Czerwona magia
Ghelderode jest u nas wcale nieźle znany. "Czerwona magia" i "Wędrówki Mistrza Kościeja" przeszły przez kilka scen, granych było także parę innych jego sztuk, między innymi: "Mademoiselle Jaire" W Teatrze Wybrzeże. Osobiście nie lubię Ghelderode'a, obcy mi jest ten typ wyobraźni rodem z Boscha i Breughla, jego barok, mistycyzm i demonizm. Malarstwo XVI-wiecznego Flamanda zostało przywołane tu nie przypadkowo. Michel de Ghelderode (1899-1962) stworzył - tak jak Faulkner swój okręg Yoknapatawpha, czy Joyce dziewiętnastowieczny Dublin - mikrokosmos, szczególny własny świat, w którym rozgrywają się dramaty jego bohaterów - Breughellandię, wywiedzioną wprost z malarstwa Pietera Breughla. Nie tylko z jego wyobraźni plastycznej. Także z jego zapiekłej moralistyki. Szesnastowieczna Flandria, ojczyzna świetnego malarstwa i myśli humanistycznej jest nie tylko dla Belgów nieustannie atrakcyjna, wystarczy przypomnieć de Costera i jego "Dyla Sowizdrzała", który zrobił w końcu ubiegłego wieku taką karierę i we własnym kraju i w całej Europie. "Czerwona magia" należy do najczęściej grywanych sztuk Ghelderode'a. A trzeba tu przypomnieć, że jest to pisarz stosunkowo niedawno "odkryty". Całość jego dorobku dramaturgicznego powstała między rokiem 1919 a 1938; zainteresowanie europejskie przyszło w latach pięćdziesiątych. Nie obyło się bez skandali, mieszczańska publiczność ostro bowiem reagowała na ataki na kler, tak że - dla przykładu - sztuce "Przepychy piekielne" dopiero sąd paryski utorował po raz drugi drogę na scenę. W krajach anglosaskich, gdzie problemy zacietrzewionej moralistyki katolickiej nigdy szczególnie ostro nie występowały, Ghelderode w ogóle nie jest grywany. "Czerwona magia" to rzecz o skąpcu. Patologicznym, pozbawionym poczucia miary. Oszczędził nawet dziewictwo żony - bo o dziewictwie mówi się, że jest skarbem. Ale ten skąpiec ma swój wielki dzień - staje się bogaty, bogatszy niż kiedykolwiek marzył i w dodatku nieśmiertelny i wtedy tama pęka, Hieronimus pozbywa się swej skóry Harpagona. To nic, że szczęście było złudzeniem, że prawda okazała się akurat odwrotna, Hieronimus przeżył swoją wielką chwilę. W Teatrze Dramatycznym w Warszawie wystawiono "Czerwoną magię" na Małej Scenie w reżyserii PIOTRA PIASKOWSKIEGO i scenografii JANA KOSIŃSKIEGO. Reżyser i scenograf kazali skąpcowi - Hieronimusowi zamieszkać w kościele. Na ścianach nagrobki zmarłych, w centralnym miejscu coś w rodzaju ołtarza a nad tym wielka barokowa rama, z której wyjęto jakiegoś Chrystusa Ukrzyżowanego czy Wniebowzięcie. Przez dziurę po obrazie Hieronimus leci do domu trochę zbyt mało prywatnego, i po wino dla kawalera Armadora, przez dziurę przychodzą do niego goście. Zaskakująca jest ta decyzja twórców spektaklu, bo obok ołtarza są normalne schody. Ale żeby było dziwniej - schodów używa tylko widmo. Nie podejmuję się wyjaśnić na zasadzie jakich skojarzeń realizatorzy przedstawienia mieszczańską kamienicę, o której kilka razy mówi się w tekście, zamienili w nawę kościelną. Przypomina mi to - a rebours - manifest - apel do publiczności zamieszczony przed czternastu laty w "Theater und Zeit". W punkcie drugim reżyser błaga widzów, aby jadalni w akcie pierwszym nie uważali za przedsionek do piekieł a kulis z widoczkiem na ogród w akcie trzecim za coś innego niż po prostu ogród. Piaskowski i Kosiński powinni natomiast uprzedzić w programie dlaczego wchodzenie na scenę przez dziurę nad głównym ołtarzem uważają za niezbędne. Hieronimusa gra WIESŁAW GOŁAS; widzieliśmy go jut przed kilku laty w głównej roli w "Wędrówkach Mistrza Kościeja" granych przez tenże Teatr Dramatyczny. Gołas z dużą wrażliwością buduje postać skąpca, w którym chciwość jest główną sprężyną działania, umiejętnie oscyluje na granicy groteski i grubej farsy - nigdy nie przekraczając tej granicy. Ale ponieważ przedstawienie jest w całości letnie i nijakie kładzie się to cieniem i na te role. FRANCISZEK PIECZKA w roli żebraka Romulusa pokazał świetną technikę - każdy ruch palców, czy gałki ocznej jest rygorystycznie podporządkowany przyjętej koncepcji, rzadko widuje się tak konsekwentnie przeprowadzoną role. W pozostałych rolach: WOJCIECH POKORA (Armador), TADEUSZ BARTOSIK (Mnich), MAŁGORZATA NIEMIRSKA (Sybilla) i JAROSŁAW SKULSKI (Burgrabia).