Nikifor sceny polskiej
Ogromną przyjemność sprawił znowu Wojciech Siemion miłośnikom swego talentu Od czasu "Wieży malowanej" nie widzieliśmy go w tak pięknym i autentycznie ludowym programie. Jak "Wowro". Jest to autobiograficzna opowieść o życiu beskidzkiego świątkarza, ludowego rzeźbiarza Andrzeja Wawry, spisana kiedyś przez naszego wybitnego etnografa prof. Tadeusza Seweryna, obecnie zaadaptowana i wyreżyserowana bardzo pomysłowo i sprawnie przez Piotra Piaskowskiego. Ale cały urok spektaklu tkwi w tym, że piękną, soczystą gawędę Wowry mówi Siemion. Nie widzimy na scenie aktora, tylko artystę ludowego, uroczego w swej naiwności i prostocie. Siemion jest samą prawdą. Nie gra, nie udaje niczego, jest w każdym ruchu, geście i słowie sobą: polskim chłopem, tym razem z Gorzenia, spod Wadowic. Wowro był chłopem mądrym, myślącym i wyjątkowo utalentowanym. Jak Nikifor, jak wielu jemu podobnych artystów ludowych. Przyjaźnił się z Zegadłowiczem, był jednym z bohaterów "Powsinóg beskidzkich". I Siemion przedstawia nam takiego właśnie człowieka: myślącego i dowcipnego, prawdziwego poetę, żyjącego w bogatym świecie sztuki i wyobraźni. Wiemy dziś dobrze, że z tego, co ludowe, wyrasta to co narodowe. Tę drogę widać szczególnie wyraźnie interpretacji Siemiona. Podnosi on twórczość Wowry, jego gawędy i opowieści, ze skali wsi beskidzkiej do skali tego, co najpiękniejsze w dorobku narodowej kultury, ukazując głębokie korzenie najbardziej rodzimej, rdzennie-polskiej bo ludowej twórczości. I dlatego, że jest to tak niepowtarzalnie polskie, tak - własne, tak nasze - nabiera największego waloru międzynarodowego, jest polskim wkładem do europejskiej kultury. Mogliśmy się o tym przekonać najlepiej śledząc międzynarodowe sukcesy malarstwa Nikifora i triumfy "Historyji o Chwalebnym Zmartwychwstaniu" czy "Żywota Józefa" w czasie występów gościnnych Teatru Narodowego za granicą. W obydwu tych przedstawieniach Wojciech Siemion grał główne role, zachwycając i tam wszystkich prawdziwie ludowym tonem swej interpretacji.
Mówiąc o sukcesie przedstawienia "Wowry" trzeba jeszcze podkreślić udział scenografii Jana Kosińskiego. I ona także idzie w kierunku najbardziej wiernego prawdzie życia autentyzmu. Na scenie jest ściana z bierwion i świątki na półce, wisi chusta z góralskim wzorem, stoją szafliki i skopki, drewniane schodki wiodą na poddasze, jak w prawdziwej góralskiej chacie. A nad tym wszystkim prawdziwe gonty z autentycznego dachu zakopiańskiej chałupy. I góralska kapela w góralskich strojach, która spełnia podwójną rolę stanowi tło muzyczne tego uroczego przedstawienia i jest żywą częścią dekoracji, współtworząc nastrój spektakli.
"Wowro" jest znakomitym osiągnięciem teatru jednego aktora. Teatru ludowego artysty, Nikifora sceny polskiej, Wojciecha Siemiona. Występuje obok niego wprawdzie mały chłopaczek, pełen wdzięku Jasiek i góralska kapela, ale jest to bezspornie teatr jednego aktora. Tylko,że nacisk położyć trzeba w tym przypadku nie tylko na słowa "jednego aktora", lecz także na słowo "teatr". Jest to bowiem, prawdziwe przedstawienie, w którym znać pracę utalentowanego reżysera, wybitnego scenografa, w którym słyszy się dobre opracowanie muzyczne, w którym wszystkie te elementy składają się wraz z mistrzowską grą Siemiona na pełnowartościową całość. Atakuje ona naszą wyobraźnię z siłą znacznie większą niż mógłby to uczynić jeden, nawet najwybitniejszy aktor, zdany tylko na własne siły, stojący sam na sam z publicznością na pustej i nagiej scenie. Przybyło nam przedstawienie wybitne. Warto je udostępnić widzom polskim nie tylko w Warszawie i warto pomyśleć o wysłaniu go zagranicę. Jestem pewny, że podbiłoby serca wielu widzów, nie rozumiejących naszego języka,pięknem i urokiem polskiej sztuki ludowej, tak oryginalnej, tak barwnej i tak poetyckiej.