, który jutro pokaże w Instytucie Teatralnym, opowiada historię swojej niepełnosprawności i zaprasza innych z problemami z ruchem do tworzenia z nim sztuki
Urodził się z wadami genetycznymi. Do 13. roku życia chodził - na przykurczonych stopach, kaczym krokiem - ale jednak. Potem choroba (polineuropatia - zanik mięśni obwodowych) unieruchomiła go na dziesięć lat na wózku inwalidzkim.
- Miałem potężną załamkę. Kiedy inni grali w piłkę, byłem ograniczony przestrzenią - opowiada Rafał Urbacki.
Mieszkał w Gliwicach na drugim piętrze bez windy i gdyby nie spotkał osób, którym nie przeszkadzała jego niepełnosprawność, nie wiadomo, co by się z nim stało. Na szczęście lubił czytać i nie poddał się ułomności.
Od sześciu lat Rafał zajmuje się tańcem, w zeszłym roku był rezydentem w Starym Browarze, gdzie pod okiem choreografów stworzył taneczne solo (ale można to nazwać równie dobrze performance'em czy teatrem) pt. "On wstał i poszedł do domu". To właściwie podsumowanie tego, co zdarzyło się jemu samemu podczas pracy ze swoim ciałem. Dzięki technice nazywanej "kontakt-improwizacja" (polega na układach tańczonych w bardzo bliskim kontakcie z inną osobą) odkrył, że mimo iż nie ma w nogach czucia, może na nich stać. - Poczułem, że po wyciągnięciu kręgosłupa, opierając się na drugiej osobie, mogę samodzielnie stanąć. Zaraz potem upadłem, ale to początek mojej drogi - opowiada.
Połączenie intensywnej rehabilitacji, jogi i różnych technik tanecznych sprowadziło go na drogę ludzi "wyprostowanych". - Nie jestem jakiś wyjątkowy. W swoim solo walczę z tym stereotypem, że jestem jakimś chojrakiem. Ja po prostu jakoś sobie radzę - podkreśla Urbacki.
W niedzielę dla chętnych osób, jak sam mówi - "kalek, inwalidów, paralitów i osób o alternatywnej motoryce" - organizuje warsztaty pod hasłem "Casting". - Zapraszam każdego z różnego rodzaju problemami z ruchem. Jedyny warunek to bycie w pełni świadomym - mówi.
Uczestnicy projektu mają szansę wziąć udział w nowym spektaklu. Miałby pokazać, że taniec to stan umysłu, a nie mięśni. - Chcę stworzyć wioskę, w której żyją "inne" osoby. Żyje im się gorzej, a inni ludzie odwiedzają ich tylko po to, żeby poczuć się lepiej - opowiada. Być może okaże się, że także inni nie w pełni sprawni ludzie nauczą się jak on poruszać w tańcu. - Bo z każdej ułomności da się uczynić unikalny ruch Jeśli ktoś jest w stanie poruszać nogą tylko po kole, albo trzęsie mu się ręka, to da się zamienić ten rodzaj motoryki w unikalny taniec - zapewnia Rafał.