Artykuły

Rok Ryszarda. Dużo słów

"Rok Ryszarda" Angéliki Liddell w reż. Joanny Zdrady w Teatrze im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Urszula Liksztet w Nowinach Jeleniogórskich.

Jeleniogórski Teatr im. Cypriana Kamila Norwida zaprosił na kolejną premierę. Tym razem w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich na Scenie Studyjnej zaprezentowany został monodram w wykonaniu Roberta Dudzika pt. "Rok Ryszarda" Angeliki Lidell, w reżyserii Joanny Zdrady.

Właściwie w nastrój spektaklu widz zostaje wprowadzony już w foyer teatru: przestrzeń ograniczona czarnymi płaszczyznami, na których eksponowane są między innymi plakaty, stała się przez to ciasna i ciemniejsza. Ustawiona w środku instalacja artystyczna, która "wita" wchodzących, nie pozostawia wątpliwości co do treści przedstawienia, a dołączone do niej przesłanie, sygnowane przez Panią Reżyser, wyjaśnia intencje Autora i potwierdza pełną akceptację realizatorów przedstawienia.

W materiałach promocyjnych teatru czytamy: "Praca Suruvki znakomicie wkomponowuje się w (...) kontekst spektaklu - artysta nie tylko konfrontuje widza ze strachem, ale zmuszając jego wyobraźnię do wyboru pozycji ofiary lub kata stawia go w sytuacji dyskomfortu, gdyż narzucona przez niego forma instalacji jest nieadekwatna do ukazanej przez pracę sytuacji. Wpisując okrucieństwo w obszar popkultury, Suruvka trywializuje je, przez co obnaża jego najbardziej niebezpieczne oblicze."

Niestety, nie sądzę, aby trywializując okrucieństwo, można było "obnażyć jego najbardziej niebezpieczne oblicze". Chyba przeciwnie.

Tak więc, wyposażeni w takie przesłanie, świadomi kontekstów i odniesień, możemy udać się na spektakl. I tu pierwsza niespodzianka, bowiem czekająca publiczność, zgromadzona przed drzwiami Sceny Studyjnej, zostaje zaskoczona nagłym i niespodziewanym pojawieniem się Ryszarda, który rozpoczyna w tym miejscu swój emocjonalny monolog. Przeciska się w tłumie i znika, a widzowie mogą już wejść na widownię. I tu już nie ma zaskoczenia, zwłaszcza dla tych, którzy znają na przykład realizacje brutalistów. Ściany Sceny Studyjnej wyłożone są czarną folią, którą czasem ożywiają kolorowe żarówki oraz ostre, czerwone i niebieskie błyski. Całości dopełniają rozrzucone kartonowe pudła, zmięte papierowe śmieci i białe, nieco obskubane ptaszysko - może to resztki orła - zawieszone nad sceną. Jest to adresat wielu fragmentów tyrady Ryszarda. Pudła natomiast, w zależności od potrzeby, będą nagrobkami, butami lub po prostu pudłami do przechowywania, na przykład, kolorowych baloników.

W pierwszej scenie ukryty za folią Ryszard mamrocze coś niewyraźnie, stęka, ale nikt nie będzie miał absolutnie żadnych wątpliwości co do natury jego dolegliwości, bohater siedzi bowiem na muszli klozetowej i cierpi okrutne męki podczas, zwykłej przecież, czynności. Glany, spodnie bojówki, krótka kurtka - oto wizerunek człowieka, który przez półtorej godziny będzie toczył swój wściekły monolog. Człowieka opętanego żądzą władzy, zemsty i krwi. Ryszard nie wartościuje, nie wybiera, nie klasyfikuje : Każda partia będzie dobra - mówi. Bez idei, bez poglądów, bez wartości. Chociaż nie - dla niego istnieje jedna idea, jeden pogląd, jedna wartość - władza. Władza absolutna, która pozwala decydować o wszystkich. Cały świat w jednym ręku. Byli już tacy dyktatorzy w różnych epokach, w różnych miejscach na ziemi. Niektórzy zostali nawet demokratycznie wybrani i tym samym uznali, że mają mandat do decydowania o życiu i śmierci.

Słowa, słowa, słowa, słowa. Ryszard wypluwa z siebie potoki słów. Szybciej, wolniej, głośniej, ciszej. Słowa ostre, brzydkie, drwiące, obraźliwe, okrutne, złośliwe. Ten słowotok ma nam nakreślić portret szaleńca, który mówi, mówi, mówi... Biega, pełza, tańczy, stepuje, recytuje, rysuje, klęczy, tarza się, leży. Jest Chrystusem Ukrzyżowanym i bluźniercą.

Ale o tym, do czego jest zdolny, dowiemy się nie od niego, lecz z tekstu wypowiadanego przez chór dziecięcych głosów, który słychać z offu...

W wielu fragmentach tekst celnie trafia we współczesne problemy i odradzające się nacjonalizmy, które znajdują pożywkę w umysłach niektórych przywódców partyjnych czy państwowych, niezależnie od szerokości geograficznej.

Autorka tekstu, Angelica Liddell (rocznik 1966), jest dramatopisarką, poetką, a także aktorką i performerką. W swojej twórczości jest radykalna i bezkompromisowa; podejmuje tematy trudne, pokazuje ciemne strony życia: śmierć, przemoc, szaleństwo i seks. W 2013 roku wystąpiła na Festiwalu Dialog we Wrocławiu, ze swoim monodramem z pogranicza performance'u i teatru pt. "Nie jestem ładna". Mroczny monolog, ze sceną samookaleczenia, oparty na jej osobistych doświadczeniach z dzieciństwa/wzbudził wiele kontrowersji. W "Roku Ryszarda" przedstawia swojego bohatera jako szaleńca i potwora, prowadzącego szokujący monolog ideologii, hipokryzji i kompleksów. Sztuka ta w 2007 roku otrzymała prestiżową nagrodę teatralną Valle-Inclán.

W Polsce odbyły się dotychczas czytania performatywne tego tekstu: pierwsze, z inicjatywy Instytutu Cervantesa i księgarni Czuły Barbarzyńca, w wykonaniu Beaty Ścibakówny. Tekst Angeliki Liddell (obok Szekspirowskiego "Ryszarda III") był także inspiracją do powstania spektaklu pt. "Ryszard. Ciało z gniewu" w Teatrze Studio w Warszawie w wykonaniu Piotra Mateusza Wacha. Jeleniogórska realizacja jest więc prapremierą.

Joanna Zdrada jest absolwentką Vysokej Śkoly Miizickych Umenf w Bratysławie - kierunku reżyseria teatralna i dramaturgia. Była także stypendystką Drama Department of Goldsmiths University of London oraz Ministra Edukacji Narodowej i Sportu Rządu Rzeczypospolitej Polskiej, Marszałka Województwa Śląskiego oraz Visegrad Fund.

Pracuje w teatrach Czech, Słowacji i Polski - w polu jej zainteresowań znajdują się przede wszystkim sztuki współczesne; kilkakrotnie reżyserowała teksty Tadeusza Różewicza ("Świadkowie albo Nasza mała stabilizacja" w Bratysławie, "Białe małżeństwo" w Ostrawie i Teatrze Polskim w Bielsku-Białej). Jest autorką większości scenografii do swoich spektakli oraz tłumaczką języka słowackiego i czeskiego.

W jednym z wywiadów powiedziała: - Ja sobie robię "swój teatr" z ludźmi, z którymi mam przyjemność pracować, i to jest chyba na tyle osobne zjawisko, że nie podpinam się pod żadne nurty, nigdy nikt mnie nie klasyfikował w ramach jakichś grup - na całe szczęście!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji