Artykuły

Najżałośniejsza komedia

"Sen nocy letniej" w reż. Mai Kleczewskiej w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Spektakl trwa niecałe dwie godziny. Ten skondensowany "Sen..." jest drastyczny i okrutny; jest też szalony i śmieszny. O czym mówi? O tym, że miłość jest chorobą, najżałośniejszą komedią, w jakiej ludzie biorą udział.

Miłość to właściwie jedyny temat Szekspirowskiego "Snu nocy letniej". Miłość, odmieniana przez wszystkie przypadki (ludzkie), i małżeństwo - też przez te przypadki odmieniane. Nie jest to miłość, która ocala - to miłość jako źródło cierpień. O brutalności miłości i erotyzmu "Snu nocy letniej" pisał przeszło czterdzieści lat temu Jan Kott w "Szekspirze współczesnym". Spektakl Mai Kleczewskiej wiele Kottowi zawdzięcza, choć inspiracji reżyserka nie szuka w grafikach Goi, lecz we współczesnej kulturze - i w życiu. Trochę też jak Kott, który Tytanię wyobrażał sobie jako widzianą w Paryżu jasnowłosą Skandynawkę przytuloną do wielkiego Murzyna...

Scena jest wielka i wydłużona, z czarną lśniącą podłogą. Z prawej strony przezroczysty korytarz, lewa ściana wyłożona lustrami. Brzydkie i niewygodne, nibyeleganckie kanapy, w głębi bar. I jeszcze tandetne chińskie lampiony. W tej niezmiennej scenerii rozgrywać się będzie cały spektakl; las, do którego uciekają kochankowie, niczym nie różni się od Aten. Światy dnia i nocy nie są od siebie oddzielone; Hipolita i Tytania różnią się tylko kolorem włosów, a i przygotowujący "najżałośniejszą komedię" rzemieślnicy nie tworzą osobnej grupy. Czy to zresztą rzemieślnicy? Kleczewska ucieka od jakichkolwiek prób dookreślania statusu postaci. Szekspirowscy rzemieślnicy to wyglądający dość prowincjonalnie aktorzy, którzy przyszli na casting, i nie bardzo nawet wiedzą, co to za wesele mają uświetnić. Na castingu pojawia się też przez pomyłkę (weszła do niewłaściwego pokoju) aktorka Krystyna. Aktorzy poza swoimi scenami plączą się po klubie-knajpie, tańczą z Pukiem przebranym za Madonnę - a może i Amandę Lear; Puk jest tutaj groźną, nieczłowieczą istotą bez płci, która z łatwością przybiera dowolną płeć. A w finale zasiadają przy weselnym stole razem z trzema parami; Pyram w smokingu, jak Tezeusz-Oberon, Tyzbe z identycznej ślubnej sukni jak Tytania-Hipolita.

Ten "Sen..." rozgrywa się szybko; do wyzwolenia w kochankach destrukcyjnych sił nie potrzeba nawet czarodziejskiego eliksiru. Od początku są na to gotowi, ich uczucia - zazdrość, cierpienie, miłość - mają już taką temperaturę, że wystarczy jeden impuls, by wybuchły, by zamieniły się w seanse bolesnego dręczarium, a w końcu wyładowały się w dzikim tańcu. Jeden drink podany przez Puka, bo w takiej postaci występuje eliksir. Tytania sama bierze drinka; po przebudzeniu ma swojego wymarzonego kochanka-osła: wykonującego seksowny taniec ze striptizem chłopca w skórzanych spodenkach.

"Sen..." Kleczewskiej rozgrywa się szybko, ale nie pospiesznie; choć reżyserka wycięła sporo tekstu, a w niektórych scenach aktorzy mówią własnymi słowami (co jest zapewne wynikiem improwizacji na próbach), spektakl ma wielką siłę. I wiele tonacji, bo szaleństwu, melancholii i okrucieństwu towarzyszy komizm. Nieodparcie zabawne są sceny z rzemieślnikami czy tańczący przed Tytanią Mikołaj Tkacz, nawet katujący się nawzajem kochankowie bywają śmieszni. Kleczewska nie skłania nas do litowania się nad nieszczęsnymi ofiarami poplątanych uczuć, raczej chodzi jej o to, byśmy przyjrzeli się światu "Snu" i odnaleźli w nim siebie. Niekoniecznie dla wyciągnięcia nauki - bo co może nauka poradzić na taką chorobę jak miłość?

Spektakl jest wspaniale zagrany, rozpętane przez Kleczewską demony wstąpiły w aktorów; nie ma tu fałszywej nuty, pracowicie składanych tematów i scen. Każda rola, nawet najmniejsza, cieszy, każda organicznie wpasowuje się w tkankę spektaklu. Świetny jest kwartet kochanków (Sandra Korzeniak, Joanna Kulig, Krzysztof Zarzecki, Piotr Polak), podwójna para Tytania-Hipolita i Oberon-Tezeusz (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik i Roman Gancarczyk), zespół aktorów (Piotr Głowacki, Jacek Romanowski, Bogdan Brzyski, Zygmunt Józefczak, Błażej Peszek, Zbigniew Ruciński), Puk (Sebastian Pawlak) i dopisana Szekspirowi Krystyna (Urszula Kiebzak).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji