Artykuły

W Pasji słuchacz staje się uczestnikiem ewangelicznej opowieści

O tym jak powstała "Pasja według św. Łukasza" - dzieło, które zostanie wykonane na Festiwalu Beethovena z okazji 50-lecia jego powstania opowiada PAP kompozytor i dyrygent Krzysztof Penderecki.

PAP: W finale 20. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena wykonana zostanie skomponowana przez pana "Pasja według św. Łukasza" (na zdjęciu), dzieło określane jako kluczowe w muzyce polskiej XX wieku, ale też uznane za jedno z najważniejszych dzieł oratoryjnych w muzyce światowej. Panie Profesorze, jak powstała Pasja? Krzysztof Penderecki: Nie zdawałem sobie sprawy, na co się porywam. Byłem jeszcze młodym człowiekiem. Pamiętam na festiwalu muzyki awangardowej w Donaueschingen wykonany został mój bardzo awangardowy utwór "Fluorescencje". Do tego stopnia awangardowy, że trochę nawet mnie "wybuczano", ponieważ niektórzy uznali, że za daleko się posunąłem w eksperymentach. Ale ja lubię, jak się oburzają na moją muzykę. I właśnie tam, na festiwalu muzyki awangardowej, ówczesny dyrektor radia kolońskiego Westdeutscher Rundfunk Otton Tomek zaproponował mi, abym skomponował utwór, ewentualnie sakralny, z chórem - jak zaznaczył - dla uczczenia 700-lecia katedry w Muenster w 1966 r.

Niestety nie powiedział nic więcej. Podczas rozmowy na spacerze, ot tak rzuciłem, że napiszę Pasję. Dyrektor się tylko uśmiechnął. Znany bowiem wtedy byłem z obrazoburczych utworów w muzyce współczesnej. Z drugiej strony jednak miałem za sobą "Stabat Mater", kompozycję, która była wtedy bardzo popularna. Być może właśnie dlatego się do mnie zwrócono. Zacząłem zbierać teksty, ale nie od razu byłem zdecydowany, którego ewangelistę wybiorę: Marka czy Łukasza. Nie chciałem ani Mateusza, ani Jana. Niedawno przeglądając moje szpargały znalazłem mały, kieszonkowy kalendarzyk z 1965 r., w którym zanotowałem właściwie wszystkie szkice, pierwsze idee, pomysły do Pasji. Przez rok zbierałem materiały, ale zbliżał się termin pierwszego wykonania. Byłem pod sporą presją czasu. Dokładnie to pamiętam, ponieważ wzięliśmy ślub z Elżbietą 18 grudnia. Nie miałem mieszania, wynajmowałem pokój w hotelu. Pojechaliśmy więc do domu pracy twórczej ZAIKS-u w Krynicy i tam na małym stoliku śniadaniowym, od którego partytura była dwa razy większa, pisałem Pasję.

Partytura powstała w ciągu sześć tygodni; w grudniu 1965 r. zacząłem ją pisać i pod koniec stycznia 1966 r. była już gotowa. Nie wiem jak napisałem ten utwór. Moim przewodnikiem był Bach i jego dwie Pasje. Strukturę swojego dzieła w pewien sposób wywiodłem z bachowskiej formy pasyjnego oratorium. Oczywiście ja napisałem swoją Pasję, jednak duch barokowej pasji był z Bacha, ale były też odniesienia do średniowiecznych misteriów religijnych.

PAP: Bachowską formę wypełnił pan swoją muzyką, w której, jak to jest opisane, melodyka chorału gregoriańskiego, polifonia niderlandzka i faktura weneckich chori spezzati spotkały się z ekspresją muzyki współczesnej.

K.P.: To bardzo skomplikowany utwór polifoniczny, jednak ja już jako zupełnie młody człowiek, jako chłopiec właściwie, interesowałem się polifonią. I Dzięki temu mogłem utwór o tak złożonej architekturze napisać, właściwie bez problemu i szybko.

PAP: Pasja była jednak zaskoczeniem, wstrząsem dla świata muzycznego; Pan był trzydziestolatkiem, szpicą awangardy z ogromnymi sukcesami i oto zmienił pan obszar zainteresowań, od muzyki nowoczesnej skierował się ku sferze religijnej, ku tradycji.

K.P.: To zaczęło się już wcześniej, kiedy napisałem "Stabat Mater". Teraz już bałbym się coś takiego komponować. Ale wtedy Pasję pisałem także dla siebie. Chciałem stworzyć utwór pionierski, pierwszy taki utwór po Bachu; barokową formę wypełnić swoim językiem.

PAP: Powiedział pan kiedyś, że pańska sztuka, wyrastając z korzeni chrześcijańskich dąży do odbudowania przestrzeni metafizycznej człowieka, którą zniszczyły kataklizmy XX wieku.

K.P.: Górnolotnie to zostało powiedziane, ale jest w tym pewna prawda, dotycząca również XXI wieku.

PAP: Pasja opisuje mękę i śmierć Chrystusa, ale nie tyko.

K.P.: Zbliżało się wtedy Tysiąclecie Chrztu Polski. Kościół przygotowywał się do uroczystości, ale państwo starało się wszystko przemilczeć, nie zauważać tej ważnej daty w historii Polski. Millenium zatem było też jednym z głównych powodów skomponowania przeze mnie Pasji. Początkowo nie wiedziałem czy będzie ona wykonywana w kraju. Były to bowiem czasy, w których, jeśli jakiś utwór religijny miał być grany w filharmonii, to musiał być pozbawiony tekstu w programie.

PAP: Pasja bez tekstu nie istnieje. Punktem wyjścia są przecież słowa Ewangelii według świętego Łukasza ukazujące mękę i śmierć Chrystusa, są one dopełnione przez frazy z psalmów, hymnów i pieśni czy sekwencji "Stabat Mater".

K.P.: W dwu częściach starałem się wyrazić wszystko tak, aby słuchacz stawał się uczestnikiem ewangelicznej opowieści. Chodziło mi o to, aby nikt nie stał z boku. Każdy może być wciągnięty przez ów tłum pasyjny, który domaga się ukrzyżowania Chrystusa, podobnie jak każdego dotyczy Odkupienie.

PAP: Jak to ujmuje literatura muzyczna w pańskiej Pasji chodziło też o wyrażenie współczesnych dramatów.

K.P.: W latach 60. XX wieku wciąż pamiętano o wojnie, jej ślady były jeszcze wszędzie widoczne i pozostawały też żywe w świadomości. Wojnę przeżyłem w małym miasteczku, w Dębicy. Nie było to tak drastyczne doświadczenie, jakie mieli na przykład mieszkańcy Warszawy.

PAP: Czy więźniowie Auschwitz

K.P.: Wiele się na ten utwór złożyło. Również wiedza o tym, co się działo w obozach w czasie wojny. Pasja jest bardzo dramatyczna, choć ma też charakter liryczny. Jednak w chórach, poza chorałami, brzmi niezwykle dramatycznie.

PAP: Z różnych przyczyn i powodów ludzie żyjący współcześnie oddalają się od metafizyki, od życia religijnego. Poprzez swoją twórczość stara się p an przypomnieć o wymiarze sakralnym życia, który może pomóc człowiekowi.

K.P.: Zdaję sobie sprawę, że moja twórczość nie jest skierowana do wszystkich. Każdy ma prawo do swoich wizji życia, do swoich przestrzeni, o ile nie zagrażają one innym.

PAP: Czy przed kolejnymi wykonaniami Pasji ma pan jakąś konkretną ideę, pomysł na jej interpretację?

K.P.: Istnieje już tradycja wykonawcza Pasji, od której trudno odejść. Co najmniej sto razy dyrygowałem orkiestrą, chórami, solistami wykonującymi tę kompozycję. W Wielki Piątek w Filharmonii Narodowej w Warszawie Pasję poprowadzę zgodnie z tradycją.

PAP: Jest pan kolekcjonerem i wielkim miłośnikiem drzew. W którym z pańskich utworów najlepiej słychać szum drzew z parku w Lusławicach?

K.P.: W VIII Symfonii. Tam jest pewna bukoliczna atmosfera, ale prawdę mówiąc muzyka ilustracyjna jest mi obca; żadnych szumów drzew, żadnych szemrzących strumyków nie ma w moich utworach. Muzyka i drzewa to dwie wielkie, ale osobne miłości moje, chociaż planowanie ogrodu zawsze kojarzyło mi się z komponowaniem, więc pewnie obie te sfery ze sobą współgrają.

PAP: Dziękuję za rozmowę.

"Pasja wg św. Łukasza" zostanie wykonana na Festiwalu Beethovena w piątek 25 marca. 20. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena odbywa się od 12 od 25 marca w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji