Artykuły

"Wowro"

W LATACH 13.XI.1864 - 21 XI.1937 żył w Gorzeniu Dolnym powiatu wadowi­ckiego Jędrzej Wawro. Człowiek pro­sty, analfabeta, biedak na najniższym szczeblu społecznym wsi, był jednocześnie wszechstronnym artystą: poetą, niezrównanym gawędziarzem, drzeworytnikiem, wreszcie rzeźbiarzem. Rzeźbił od najwcześniejszych lat. Słabszy od innych dzieci strugał im fujarki i lalki w zamian za pomoc przy pasaniu krów. Później, praca nad świątkami skracała mu dłużący się na pastwisku czas, umożliwiała zarobienie paru, stale brakujących groszy. Szkołą Wawry było to nieszczęsne pastwisko, na którym strawił większość życia, pielgrzymki do miejsc odpustowych, wyprawy za chle­bem, w okresie przednówka, kiedy i najbo­gatszych gospodarzy nie stać było na pastucha - do miasta. Mimo to, dysponował talentem bogatym życiem wewnętrznym. Potrafił za­fascynować znakomitego pisarza Emila Zegadło­wicza, który o Jędrzeju tworzył piękne ballady oraz znakomitego etnografa, profesora Tadeusza Seweryna. Po śmierci Wawry napisał on książkę zatytułowaną "Świątkarz Powsinoga". Książką tą zainteresował się świetny aktor warszawski Wojciech Siemion. Na zaproszenie nowego dyrektora Teatru Dramatycznego w Warszawie Jana Bratkowskiego opracował on wspólnie z profesorem Sewerynem mono­dram pt. "Wowro". Sztuka jest grana powo­dzeniem w sali prób Teatru Dramatycznego od 20 stycznia. Reżyserował ją Piotr Piaskowski pochodzący, jak i Wawro, z Rzeszowskiego. De­koracje (głównym ich elementem są rzeźby Jędrzeja Wawry wypożyczone przez Państwo­we Muzeum Etnograficzne w Warszawie) opra­cował Jan Kosiński. Występują: Wowro - Woj­ciech Siemion, syn Janek, oraz trzyosobowa ka­pela w oryginalnych strojach góralskich (w II akcie muzykantom wyrastają skrzydła aniel­skie). Najważniejszą osobą skupiającą na sobie uwagę widzów od pierwszej do ostatniej chwili jest Siemion-Wowro. Gra kilkanaście ról: małe­go "Jądrka" i starego świątkarza, hrabiego, hra­binę, świętego Franciszka,kaznodzieję, żonę

Wowry... Śmieszy, czaruje, wzrusza i zachwyca. A oto kilka zdjąć z pięknego spektaklu, w którym Wojciech Siemion - Wowro opowiada historie z życia prawdziwego Wawry.

Dzieciństwo

"Było nas doma seścioro: śtyrech bratów i dwie siostry. Jo był średni... Bracio moi byli okrutnie paradni, mie to za nic mieli. - Kozali mi bydełko paś... O jejku! Święty Francisek mioł cińskie życie, ale pastyrze tez majom cińskie. W nogi zima, rosa doskwiyro jak tłucone śkło...

- Mój warśtat i skoła było pastwisko. Jak mi insi nawracali krowy, to robota sla sporo, ale jagek był som, nie dało sie wyrzynać... nijakim prawem nie kciołem posać bydełka. Powiadom ojcu: "Tata, jo kce iś do skoły". A ociec zmocyli we wodzie porwóz, wymaścili mi galoty i takom mi dali skołe. No i znowuj posołek bydełko i strugoł figurki. Sumiennie wom powiadom, gałgany byli ojce i kcieli, zebyk na gałgany wysed..."

Wesele

"No i poślimy do ty Chocnie oględować drugom pan­nę... Dzieucha była, do mnie przymierzając, jak staro bab­ka. Mie było dwaścia trzy roki, a óna rachowała se śtyrdzieści trzy. Chodziłeh do ni, ale ta nie było zodnyk przyjemności, zodnyk figlów, bo óna powiadała ze dziecka przed ślubem nie kce. Ale jo i tak do ni chodził, bo była okrutnie mądro, znała litery, i na kozdy ksiązce ślabizować znała. Ej, Boże, myśle se, byłoby mi tez dobrze, jakbyk jo sie ś niom ozynił. Wsyćko bym wiedzioł. We święto toby my se siedli pod wiyrbom, óna by cytała, a jo byk słuchoł. Naschodziliby sie ludkowie i wsyjścy by słuchali, jak óna cyta... Ja se spomne to moje we­sele, to mnie jeśce dziś śmiych zbiyro..."

Wizyta u prezydenta

"Jo zrobił piyknie śtelung na trzy kroki. Doprosom sie - powiadom - łaski pana prezrydenta, monarchy, kró­la polskiego, pana nasego, który się pocął z Ducha Świętego, narodził sie..." o, laboga, wlozek w pociyrz, a panowie sie śmiejom, pon prezrydent sie śmieje, no to jo sie tez śmioł i śmloli my sie wszyjścy jak głupi do sy­ta. Juzek nic nie godoł, inok mu figurkę doł, a tyn pon prezrydent śmieje sie furt i powiado, ze mie zno. Cłowieku - myślę se - staryś jes, siwyś jes i śpasy ci sie chytajom? Po piyrsu cie widzę, a ty mie juz znos? A on wyciągnoł fortografijom. "Toście wy cy nie wy?" Jo sie patrzę, a tu jo. "Dziw­no wom? - powiado. - Wtedyście byli przy robocie nie oporządzoni, a teraz z wos chłopak sykowny!" A panowie gruchli śniychem, ze to jo stary, a on mie chłopokiem zrobił. "Nie oporzą­dzonyk był - powiadom -i bo jo biydny cłowiek, pon Zegadłowic mie zno, dom sie mi wali, kciołbyk se krowine kupić, ale grajcarów ni mom, zebyk ze sto złotych mioł, to­by mi było lzy" - powiadom. Ale mi nie dali godać. Cosik ta ze sobom porajfurowali, no i panowie wzieni mie na bok. "Teraz - powiadajom - nie momy casu, ale my wom to wynadgrodzimy". Skoda godki, nic nie wynadgrodzili, ino wadow­skie Kółko Rolnice dało mi za te figurkę pietnoście zło­tych. Od tyk cos wiym, ze te posły to same miglance, a ci panowie od prezrydenta to glanc pomada fiksom-fertyg wsyjscy na kupe razem".

Wowro -patriota

"Ale przydzie taki cas, że noród zaś będzie grzysyć okropnie, wtedy pon Bóg zro­bi sądny dzień. Będzie wojna na śtyry strony świata, strasno wojna, wsyjścy bedom sie bić, ale nik nie do rody. Wte­dy Babio Góra sie otworzy, wojsko święty Jadwigi wyj­dzie i Polska wygro. A potem to może być kóniec świata - amen".

Opracowała: H. Niezabitowska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji