Artykuły

Zaklinacze szczęścia

"Zaklinacze szczęścia" w reż. Krzysztofa Galosa w koszalińskim BTD. Pisze Marta Pisera w Głosie Koszalińskim.

Zabiegany, przybity codziennymi kłopotami Kowalski biega po ulicach, wpatrzony w czubki własnych butów. Jeśli już podnosi głowę i zauważa tych, którym żyje się jeszcze gorzej, którzy mają jeszcze większe zmartwienia, patrzy na nich z obojętnością. Beznamiętnie odnotowuje fakt kolejnego zamachu bombowego na świecie, bez emocji przygląda się narkomanom snującym się po dworcach kolejowych, bezdomnym zastraszanym przez kolesiów z półświatka... Żyje w świecie, którego nie zna, którego nie widzi.

Taki jest odbiorca "Zaklinaczy szczęścia", najnowszej sztuki Krzysztofa Galosa. Paradoksalnie, to właśnie widz, który przysiadł na kilkadziesiąt minut na widowni, jest bohaterem tej sztuki. Reżyser podaje mu "okulary" wyostrzające obraz rzeczywistości i wysyła czytelne komunikaty: "patrz", "myśl", "czuj", "wyciągnij wnioski!".

Spektakl przerysowuje rzeczywistość. Widać w nim nawiązania do Gombrowiczowskich zabiegów stylistycznych. Przebija z niego również "nadrzeczywistość" - charakterystyczna dla filmowego "Matriksa". Reżyser wplótł także w tę opowieść - coraz popularniejsze wśród maniaków internetowych -zjawisko "flash mobu", czyli umawiania się przez użytkowników Internetu na masową manifestację w konkretnym miejscu o konkretnej porze. Powtarzanie tych samych słów, wykonywanie tych samych gestów przez osoby, które się nie znają, które ze sobą nie rozmawiają, które widzą się tylko przez chwilę, też jest znakiem czasu...

Obrazki z życia, przeniesione na scenę przez trzech aktorów, nawiązują do współczesnej - zdaniem reżysera: smutnej, zmierzającej do katastrofy społecznej -rzeczywistości. Ta utrzymana jest w futurystycznej konwencji - zapowiada wiszące w powietrzu nieszczęście. Ta sztuka tak pędzi, tak trzęsie jak rozpędzone do granic możliwości auto. Nieszczęścia można spodziewać się na każdym zakręcie, w każdym zwrocie akcji.

Na szczęście historia dobrze się kończy. Zwycięża w niej człowiek. Właściwie - wiara w mądrość człowieka, który... ogląda "Zaklinaczy szczęścia".

Aktorzy: Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, Piotr Krótki i Jacek Piotrowski grają w ambitnej sztuce. Ożywianych przez nich dziesiątkom postaci Krzysztof Galos (reżyser, twórca scenariusza i scenografii w jednym) przypisał rozbudowane rysy psychologiczne. Grana przez Gruszczyńską-Ogonowską tania dziwka ma wiele do powiedzenia w tym przedstawieniu. Zmysłowością, przebiegłością, podwójnym życiem, delikatnością i zarazem ordynarnością. Od tej postaci panowie nie odrywają oczu przez cały czas trwania przedstawienia...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji