Artykuły

Kontredans komicznych duchów

Karnawałem chyba tylko da się wytłu­maczyć fakt, iż w repertuarze czcigod­nego teatru poniedziałkowego znalazła się komedia. I to bynajmniej nie pozycja klasyczna, firmowana wielkim nazwiskiem, lecz taka sobie angielska komedyjka, rodzaj bulwarowej zabawy, pióra znanego, ale nie­zbyt przecież cenionego w Anglii i poza jej granicami, Noela Cowarda. Jego sztuki gry­wane z powodzeniem w teatrach jeszcze od czasów przedwojennych są, przy rzeczywiś­cie błahej tematyce, po prostu dobrze napi­sane, skonstruowane z niewątpliwym ner­wem scenicznym, mają żywy, błyskotliwy dialog i dają aktorom szansę stworzenia dobrych ról charakterystycznych. Dla Edwar­da Dziewońskiego, prawdziwego majstra w przysposabianiu dla telewizji repertuaru ko­mediowego, tego właśnie z pogranicza farsy czy komedii bulwarowej, są to wystarczają­ce powody, żeby zaaranżować niezłą zabawę. Tak też było z owym "Seansem", którego tematem jest po prostu seans spirytystyczny, dziedzina wiedzy tajemnej, znana już chyba tylko ludziom starszym. Bohater, pisarz, an­gielski dżentelmen, pragnąc zebrać materiał do powieści z dreszczykiem, poświęconej jakie­muś morderczemu medium, zgłębia oto zawo­dowe triki natchnionej chiromantki. Ale wtykanie nosa dla żartu i zabawy w sprawy tamtego świata nie ujdzie mu bezkarnie; przybyły na wezwanie duch pierwszej żony wniesie sporo zamętu w życie rodzinne nie­skazitelnego dżentelmena, popijającego wie­czorami przy wyziębłym kominku whisky lub sherry.

Edward Dziewoński przyprawił tę, na poły sensacyjną, na poły bulwarową komedię właśnie na sposób nieco farsowy, przeryso­wując nieco postacie i sytuacje. Kłóciło się to może z ową przysłowiową angielską dyskre­cją, kominkiem oraz specyficznym poczuciem humoru mieszkańców Wysp Brytyjskich - humoru, którego podstawą jest nieustanne zderzanie absurdu z realnością, a wszystko w nastroju śmiesznej grozy. Otóż tej grozy wy­nikającej z fizycznego oraz psychicznego ob­cowania z duchami było tu mało, ale i tak widzowie zabawę mieli przednią, rzecz bo­wiem rozegrana została w dobrym tempie, aktorzy podparli ją swym talentem, zaś re­żyser telewizyjny nie poskąpił pomysłów, aby figle i zabawy komicznych duchów uprawdo­podobnić, a także pokazać.

Słówko o aktorach. Świetna była Irena Kwiatkowska w roli natchnionej chiromant­ki. Aktorka zagrała tę rolę brawurowo, tra­fiając w ton dyskretnej groteski, a także właśnie angielskiej makabreski. Z uznaniem też odnotujmy nader udany występ Teresy Belczyńskiej. Właściwie wszystkie role zo­stały zagrane bardzo dobrze, nawet bo­wiem drugoplanowym postaciom spróbo­wano przydać trochę charakterystyczności poprzez ujawnienie ich ludzkich sła­bostek. Talentem komediowym błysnęła Ewa Wiśniewska, nie mówiąc już o Panu Re­żyserze, którego nie wiadomo już za co kom­plementować bardziej - za reżyserię czy wy­konanie roli głównej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji