Chęć okiełznania wolności artysty
Radni z komisji kultury oburzeni ostatnią premierą w Teatrze im. Solskiego. Uważają, że jest zbyt wulgarna.
Spore emocje wzbudza najnowsza premiera tarnowskiego Teatru im. Ludwika Solskiego: Kalkstein/Czarne słońce w reż. Joanny Grabowieckiej. Niewykluczone, że kontrowersyjnego spektaklu w Tarnowie już nie zobaczymy, bo nie podoba się on części radnych, w tym także rajcom zasiadającym w komisji kultury. Nie wszyscy bowiem opuszczali teatr w dobrych nastrojach.
— „Już po piętnastu minutach chciałem wstać i wyjść. Nie zrobiłem tego, żeby nie spotkać się z zarzutami, że nie widziałem spektaklu do końca i nie mogę odnosić się do całości” — mówi Ryszard Pagacz (PiS), przewodniczący komisji kultury i ochrony zabytków Rady Miejskiej w Tarnowie.
Efektem zeszłotygodniowych obrad komisji (pięciu jej członków należy do PiS, dwóch do PO) jest wniosek do prezydenta Tarnowa o odwołanie dyrektora teatru Rafała Balawejdera.
Tylu przekleństw w życiu nie słyszałem
Radni uważają, że przedstawienie jest zbyt wulgarne i nie wnosi żadnych wartości.
— „W całym swoim życiu nie słyszałem tylu przekleństw, co przez te dwie godziny spektaklu” — zaznacza Ryszard Pagacz.
Sztukę obejrzała też radna Anna Krakowska z PiS. Ona również nie kryje oburzenia.
— „To przedstawienie przekroczyło granicę dobrego smaku. Jestem urażona jako kobieta, bo kobiecość została tam bardzo ostro potraktowana. Zastosowano brutalizację języka w tekstach o aborcji i o roli, jaką kobieta pełni w społeczeństwie” — mówi.
Co ciekawe, zupełnie inaczej na sprawę spogląda poseł PO, Bogusław Sonik, który przedstawienie oglądał w Krakowie.
— „To bardzo interesujący spektakl, który porusza tematykę tożsamości i wartości honoru. Nie czuję się w żaden sposób nim urażony. Co więcej, wszystkie słowa, które padły ze sceny, miały po prostu uzasadnienie” — zaznacza poseł.
I dodaje, że dziwi go ta „chęć okiełznania wolności artystycznej”.
Spektakl mógłby się spodobać prawicy
Rafał Balawejder nie chce komentować decyzji radnych. Do sprawy odnosi się jednak dyrektor artystyczny tarnowskiego teatru Jakub Porcari.
— „Nie rozumiem radnych. Widziałem reakcję widowni podczas premiery w Tarnowie. Mieliśmy owację na stojąco, czego nie było nawet podczas premiery w Krakowie” — przekonuje.
Spektakl został bowiem przygotowany w koprodukcji z krakowskim Teatrem Łaźnia Nowa.
— „Niedawno resort kultury, na którego czele stoi mianowany przez PiS minister Piotr Gliński, zatwierdził przedłużenie kontraktu Rafałowi Balawejderowi. — Protest tarnowskich radnych dziwi tym bardziej, że podczas premiery spektaklu myślałem nawet o tym, że mógłby się on spodobać prawicowym politykom. Przecież można zobaczyć go jako opowieść o uciemiężonej Polsce, oddzielonej od świata mentalnym murem, walczącej z wrogimi siłami, które tylko czyhają, by wyssać z niej krew” — mówi Bartosz Szydłowski, dyrektor Łaźni Nowej.
Za krytykowanie teatru na pierwsze strony gazet
Prezydent Tarnowa nie myśli na razie o zmianie dyrektora teatru. „Opinie radnych dotyczące spektaklu traktuję jako ważny głos w dyskusji na temat kształtu tarnowskiej sceny w kolejnych sezonach artystycznych. Wniosek o odwołanie dyrektora nie ma jednak żadnych podstaw formalnych” — czytamy w oświadczeniu wydanym przez Romana Ciepielę, prezydenta Tarnowa.
— „Doczekaliśmy czasów, gdy politycy, którzy na teatrze się nie znają, zdali sobie sprawę, że krytykując spektakle trafiają na pierwsze strony gazet” — kwituje sprawę Bartosz Szydłowski, dyrektor Łaźni Nowej, czyli koproducenta spektaklu.