"Iskrą tylko..."
Teatr Dramatyczny w Warszawie wystawił poemat dramatyczny (elegię?, rapsod?) Zbigniewa Jerzyny pt. "Iskrą tylko..." poświęcony pamięci najwybitniejszych przedstawicieli poezji pokolenia wojennego, pokolenia Kolumbów, tragicznego pokolenia Baczyńskiego, Gajcego, Bojarskiego. Trzebińskiego. Gdyby dane im było przeżyć tamten okrutny czas mieliby dzisiaj lat pięćdziesiąt, może rok mniej, rok więcej... Krzysztof Kamil Baczyński i Tadeusz Gajcy - polegli w Powstaniu. Andrzej Trzebiński - rozstrzelany w publicznej egzekucji na Nowym Świecie w r. 1943. Wacław Bojarski w tym samym roku umarł z ran odniesionych, kiedy wraz z Gajcym składał wieniec od walczącej Polski podziemnej pod pomnikiem Kopernika. Ich ledwie zaczętemu świadomemu życiu, ich ledwie zaczętej, a tak wspaniale obiecującej poezji nieustannie towarzyszyła śmierć - ich życiorysy literacie to ledwie kilkanaście miesięcy dzielonych między walkę, konspiracyjna naukę i twórczość. Poeci-żołnierze... Kim byłby dziś dla literatury polskiej Baczyński, on, w którego młodzieńczych a tak już dojrzałych, krystalicznych wierszach odnaleźć można błysk geniuszu? Byli żywym wcieleniem tego, co zawsze leżało u podłoża wszystkiego, co wielkie w naszej literaturze - zespolenia literatury, zespolenia poezji z losami narodu. I związek ten poświadczyli życiem. Dlatego tak trudno mówić o nich bez wzruszenia, dlatego tak trudno przykładać zwykłe teatralne miary i do utworu Jerzyny i do spektaklu w Teatrze Dramatycznym. Poemat Jerzyny, którego tytuł wzięty jest z Wielkiej Improwizacji, nie jest utworem fabularnym, zachowującym chronologię zdarzeń, nie ma też akcji dramatycznej w ścisłym tego słowa znaczeniu. "Starałem się w tym dramacie - pisze Jerzyna - przedstawić zmagania wewnętrzne bohaterów. Ich sztuka, ich życie osobiste zderzające się z nieubłaganą koniecznością okupacyjnej rzeczywistości, stanowi zasadniczy ciąg dramaturgiczny. Najważniejszą sprawą było dla mnie wydobycie całej "gorącości wewnętrznej" tego pokolenia, pokazanie jak byli oni heroiczni idąc z dnia na dzień po krawędzi okupacyjnego życia". Czy ten ambitny zamiar powiódł się w pełni? Jeśli nawet sylwetki psychiczne Baczyńskiego (on tu jest postacią czołową) jego przyjaciół i ich bliskich (Matka Krzysztofa i jego żona Barbara, Natalia Bojarska, bohaterka popularnej piosenki partyzanckiej i Anna, dziewczyna, którą kochał Trzebiński) niekiedy zacierają się w nadmiarze słów i jeśli słowom tym nie dostaje momentami prostoty, to niesprawiedliwością byłoby czynić z tego autorowi zarzut. Bo - jak powiedzieliśmy - niełatwo tu o dystans. A Jerzyna potrafił jednak uchwycić klimat tamtych lat, przekazać to co najważniejsze - prawdę o sensie życia, walki i śmierci tych. którzy mówili o sobie:
... Idąc przez pola, przez
spalone miasta
będziemy w jasnych
mścicieli wyrastać.
I zasłoniwszy oczy starym
wiarom
młodość najświętszą -
z krwi złoży ofiarę".
Dlatego i jemu i realizatorom tego widowiska (debiut reżyserski Macieja Englerta, scenografia Krystyny Zachwatowicz, muzyka Andrzeja Zielińskiego) należą się wyrazy prawdziwego uznania. Obok Ryszardy Hanin w roli Matki występują w nim sami młodzi aktorzy - Mirosława Krajewska. Małgorzata Niemirska. Magda Zawadzka, Olgierd Łukaszewicz. Wojciech Duryasz, Maciej Damięcki i Jerzy Zelnik - wymieniamy wszystkich, bo wszyscy włożyli w tę pracę cały swój talent, zapał i wielki wysiłek. Warto zobaczyć ten spektakl, warto też zachęcić inne teatry do wystawienia "Iskrą tylko..."