Artykuły

Wszystkie matki świata mają te same problemy

Spektakle, warsztaty, spotkania, rozmowy - aktorki Teatru Kana opowiadają w Głosie Szczecińskim, jak duży oddźwięk społeczny zyskał ich spektakl "Projekt: Matka", nie tylko w Polsce. Pisze Małgorzata Klimczak.

"Koniec z karmieniem w kiblu na uboczu, Bo to krępujące dla niewinnych oczu, W świecie gdzie billboardy świecą gołym cyckami, Z widokiem piersi matki oswójcie się sami." Od półtora roku aktorki Teatru Kana śpiewają ten protest song w spektaklu "Projekt Matka". Od półtora roku publiczność w różnych miejscach reaguje na ten spektakl tak samo emocjonalnie. Ostatnio tak reagowali widzowie w Stanach Zjednoczonych na festiwalu "Revolutions", gdzie Teatr Kana został zaproszony.

- Odbiór był wspaniały. Mieliśmy owacje na stojąco - mówi Bibianna Chimiak, aktorka. -Pierwszego dnia mieliśmy pełną widownię . Było też trochę Polaków. Była pani, która pochodzi ze Szczecina. I ci Polacy zostali z nami po spektaklu i rozmawiali.

Spektakl opowiada o macierzyństwie, o tych najtrudniejszych jego aspektach, o których na co dzień się nie mówi, bo nie wypada.

- Bardzo nas cieszy to, że ten spektakl prowokuje do rozmów. Nie tylko do zwykłych rozmów, ale też do zwierzeń - mówi Bibianna. - To smutne, że to nie jest tylko nasz polski problem. Że kobiety na całym świecie borykają się z identycznymi problemami. W USA kobiety bardzo mocno walczą o możliwość karmienia piersią w miejscach publicznych. U nich, podobnie jak u nas, dziewczyny chowają się w toaletach, żeby nakarmić dziecko, bo jest jakaś presja.

- Ameryka jest bardzo pruderyjna i zakłamana. Można pokazywać piersi, ale nie można pokazywać sutków - mówi Karolina Sabat, aktorka. - Podczas spektaklu oczywiście nie przechodziły żarty o becikowym czy innych rzeczach specyficznych tylko dla naszego kraju, ale cała reszta to problemy uniwersalne. Zgadzaliśmy się we wszystkim. Po spektaklu rozmawiałam z takim Stevenem, który również był gościem tego festiwalu. Steven był z Ugandy i powiedział, że w Ugandzie spektakl również jest na czasie i kobiety tłumnie by przychodziły na niego, bo one to również rozumieją. To był świetny komplement.

Z blogów

Spektakl powstał na podstawie blogów o macierzyństwie. Kobiety nie miały z kim porozmawiać o tym co je gnębi, więc zaczęły wylewać wszystko na papier. Trudno przyznać przed kimś, że się nie jest osobą doskonałą.

- Za każdym razem, kiedy ktoś przychodzi do nas po spektaklu, a bardzo często do nas przychodzi ktoś z widowni, głównie kobiety, to mówią nam: to jest moja historia, to jest o mnie.

Wtedy czuję, że to jest bardzo ważny projekt, że kobiety go potrzebują, nie tylko kobiety. Mężczyźni też - mówi Bibianna. - Ten spektakl porusza sprawy, o których nie mówi się głośno. To jest takie wytchnienie dla mam, które się borykają ze swoimi przemyśleniami, że są nienormalne, że sobie nie radzą, a muszą sobie radzić. Na nas też ten spektakl działa trochę terapeutycznie.

- Trochę oswoiłyśmy ten spektakl, bo na początku było tak, że po każdym spektaklu wychodziłyśmy za kulisy, na widowni jeszcze siedziała publiczność, a my płakałyśmy, próbowałyśmy się trochę opanować, żeby wyjść do ukłonów, a teraz jest inaczej. Uspokoiłyśmy trochę to wszystko i samo granie już tak nas nie wpływa. I dobrze, bo chyba byśmy oszalały - mówi Karolina Sabat.

Ten spektakl oddziałuje w różny sposób na mamy w różnym wieku. Inaczej reagują młode mamy, które wszystkie wspomnienia mają jeszcze świeże i podchodzą do wszystkiego bardzo emocjonalnie. Inaczej mamy, które trochę się już zdystansowały, a inaczej te, które są już na emeryturze. I one też mają zabawę. I śmieją się w zupełnie innych momentach. U nich jest taka reakcja: a, faktycznie, było tak.

- Jedna koleżanka powiedziała nam po spektaklu, że łzy jej leciały na zmianę z mlekiem - mówi Karolina Sabat.

Ojcowie mają głos

Mimo że większość na widowni stanowią kobiety, to przychodzą również mężczyźni. Dla nich to nowe doświadczenie, bo kobiety często nie mówią w sposób tak dosadny o swoich przeżyciach. Starają się trzymać, kreować na idealną matkę, która ze wszystkim sobie radzi.

- Pierwszą opinię wyraził nasz kolega z zespołu, który po spektaklu powiedział, że to było niesamowite, i że on cały czas myślał o swojej mamie - mówi Karolina Sabat.

- Kiedyś przed spektaklem na widowni siedzieli mężczyźni i rozmawiali o tym, że to na pewno będzie bardzo feministyczny spektakl i nie wiadomo czy oni to wytrzymają - mówi Bibianna Chimiak. - Siedziałam wśród widowni, a oni nie wiedzieli, że jestem aktorką, więc mówię do nich: nie jest tak źle, wytrzymacie. I okazało się, że potem świetnie się bawili. Mężczyznom się wydaje, że my będziemy gadać na facetów, a w ogóle nie ma czegoś takiego w spektaklu. Jest damski punkt widzenia i nasze problemy. Myślę, że to jest bardzo ważne, żeby faceci to oglądali, bo łatwiej im będzie zrozumieć partnerki. Mężczyźni też przeżywają problemy ze swoim ojcostwem.

I dlatego Teatr Kana przygotowuje "Projekt: Ojciec", w którym swoje przeżycia przedstawią mężczyźni.

- Trochę znamy męski punkt widzenia, bo coraz więcej powstaje blogów na ten temat. Mamy też doświadczenia prywatne - mówi Bibianna. - Jak rozmawiałam z tatusiami, to najboleśniejsza dla nich rzecz to było to, że oni się czują odepchnięci przez kobiety, bo cała ich miłość skierowana jest do dziecka. Dziecko ma naturalną więź z matką, a oj -ciec musi to budować.

Po półtora roku grania spektaklu każda aktorka ma własne doświadczenia.

- Cały czas jestem wierna temu, co mówię i o czym mówię i to jest cały czas moje. Myślę, że dlatego to jest takie prawdziwe i nie wolno tego zmieniać - mówi Marta Giers-Sanecka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji