Artykuły

Znakomity rok kultury w stolicy

To był rok niezwykle bogaty w spektakularne wydarzenia, których oddźwięk wykraczał daleko poza granice Warszawy i Mazowsza - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Konkurs Chopinowski i "Straszny dwór", wystawa Olgi Boznańskiej, "Kordian" Englerta, a także show AC/DC - to największe wydarzenia.

To był rok niezwykle bogaty w spektakularne wydarzenia, których oddźwięk wykraczał daleko poza granice Warszawy i Mazowsza. Melomanów z całego świata, również dzięki transmisji w TVP Kultura oraz w internecie, pasjonował Konkurs Chopinowski w warszawskiej Filharmonii Narodowej.

Polacy nie byli w tym roku faworytami na miarę Rafała Blechacza, a laureatem został Seong-Jin Cho, 21-letni pianista z Korei Południowej. Oprócz złotego medalu zdobył także nagrodę za najlepsze wykonanie poloneza. Jak podkreślał Jacek Marczyński, krytyk "Rzeczpospolitej", Koreańczyk jest pianistą perfekcyjnym i uniwersalnym, o zdumiewającej pamięci i biegłości.

Trudno było nie zauważyć, że mamy do czynienia z ekspansją Koreańczyków w świecie zachodniej muzyki klasycznej. O udanych występach mogli mówić także inni pianiści o azjatyckich korzeniach - Katie Liu i Erica Lu z USA oraz Yiang (Tony) Yang z Kanady. Najwyżej notowany Polak Szymon Nehring otrzymał wyróżnienie. Jak na dwudziestolatka to i tak duży sukces, choć wiek młodych wirtuozów się obniżył. Podobnie jest chyba również wśród widzów, ponieważ wiele z występów trafiło na YouTube.

Teatr Wielki-Opera Narodowa wszedł w nowy rok z gigantycznym sukcesem w Metropolitan Opera, gdzie Mariusz Treliński pokazał "Jolantę" i "Zamek Sinobrodego".

Polskie kompleksy

Wydarzeniem zbiegającym się ze Świętem Niepodległości był "Straszny dwór" w reżyserii Davida Pountneya, twórcy ze światowej pierwszej ligi, który wcześniej wystawił w Teatrze Wielkim m.in. "Pasażerkę".

- Pracując nad spektaklem, wiedziałem, że ważne jest odniesienie do czasu, kiedy Polska była państwem niepodległym, ale w tle jest także kwestia utraty suwerenności i okupacja - mówił mi w wywiadzie reżyser. - Zdecydowałem, że muszę się oprzeć w inscenizacji właśnie na tej kombinacji. Chodzi o pokazanie niewoli, która uwypukla znaczenie wolności, radości z niej i z wielkich zwycięstw.

Właśnie dlatego brytyjski reżyser przeniósł, i to z powodzeniem, akcję opery w okres międzywojnia. Jej scenograficzne tło stanowi gigantyczny obraz "Cud nad Wisłą" Jerzego Kossaka. Symbol zwycięstwa, a jednocześnie ostrzeżenie, że nic nie trwa wiecznie i wolności trzeba zawsze bronić.

A już w styczniu warto obejrzeć w operze "Łaskawość Tytusa" Mozarta, koprodukcję z Theatre Royal de la Monnaie w Brukseli w inscenizacji Ivo van Hove'a.

Obrazy i pastele

Muzeum Narodowe musiało dzielić siły i kolekcje pomiędzy krajem oraz Chinami i Koreą Południową. Przygotowało ekspozycje "Skarby z kraju Chopina. Sztuka polska XVXX wieku" w Chińskim Muzeum Narodowym w Pekinie oraz "Sztuka polska: Niezłomny duch" w Muzeum Narodowym Korei w Seulu.

