Artykuły

Czechow po liftingu

Teatr Korez uraczył nas ponowną premierą spektaklu Niedźwiedź. Oświadczyny. W zmodyfikowanej obsadzie i w bogatszym anturażu.

Przedstawienie to było grane na deskach Korezu kilkanaście lat temu. W rolach głównych oglądaliśmy wówczas Mirosława Neinerta, Bogdana Kalusa, Elżbietę Okupską i Piotra Warszawskiego. Jednoaktówki te w reżyserii Macieja Ferlaka cieszyły się ogromną popularnością z racji świetnych kreacji aktorskich.

Czy odświeżona wersja komedii według sztuk Antoniego Czechowa będzie równie popularna wśród widzów? Zakładam, że tak, ponieważ do Korezu chodzi się przede wszystkim po to, by oglądać Neinerta i zaprzyjaźnionych z nim aktorów. Tym razem występują: Katarzyna Tlałka, aktorka Teatru Ludowego z Krakowa, prywatnie żona Neinerta, oraz Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego.

Przedstawienie, owszem, skrzy się od dowcipu i jest dobrze zagrane, ale moim zdaniem przegrywa z poprzednią wersją. Ciężko Tlałce przebić uroczą, przezabawną Okupską sprzed lat, a Tatarczykowi — poirytowanego i zdenerwowanego do granic niemożliwości Warszawskiego. Choć to właśnie Talarczyk bezdyskusyjnie wiedzie prym na scenie. Mroczny początkowo klimat rozjaśnia się wraz z rozwojem akcji. Kiedy rewolwer ma być użyty, wszyscy już — razem z Neinertem i Tlałką — dobrze się bawią i zaśmiewają.

Ale szczerze powiedziawszy, nie jest to jednoaktówka, w której roi się od godnych zapamiętania sytuacji. Oglądając Niedźwiedzia, można sobie pomyśleć, że reżyser (również Maciej Ferlak) nie miał pomysłu na szereg scen i nie uruchomił w aktorach żywiołu komedii. Repertuar gestów i min bohaterów jest mało zasobny, choć miło się tę parę ogląda na scenie, dodatkowo zdając sobie sprawę, że w życiu prywatnym też tworzą związek.

Rzecz ma się znacznie lepiej pod względem wykonania, kiedy aktorzy przechodzą do odegrania Oświadczyn [na zdjęciu]. Wszyscy troje się rozkręcają, zaczynają stroić miny i puszczać oko do widza. Ekspresyjna Tlałka w roli panny Natalii jest bardzo pocieszna. Wreszcie w całej okazałości pokazuje swój potencjał komediowy. Neinert jako ojciec panny — w żółtej peruce i śmiesznym szlafroku — biegający tam i z powrotem, czuje się jak ryba w wodzie.

No i rodzynek, czyli Talarczyk, który świetnie poradził sobie z rolą niepewnego młodziana Iwana, pragnącego oświadczyć się Natalii. Niemniej spektakl nie przebił swojego poprzednika. Ale widzom, którzy lubią aktorów teatru Korez na scenie, przypadnie oczywiście do gustu. Jest tu wszystko, z czego ten katowicki teatr jest znany — poczucie humoru, dystans i dobra zabawa. Jednakże na pewno po świecie krąży mnóstwo współczesnych komedii. Niekoniecznie fars, ale zabawnych sztuk teatralnych. Dlaczego artyści nie zdecydowali się wystawić zupełnie nowego tytułu? — kołatało mi się po głowie, gdy oglądałam Niedźwiedzia. Oświadczyny. Wolałabym obejrzeć coś równie dowcipnego, ale innego, bardziej ożywczego i nowoczesnego. Nie dlatego, że nie lubię twórczości Czechowa, ale dlatego, że nie przepadam za remake'ami, zwłaszcza mniej udanymi.

No i trochę przegięto z faktem, że spektakl bądź co bądź organizatorów, zamykający 9. Katowicki Karnawał Komedii, również został zgłoszony do nagrody publiczności. To już można było sobie odpuścić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji