Nasze propozycje
Z niemałą obawą szłam do Teatru Ludowego w Nowej Hucie na premierę "Trędowatej", sztuki w reżyserii Włodzimierza Nurkowskiego według powieści Heleny Mniszkówny. No cóż - "Trędowata" jak "Trędowata". Nasze babki zalewały się potokami łez czytając tę książkę. Nasze matki były już bardziej odporne na tragedię pięknej Stefci Rudeckiej i ordynata Waldemara Michorowskiego. W końcu zgodnie okrzyknięto, że powieść to szmirowata i w ogóle nie należy się nią zajmować.
Czy jest więc sens wracać dziś w teatrze do tego tekstu? Czy dzisiejsza "Trędowata" znowu wyciśnie łzy z oczu bardziej wrażliwych panien?...
Dziś wszak liczy się jedynie pieniądz i gdyby Mniszkówna raz jeszcze chciała napisać swą powieść, musiałaby kochanków rozdzielić nie pochodzeniem, a stanem konta w banku. Mimo to sztuka w "Ludowym" warta jest obejrzenia. Dlaczego?...
Są przynajmniej dwa powody. Otóż nasza nowa "Trędowata", którą gra Agata Jakubik, to nie jakaś tam zastraszona panienka, nie umiejąca wykrztusić słowa. Jest zdecydowana i wydaje się, że nie ma aż tylu kompleksów co pierwowzór. Ordynat Michorowski, przeciwstawiający się woli rodziny, wypełniający jednak niejako ciche pragnienie swego dziadka Macieja, którego świetnie zagrał jeden z najstarszych aktorów tej sceny - Tadeusz Szaniecki, zyskuje od razu aplauz publiczności. Należy dodać, że tę rolę reżyser powierzył Piotrowi Urbaniakowi, który już zdążył rozkochać w sobie połowę damskiej Nowej Huty jako Romeo, w granej również w "Ludowym" tragedii Szekspirowskiej.
Cóż jeszcze przemawia na plus nowohuckiej "Trędowatej"?... To, że adaptacja Joanny Olczak-Ronikier jest czytelna dzisiaj, a spektakl bez zbytnich dłużyzn można spokojnie obejrzeć od pierwszej do ostatniej sceny.
"Nieżyczliwy sąd o ,, Trędowatej" równa się deptaniu kwiatów. Ona była i będzie czytana, dopóki będzie żyła potrzeba miłości" - taki list otrzymała Barbara Wachowicz, autorka pierwszej powojennej telewizyjnej adaptacji "Trędowatej" (1 IV 1965). Do "Ludowego" zapraszam więc tych wszystkich, którym nie jest obce uczucie miłości. Sądzę, iż takich jest wielu...