Przebojem w Warszawie była wystawa poświęcona Oldze Boznańskiej, jednej z najbardziej cenionych polskich malarek, zaliczanych do ścisłego grona najwybitniejszych artystek europejskich. Jak podkreślała Agnieszka Mora-wińska, dyrektor Muzeum Narodowego, o szczególnym charakterze ekspozycji zdecydowała zestawienie obrazów z różnych okresów twórczości artystki z pracami malarzy europejskich i japońskich, w tym Diego Velazqueza, Edouarda Maneta, Eugene'a Carricre'a, Henri Fantina-Latoura i Edouarda Vuillarda. Atrakcją warszawskiej odsłony wystawy był obraz Jamesa Abbotta McNeilla Whistlera "Harmonia w szarości i zieleni: Miss Cicely Alexander" wypożyczony na pierwszy miesiąc ekspozycji z Tate Gallery w Londynie. Wystawa została zorganizowana ze specjalnym udziałem Musee d'Orsay w Paryżu.

Jeszcze do końca stycznia można oglądać drugi przebój wystawienniczy Muzeum Narodowego, czyli "Mistrzów pastelu. Od Marteau do Witkacego". Na ekspozycji zostało zebranych blisko 250 pasteli, które ze względu na swą delikatność i wrażliwość ani nie są wypożyczane, ani też na co dzień pokazywane. To pierwsza w Polsce tak szeroka prezentacja dzieł pastelowych ze zbiorów studyjnych warszawskiego muzeum.

Na wystawie znajdujemy przykłady z pierwszego "złotego wieku" techniki pastelowej, przypadające na czasy stanisławowskie. Są to m.in. prace Louisa Francois Marteau i Anny Rajeckiej. Mamy też dzieła Aleksandra Orłowskiego, Władysława Ślewińskiego, a także Stanisława Ignacego Witkiewicza z jego słynnej Firmy Portretowej.

Atrakcją ekspozycji stał się pokazywany pierwszy raz od czasów dwudziestolecia międzywojennego, a powstały w 1907 roku "Skarbiec wawelski" Leona Wyczółkowskiego. To pastelowy portret skarbów krakowskiej katedry. Przypomnijmy, że kuratorkami wystawy są Anna Grochala oraz Joanna Sikorska.

Co będzie ze Studiem

Środowisko teatralne niepokoiła przyszłość Teatru Studio, gdzie dymisję złożyła Agnieszka Glińska, autorka sukcesu artystycznego stołecznej sceny. W tle był konflikt z dyrektorem naczelnym Romanem Osadnikiem, a także projekt placu Defilad i komercjalizacja Studia.

250-lecie istnienia obchodził Teatr Narodowy, zaś jubileusz uświetnił "Kordian" Słowackiego w inscenizacji Jana Englerta. Imponujący wizualnie spektakl, w którym bierze udział niemal cały zespół, jest hołdem dla mistrzów polskiego teatru. Englert zainspirował się spektaklami swojego poprzednika Jerzego Grzegorzewskiego, cytuje Kazimierza Dejmka oraz przypomina m.in. drabinę z pamiętnego "Kordiana" Adama Hanuszkiewicza. Oglądamy trailery polskiej historii, w których pokazane są symbole oraz postaci bohaterów i polityków: Reytan, Piłsudski, Beck, Gomułka, Jaruzelski, Wałęsa. Jednocześnie spektakl analizuje przyczyny polskich klęsk i słabości: Polacy cierpią na kompleks ofiary, co nie jest dobrą receptą na bycie zwycięzcą.

Po raz kolejny zostało przesunięte otwarcie Międzynarodowego Centrum Kultury Nowy Teatr Krzysztofa Warlikowskiego tym razem na wiosnę 2016 roku. Zespół jednak nie próżnował: "Apokalipsą" w reżyserii Michała Borczucha wygrał festiwal Boska Komedia w Krakowie organizowany z jury w międzynarodowym składzie.

Krzysztof Warlikowski zaś przygotował kolejną międzynarodową koprodukcję "Francuzów" wg Marcela Prousta, która miała premierę w Zagłębiu Ruhry i zdążyła już objechać najważniejsze polskie festiwale. Spektakl opowiada o syndromie strachu przed upadkiem starej Europy, a także o lęku przed ujawnieniem prawdziwej tożsamości i odrzuceniem, co można czytać w kontekście odrodzenia różnego rodzaju fundamentalizmów. Ważne jest przypomnienie sprawy Alfreda Dreyfusa, oficera żydowskiego pochodzenia skazanego za rzekomą zdradę państwa. Jego proces ujawnił we Francuzach fobie i wzbudził lęk przed odrzuceniem. Warlikowski obnaża też bezlitośnie establishment - to jak pod maską obłudy tętni gra instynktów. Znakomitą rolę Odetty zagrała Maja Ostaszewska. Z myślą o spektaklu Paweł Mykietyn skomponował "Utwór na wiolonczelę i taśmę". Wstrząsający monolog Fedry interpretuje Agata Buzek.

Zespół TR Warszawa pokazał swoim widzom przestrzeń planowanej na placu Defilad nowej siedziby. Wirtualny spacer ma spointować zakończenie budowy w 2020 roku. Tymczasem rewelacyjnie debiutowała w TR Warszawa młoda reżyserka Anna Karasińska, autorka spektaklu "Ewelina płacze" [na zdjęciu]. Znakomity był jej pomysł, by znani aktorzy TR Warszawa, w tym Adam Woronowicz, zagrali amatorów... starających się grać gwiazdy TR Warszawa. Dyrektor Grzegorz Jarzyna w przewrotny sposób podszedł do "Męczenników" Mariusa von Mayenburga. Zamiast sztuki o fundamentaliście zrealizował spektakl o młodej dziewczynie (rewelacyjna Justyna Wasilewska) zagubionej w świecie liberalnej pustki.

Muzyczne perturbacje

Źle przedstawiała się przyszłość Orange Warsaw Festival, który po mocnej edycji w 2014 roku przeniósł się na Tor Służewiecki. Największą gwiazdą było Muse, które przyjechało tuż po premierze nowej płyty "Drones". Dla fanów gitarowych brzmień zagrał Noel Gallagher, były lider Oasis. Festival miał też odsłonę elektroniczną z The Chemical Brothers i Markiem Ronsonem, producentem Amy Winehouse. A jednak nie była to wystarczająca oferta, by zgromadzić publiczność godną wydanych na festiwal pieniędzy. Skutkiem tego przez całe półrocze przyszłość imprezy była niepewna. Dopiero tuż przed choinką ogłoszono, że od 2015 roku nowym producentem Orange Warsaw Festival został Alter Art, agencja Mikołaja Ziółkowskiego znana m.in. z gdyńskiego Openera. Na razie wiadomo tylko tyle, że festiwal odbędzie się w pierwszy weekend czerwca. Szczegóły wkrótce.

Najbardziej elektryzujących wrażeń dostarczył Angus Young z AC/DC na Stadionie Narodowym. Gigantyczna scena w kształcie szkolnej czapki z diabelskimi rogami migotała tysiącem świateł, zaś lider zespołu w szkarłatnym kostiumie gimnazjalisty, w krótkich spodenkach, przebiegał scenę lekkim krokiem. Budził entuzjazm 50 tysięcy fanów potężnym riffem "Rock Or Dust" oraz największymi przebojami z dorobku zespołu.

Porównując poprzednie tournee "Black Ice" - pięć lat temu na Bemowie - i tegoroczny koncert, można z satysfakcją powiedzieć, że Young powstał jak Feniks z popiołów. Podczas "Whole Lotte Rosie" zapuścił się kocim krokiem na wychodzący daleko w widownię wybieg i zagrał kilkunastominutową gitarową solówkę "Let There Be Rock". Niestety, podczas koncertu AC/DC znowu dźwięk na Narodowym był fatalny.

Powinien wziąć to pod uwagę nowy, tytularny sponsor PGE. Trudno sobie wyobrazić, by na kolejnych koncertach realizowanych na Narodowym, a wystąpi m.in. Rihanna, dźwięk mógł być tak fatalny, jak do tej pory.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji