Artykuły

Musica Polonica Nova

We Wrocławiu rozpoczął się XVII FESTI­WAL POLSKIEJ MUZYKI WSPÓŁCZES­NEJ. Rozpoczął się bardzo interesująco. Jak tak będzie dalej - to uwierzę, że kryzys nie tylko ekonomiczny, ale również wszel­kich innych wartości, można przełamać. Ostatnio zalewa nas fala koncertów na róż­ne dobroczynne cele. Koncerty te, poza nie­licznymi wyjątkami, niewiele mają wspól­nego ze sztuką profesjonalną. W tej powo­dzi miernoty, jawi się Festiwal Polskiej Muzyki Współczesnej, impreza ze wszech miar - jak dotychczas - na najwyższym poziomie profesjonalnym. Profesjonalizm ten przejawia się w każdym szczególe, od działań organizacyjnych, informacyjnych (pięknie wydany program i znakomicie re­dagowany przez Moniką Klubińską codzien­ny biuletyn informacyjny) do wykonawczych.

Festiwal zainaugurowała Orkiestra Fil­harmonii Wrocławskiej pod dyrekcją Marka Pijarowskiego. Koncert ten, jeżeli chodzi o dobór programu, określiłabym jako "formi­ści" kontra "strukturaliści". Uwertura koncertowa Ryszarda Bukowskiego i IN UNA PARTE Grażyny Bacewicz, to utwory o ściśle określonych, zamkniętych przebiegach energetycznych. Natomiast koncert na kla­wesyn i orkiestrę Zbigniewa Bagińskiego (solistka Urszula Bartkiewicz, z zaskakują­cym zakończeniem, solowa kadencja w for­mie progresji i... cisza) - oparty na krót­kich motywach klawesynu z kontrapunktycznie traktowaną orkiestrą - to "granie" strukturami.

Podobnie w symfonii paryskiej Zygmun­ta Krauzego. Tu struktury oparte są na je­dnym przekształcanym motywie. Dla mnie jest to obsesja repetycyjna.

Dwa recitale, których właśnie przez pro­fesjonalizm wykonawczy bohaterami byli bardziej wykonawcy - Elżbieta Chojnacka (klawesyn) i Krzysztof Bąkowski (skrzypce) - niż kompozycje, które kreowali. Cho­ciaż... czyżby Krzysztofa Knittla "Histoire III" na klawesyn i taśmę był nowym hi­tem muzyki współczesnej? Orkiestry ka­meralnej Agnieszki Duczmal nie trzeba re­klamować. Perfekcjonizm wykonawczy to­warzyszy występom tego zespołu od lat Tym razem też się to sprawdziło. Nie wyobrażam sobie na przykład utworu Lidii Zielińskiej "Pleonasmus" na obój, skrzypce i orkiestrę smyczkową, czy Krzysztofa Mey­era "Canti Amadei" na wiolonczelę i ork. kameralną, w mniej perfekcyjnym wyko­naniu. Na tym koncercie można się było przekonać ile znaczy wykonanie. Jakże czę­sto jest to "być, albo nie być" dla kom­pozytora.

Opera "Czarna maska" Krzysztofa Pende­reckiego, w wykonaniu zespołu Teatru Wielkiego w Poznaniu pod dyrekcją Mie­czysława Dondajewskiego objechała już pół Europy. Przy okazji festiwalu spektakl ten trafił do Wrocławia. O "Czarnej Masce" napisano już chyba wszystko. Mnie przed­stawienie to zmęczyło. Stałe napięcie, bom­bardowanie gęstą, rytmiczną masą orkie­stry, bez wytchnienia przez 110 minut, jest trudne, chociaż interesujące, w percepcji. Jestem w tym większym podziwie dla wszystkich wykonawców, którzy to napię­cie w tak trudnej konwencji potrafią utrzy­mać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji