Artykuły

Gdynia. Premiera "Z życia glist" w Miejskim

Erotyczne zawiłości życia w niezwykłym trójkącie, mroczne tajemnice życia słynnego pisarza, emocjonalny węzeł gordyjski - to wszystko będzie można znaleźć w najnowszym spektaklu gdyńskiego Teatru Miejskiego, "Z życia glist".

Przemysław Gulda: Co pana zafascynowało w tekście Enquista na tyle, żeby chcieć go przenieść na scenę?

Krzysztof Babicki: Tak, to rzeczywiście naprawdę fascynująca sztuka. Kiedy w 1993 roku spotkałem się w Sztokholmie z Ingmarem Bergmanem, powiedział, że "Z życia glist" to jedna z najwybitniejszych sztuk XX wieku - on sam reżyserował "Z życia glist" na początku lat osiemdziesiątych w Monachium. To opowieść o miłości, a właściwie o jej różnych odcieniach i bardzo specyficznym "trójkącie małżeńskim" - z Andersenem w roli głównej. Dodam, że nie jest to miłość spełniona.

Jak bardzo znajomość intymnych faktów z życia autora może zaważyć na odbiorze jego twórczości? Czy warto czytać biografie słynnych pisarzy czy lepiej raczej skupić się na ich książkach?

- Warto czytać biografie wielkich pisarzy, bo wtedy lepiej rozumiemy ich twórczość, a właściwie drogę do tej twórczości. Biografia Andersena jest tu niezwykle atrakcyjnie ukazana, ale jest przede wszystkim pretekstem do okrutnej opowieści o karierze, której "robienie" zabiera godność, o relacjach seksualnych, które spowite są mgłą tajemnicy. O obrzydliwości wielkiej polityki i przerażających skutkach antysemityzmu. Przede wszystkim jest to sztuka o potrzebie wolności wewnętrznej, której nie osiągnie się zakłamując własną biografię.

W tym przypadku dystans między dość pogodnym charakterem baśni Andersena, a jego nieco mrocznym życiem osobistym jest dość odległy. Jak chce pan to wygrać i wykorzystać w swoim spektaklu?

- W spektaklu wyraźnie pokazujemy, że najpiękniejsze baśnie mogą wyrastać z dramatycznych rozgrywek politycznych, erotycznych, z tajemnic, których nikt nie chce wyjawić.

To przedstawienie to bardzo silnie naładowany uczuciami węzeł między trójką głównych bohaterów. Jak pracował pan z aktorami, żeby osiągnąć poziom emocjonalny niezbędny do przedstawienia relacji między nimi?

- Bardzo długo i z wielką pasją. To musi być znakomicie zagrane, aktorzy muszą wiedzieć, po co wychodzą na scenę, co jest w ich rolach najważniejsze, jaki dać kształt swoim postaciom. "Z życia glist" to sztuka, która wymaga także "jubilerskiej" roboty reżysera. To reżyseria bardzo dyskretna, precyzyjna. Dla mnie to znacznie trudniejsze wyzwanie, niż inscenizowanie dużych przedstawień, w których można wiele osiągnąć poprzez urodę plastyczną, układ przestrzeni, duże sceny zbiorowe.

Tekst Enquista przepełniony jest erotycznym napięciem. Jak dobrze sprawdza się ono na scenie?

- Erotyczne napięcie pomiędzy bohaterami jest niezwykle istotne, zwłaszcza że wszyscy oni znają od lat swoje tajemnice, także erotyczne, ale mówią o nich po raz pierwszy. I to w obecności nas, widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji