Kto nie lubi Czerwonego Kapturka?
"Po co tańczyć, skoro to samo można opowiedzieć?" - zapytała sceptycznie sześcioletnia Kinga, gdy w Międzynarodowym Dniu Dziecka sadowiła się w fotelu widowni Teatru Wielkiego, by zobaczyć kolejną - tym razem baletową wersję bajki Pana Perrault.
Po zakończonym przedstawieniu stwierdziła jednak stanowczo, że już nie będzie artystką-malarką, lecz będzie się uczyć w szkole baletowej.
JADWIGA SZAJNA-LEWANDOWSKA i ZOFIA RUDNICKA zrobiły wszystko, by znana wszystkim bajka nabrała nowych, barwnych walorów. Ta pierwsza opatrzyła ją dynamiczną, wartką i dostatecznie chyba dla najmłodszych czytelną muzyką, wtrącając między dźwięki niezbędne fragmenty fabuły. Ta druga natomiast przełożyła na język tańca perypetie Wilka, Babci, Leśniczego i - oczywiście - niesfornej dziewczynki w czerwonej czapeczce.
Sam balet, jak na bajkę przystało, zrealizowany został głównie siłami... dzieci. Mali wykonawcy z Państwowej Szkoły Baletowej im. B. Turczynowicza w Warszawie nadspodziewanie dobrze poradzili sobie z wymogami sceny. Nie było to tak trudne, zważywszy na fakt dość częstych występów małych artystów na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego. I tak udział w kilku przedstawieniach ma już za sobą wykonawczyni głównej roli - Magda Żydek, lat 12 ("za czwartym albo piątym razem już się nie czuje tremy, chociaż pierwszy raz miałam tak wielką rolę i to jest dość męczące" - powiedziała zdyszana ale uradowana, tuż po zakończeniu przedstawienia), a także większość jej kolegów, nie wyłączając najmłodszych, jak choćby Mrówek czy Jeży, którzy "zaliczyli" już występy w "Królowej Jadwidze", "Amadigi" czy "Bramach raju".
W prawdziwie baśniowej, kolorowej scenografii TATIANY KWIATKOWSKIEJ akcja toczyła się wartkim tempem, z humorem, mali widzowie nie mogli narzekać na nudę, bo bez przerwy coś się działo. Na szczególne wyróżnienie zasłużyli wykonawcy tańców zbiorowych: Mrówki, Motyle, Wiewiórki czy Myszy. Okazuje się, że w dobie gier komputerowych i klocków Lego sztuki tak "staroświeckie" jak muzyka i balet mogą porwać i zachwycić najmłodszych.
"Chyba przyjdę obejrzeć to jeszcze raz, bo było za krótkie" - powiedział trzyletni Filip, a jego mama Zofia Rudnicka uchyliła się od oceny przygotowanego przez siebie przedstawienia, dodając tylko, iż musiała się wytrwale opierać namowom dorosłych, aby zrealizować "Czerwonego Kapturka" w wersji wymyślonej przez któregoś z cynicznych szyderców. Widocznie ci panowie (Lutczyn, Czeczot) znienawidzili tę poczciwą bajkę już w dzieciństwie...
Premiera "Czerwonego Kapturka" - to miły wstęp do rozpoczynających się za kilka dni III Warszawskich Dni Baletu. Obejrzymy w trakcie ich trwania wiele wybitnych przedstawień w wykonaniu gwiazd, m.in. słynnej EVY EVDOKIMOVEJ ze Stanów Zjednoczonych i znanego nam doskonale WALDEMARA WOłK-KARACZEWSKIEGO.