Piórem i karabinem
O nich, ich życiu, walce i śmierci napisano już wiele. Wydano niewielkie tomiki ich wierszy, niewielkie, bo nie zdążyli napisać ich więcej. Ich poezja jest młoda, gorąca i tragiczna: jest niej piętno śmierci, jej przeczucie, gotowość poniesienie najwyższej ofiary w każdej chwili. Piórem posługiwali się tak samo dobrze, jak karabinem i pistoletem. Żyli i pisali w latach okupacji. Mieli po dwadzieścia lat. Młodzi, żarliwi poeci okupacji: Krzysztof Baczyński. Wacław Bojarski, Tadeusz Gajcy, Andrzej Trzebiński. Zginęli, jedni na barykadzie, drudzy pomordowani przez hitlerowców.
Teatr Dramatyczny wystawił w Sali Prób jedyny swego rodzaju spektakl o młodych poetach okupacji i powstania. Jego autorem jest Zbigniew Jerzyna. "Iskrą tylko", tak bowiem nazwał dramat został wyreżyserowany przez Macieja Englerta, ze scenografią Krystyny Zachwatowicz, muzyką Andrzeja Zielińskiego w wykonaniu zespołu "Skaldowie". Jak powiada sam autor w programie, w swym utworze chciał odtworzyć klimat, w jakim żyli poeci okresu okupacji hitlerowskiej i Powstania Warszawskiego, wydobycie tego wszystkiego, co tkwiło w sercach, umysłach przekonaniach i dążeniach tamtego pokolenia, jak się wyraził: "gorącości wewnętrznej". Temat fascynujący: grupka przyjaciół-poetów i żołnierzy armii podziemnej, ich dziewczyny, towarzyszki w pracy konspiracyjnej, rzec można - towarzyszki broni, dom i wzruszająca postać matki, biednej, nieszczęśliwej matki z okresu okupacji, pełnej cichego bohaterstwa, czujnej, troskliwej przyjaciółki-matki, koleżanki-matki, matki zawsze przygotowanej na śmierć swego dziecka. I atmosfera tamtych lat walki, poświęcenia, oddania sprawie, cichego bohaterstwa, wspaniałej przyjaźni i solidarności, odwagi i długich, gorących, zażartych dyskusji. Bo przecież byli jeszcze tak młodzi, ze swoimi młodzieńczymi pragnieniami, rozterkami, marzeniami i uczuciami, pozostawieni sam na sam nie tylko z sobą, ale z ustawicznym niebezpieczeństwem, okropnościami okupacji, bestialstwem i okrucieństwem okupanta Gdy trzeba było chwytali za broń i szli bić się z Niemcami. Potem, w chwilach wytchnienia chwytali za pióro i pisali strofy poezji gniewu, walki, nadziei i młodości do ojczyzny, umęczonej, tak jak oni.
Reżyser ujął całość przedstawienia w wiele form scenicznych, starając się oddać atmosferę tamtych dni przy pomocy także i muzyki, pantomimy, pieśni i krótkich, zwięzłych w treści scen. Należy przyznać, że przedstawienie zostało przygotowane starannie i jego akcji, chociaż nie mającej tak dużego napięcia dramatycznego, jak tego pragnął autor, słucha się z przejęciem. Z dużym przejęciem, osobistym zaangażowaniem grają sami aktorzy. Rolę Krzysztofa Baczyńskiego zagrał popularny już z ostatnich swych kreacji filmowych Olgierd Łukaszewicz, Wacławem Bojarskim był Wojciech Duryasz, Tadeusza Gajcego zagrał Maciej Damięcki, Andrzeja Trzebińskiego - Jerzy Zelnik. Młody, zgrany zespół, któremu doskonale sekundowały Mirosława Krajewska w roli Anny, Małgorzata Niemirska jako Natalia i Magdalena Zawadzka w roli Barbary. Ryszarda Hanin stworzyła niezapomnianą kreację matki.
Scenografia Krystyny Zachwatowicz była skromna, ale starannie dobrana do akcji, jaka się toczy na scenie, zwłaszcza gdy toczy się na barykadach. Trzeba także podkreślić znaczenie całego spektaklu jako utworu poetyckiego, tyle tam pięknej poezji, gorących, serdecznych słów, bohaterstwa optymistycznego. To właśnie, poetycka strona i przedstawienia najbardziej się udało i autorowi i wykonawcom. Bo i okrutne lata okupacji miały swój romantyzm, bo miały swą młodzież przepojoną najszlachetniejszym uczuciem: miłością do ojczyzny. Gdy widzi się młodzież na widowni, która zapewne zna niektóre utwory poetyckie bohaterów przedstawienia, w skupieniu, w ciszy przeżywającą akcję dramatu, mimo woli myśli się: dobrze, że Jerzyna napisał sztukę o poetach okupacji, dobrze, że ogląda ją młode pokolenie wyrosłe w innych warunkach, które nigdy nie powinno zapomnieć swych kolegów, dla których karabin i pióro miało posmak nie przygody, ale obowiązku względem ojczyzny.