Wieczór w teatrze. A po co wam teatr?
Adam Opatowicz kolejny raz z powodzeniem włącza do repertuaru Teatru Polskiego Federico Garcię Lorkę.
Wieczór w teatrze to spektakl zbudowany z fragmentów utworów dramatycznych Federico Garcii Lorki (przede wszystkim Krwawych godów) rozbudowanych o śpiewane poetyckie fragmenty, które potęgują nastrój na scenie. Nastrój andaluzyjskiej tragedii namiętności.
Tego wieczoru w teatrze opowiada się o niedobrej miłości, która doprowadza narzeczoną (Sylwia Różycka) do ucieczki z własnego ślubu, czego konsekwencją będzie śmierć dwóch pragnących jej mężczyzn, którzy siebie nawzajem zasztyletują (Jakub Sokołowski, Sławomir Kołakowski).
Wszystko rozgrywa się na scenie na poły mrocznej, ale pod pięknym niebem z róż, które utkała scenografka Katarzyna Banucha. Klimatu dodają też świetna muzyka Jana Kantego Pawluśkiewicza oraz choreografie taneczne Janusza Józefowicza inspirowane folklorem andaluzyjskim, zwłaszcza flamenco.
Z Krwawych godów w latach 70. powstał balet flamenco sfilmowany potem przez Carlosa Saurę.
Spektakl Adama Opatowicza też pulsuje rytmem muzyki i tańcem (lepsza jest druga część). Właściwie można by to oglądać bez słów: scenami, obrazami, gestami, muzyką. Czymś, co udaje się twórcom uchwycić w powietrzu.
Federico Garcia Lorca przed zamordowaniem w 1936 r. (nie do końca wyjaśnionym; przypisuje się je prawicowym nacjonalistom niemogącym wybaczyć poecie lewicowych i homoseksualnych sympatii) poświęcał się teatrowi. Uważał, że to najpotężniejsze narzędzie sztuki. Wyznaczał mu szczególną rolę — np. miał objaśniać ludzkie losy, obnażać tragizm życia. Krytykował, gdy teatr służył tylko do „zabicia czasu".
Opatowicz idzie jego śladem i wprowadza do spektaklu groteskową parę, która na Wieczorze w teatrze, siada między prawdziwymi widzami, którzy mogą się w tej parze przejrzeć jak w krzywym zwierciadle. A po co wam teatr? — zdaje się pytać.
Dopełnieniem wieczoru miała być prezentacja makiety Teatru Polskiego po planowanej rozbudowie. Niestety, została uszkodzona w transporcie.