Artykuły

Top 5 spektakli 2015 roku

Tegoroczny ranking najlepszych spektakli wyszedł z teatru i zatrzymał się na progu tej instytucji. Brak tu przedstawiań typowych, w których scena, aktorzy i warunki organizacyjne spełniałyby ściśle założenia teatru repertuarowego - pisze Katarzyna Niedurny w portalu Reflektor. Rozświetlamy kulturę.

Dwa z pięciu spektakli powstały w stworzonej na pewien czas w Krakowie antyinstytucji, jeden jest produktem ubocznym pracy projektowej, w czterech zatrudnieni są amatorzy. Być może 2015 rok to czas odejścia od sprawdzonych form i nowego otwarcia. Nie mogę się już doczekać, by zobaczyć, w jaki sposób te trendy będą kontynuowane w zbliżającym się 2016 roku.

***

Top 5

5. "Spirala" reż. Krystian Lupa, POP - UP

Podczas gdy prezentowany w Polsce na festiwalu Boska komedia duży spektakl Krystiana Lupy "Plac bohaterów" okazał się mało odkrywczym powieleniem wcześniejszych lupowskich form w nie najlepszym stylu, mniejszy projekt "Spirala" pokazał, że mistrz polskiego teatru cały czas otwarty jest na eksperymenty. Spektakl powstał w ramach krakowskiego POP-UP-u, czyli rozłożonego na okres dwóch miesięcy namiotu sferycznego, który pełnił funkcję antyinstytucji otwartej na nowe formy artystyczne. Lupa wybudował w namiocie mały labirynt, w którym widz napotykał improwizujących aktorów. Różne pary łączyło wspólne tło zdarzeń - etap związku, w którym jeszcze jesteśmy razem, ale już nie pamiętamy dlaczego. Spektakl, w czasie którego widz może dowolnie poruszać się między zakamarkami labiryntu kończy wyświetlana wszędzie projekcja. Na niej Krystian Lupa, po raz pierwszy w sposób tak wyraźny, przedstawia swoje poglądy polityczne i odnosi się do bieżącej sytuacji w kraju. Interesująca forma, ciekawie zbudowany kontakt z widownią, atmosfera intymności oraz ważne deklaracje tworzą inspirującą przestrzeń współobecności publiczności i twórców.

4. "Ewelina płacze" reż. Anna Karasińska, TR Warszawa

"Ewelina płacze" to bezpretensjonalny, zabawny i uroczy debiut reżyserski Anny Karasińskiej. Pomysł na spektakl jest prosty - amatorzy biorący udział w projekcie artystycznym mają zagrać w zastępstwie aktorów związanych z TR Warszawa - Marię Maj, Magdalenę Cielecką, Rafała Maćkowiaka i Adama Woronowicza. W rolę amatorów wcielają się Maria Maj, Rafał Maćkowiak i Adam Woronowicz. Odgrywają więc postacie, które odgrywają ich samych. Świat podwójnej teatralnej przestrzeni wyobrażonej przełamuje Ewelina Panowska w roli Cieleckiej. Nawarstwienie fikcji sprawia, że spektakl jest naprawdę śmieszny, a zabawa formą przydaje mu lekkości. Dawno nie bawiłam się w teatrze tak dobrze. Szczególnie że spektakl zbudowany został w kontrze do częstego dla debiutów (i dalszych przedstawień) poczucia teatralnej powinności mówienia o wszystkich ważnych rzeczach w jednym występie.

3. "Kwestia techniki" reż. Michał Buszewicz, Narodowy Stary Teatr

Spektakl, który miał być zaprezentowany tylko kilka razy, na stałe trafił do repertuaru Starego Teatru. Nic dziwnego, skoro grający w nim główne role panowie techniczni pokazali, że tak samo swobodnie czują się na scenie, jak za jej kulisami. "Kwestia techniki" to przedstawienie budowane na styku realności i iluzji, w którym widownia poznaje machinę teatralną od strony zaplecza. Jednocześnie opowieść panów technicznych umieszczona zostaje w szerszym kręgu teatralnych odniesień. Autorzy spektaklu nawiązują do form teatru pozainstytucjonalnego m.in. performansu "I'm sorry" Oskara Dawickiego czy granej przez palce"Wiwisekcji" Białoszewskiego. Przesuwanie granic teatru w dobrym stylu.

2. "Zostań, zostań", reż. Michał Borczuch, POP UP

"Zostań, zostań" to kolejny spektakl Michała Borczucha pracującego z dziećmi z Teatru Stacja Szamocin i miejscowego domu dziecka, tym razem wyprodukowany został przez krakowski POP- UP. Borczuchowi udało się stworzyć na namiotowej scenie dziwny świat dziecięcej wyobraźni osnuty mgłą niesamowitości. Podstawą do pracy twórczej były tu utwory muzyczne Gustava Mahlera. Sięganie do muzyki spowodowało stworzenie spektaklu wolnego od wyraźnej fabuły, związków przyczynowo-skutkowych. Twórcy skupili się na stworzeniu kompletnej przestrzeni, w ramach której obowiązywały własne zasady dziania się, dyktowane trochę makabryczną, ale i nieokiełznaną wyobraźnią. Po raz kolejny Borczuch pokazał, że wie co robi, a zatrudniani przez niego aktorzy, wykorzystana muzyka, scenografia i ogrywana przestrzeń są częścią precyzyjnej machiny teatralnej.

1. "Faust" [na zdjęciu], reż. Michał Borczuch, Teatr Polski w Bydgoszczy

Ostatnio usłyszałam zarzut sformułowany przeciw twórczości Michała Borczucha, który głosił, że robi on teatr dla młodych teatrolożek. Nie wiem, czy to wynik tego, że jestem młodą teatrolożką, czy jednak moich szerszych możliwości percepcyjnych (mam nadzieje, że to drugie), ale uważam, że teatr Borczucha to najbardziej konsekwentna, a zarazem najbardziej zaskakująca i ciekawa wizja w teatrze polskim. Stworzony w Bydgoszczy "Faust" jest tego najlepszym przykładem. Z obszernego dzieła Goethego Borczuch wybiera dwa wątki tworzące w głównej mierze akcję sceniczną. Pierwszym z nich jest świat stosunków fabryki, w której zatrudniona jest Małgorzata. Przemysłowa przestrzeń staje się tłem wydarzeń, a zarazem rzutuje na stworzoną w perfekcyjny sposób scenografię. Sytuacja kobiet w dramacie i feministyczna interpretacja losów Małgorzaty stają się zaś najważniejszym punktem fabuły spektaklu. Borczuch ponownie zaprasza do udziału w spektaklu amatorów - tym razem niewidomych - po raz kolejny tworząc ze wszystkich elementów spektaklu kompletny i głęboko logiczny świat sceny. Do tego dochodzi cudowna wolność w tworzeniu wizualności spektaklu. Nie mogłabym być bardziej zachwycona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji