Artykuły

Caryl Swift: Miałam być w Polsce przez dziewięć miesięcy. Zostałam 25 lat

- Gdy przyjechałam do Koszalina, znałam tylko dwa polskie słowa: "Wałęsa" i "Chopin". Po dwóch tygodniach nauczyłam się kolejnych: "tak", "nie" i "k...a" - mówi Caryl Swift, angielska aktorka, reżyser i pedagog, związana z Teatrem Rondo w Słupsku.

"12 sierpnia 1990 roku. Moje urodziny. Po raz pierwszy stanęłam na polskiej ziemi. Przyjechałam z moim zespołem na dwutygodniowy, międzynarodowy warsztat teatralny. W Koszalinie. Teatr Blik... (pauza) 25 sierpnia. Po raz pierwszy występowałam przed polską publicznością. Na deskach koszalińskiego Teatr Dialog. W reżyserii Stanisława Miedziewskiego, Jupiego Podlaszewskiego i Victora Panova z Rosji. Po polsku grałam. Po raz pierwszy. Mój tekst... jedno słowo: "Suka!!!"... (pauza) Szał wesołości na widowni... (pauza) Koniec warsztatów. Czas na powrót do Anglii. Reżyserzy pytają mnie (po angielsku): "Chcemy Cię zaprosić do współpracy z nami. W nowym spektaklu. Chcesz?" Chcę. (pauza) 30 września 1990 roku. Wróciłam do Polski. Na dziewięć miesięcy... (pauza)... i tak minęło dwadzieścia pięć lat..." - tak na jednym z portali społecznościowych Caryl Swift informuje o dwudniowym jubileuszu 25-lecia twórczości Polsce. Święto aktorki odbyło się w ubiegły weekend w teatrze Rondo.

Jajka w worku z papieru

Gdy jeszcze pracowała w Anglii, jako m.in. reżyserka i animatorka kultury, dostała zaproszenie na spotkanie z polskim reżyserem i aktorem pantomimy. To wówczas poznała Stanisława Miedziewskiego, który był tam nie tylko w roli reżysera, ale również aktora. - Jupi Podlaszewski z Koszalina, którego również wówczas poznałam, zaprosił mnie na letnie międzynarodowe warsztaty teatralne. Pod koniec warsztatów Jupi i Stanisław zaproponowali mi współpracę. Miałam być w Polsce przez dziewięć miesięcy. Zostałam 25 lat - mówi Caryl Swift. - Gdy przyjechałam do Koszalina, znałam tylko dwa polskie słowa: "Wałęsa" i "Chopin". Po dwóch tygodniach nauczyłam się kolejnych: "tak", "nie" i "k...a".

W roku 1990 Anglią rządzili konserwatyści z Margareth Tatcher. Caryl Switf nie była jej zwolenniczką. Tymczasem Polska była świeżo po obradach okrągłego stołu, w Berlinie dopiero co runął mur.

- Polska była dla mnie wówczas krajem, który odradza się jak Feniks, który odzyskał niepodległość. Chciałam uczestniczyć w tym, co się zaczynało - mówi aktorka. - Pomyślałam, że fajnie by było brać w tym wszystkim udział. Miałam dosyć tego systemu, który panował w Anglii. Ja jestem typ eko. A w Polsce wówczas nie było na przykład tak wielu plastikowych opakowań. Fajnie było pójść do sklepu, kupić sześć jajek i dostać je w szarej torebce papierowej, którą potem można było spalić. Mleko było w butelkach szklanych. To wszystko tam już przeminęło. A w Polsce poczułam wtedy ulgę. Oczywiście najważniejszym powodem przyjazdu do Polski był teatr. Ale również to, że jako pedagog mogłam uczyć Polaków języka angielskiego.

Julian Stefańczak, ówczesny dyrektor Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych w Słupsku, zaproponował Caryl Swift etat w kierowanej przez siebie placówce.

- Początkowo uważałam, że Polacy lepiej nauczą innych angielskiej gramatyki, bo przecież wcześniej sami musieli się jej nauczyć. Dyrektor dał mi wolną rękę. Zaproponował, żebym zrobiła z uczniami teatr - wspomina.

Zanim jednak przyjechała do Słupska, przez pięć tygodni mieszkała w Lęborku. Uczyła tam młodzież w liceum anglojęzycznym, bo nauczyciele, którzy mieli się tym zająć... nie zdążyli przyjechać na czas.

Wypłakane wieczory ekscentryczne

W słupskim Rondzie Caryl Swift zagrała w sztuce "Nowe wyzwolenie". Kilka miesięcy później odbyła się premiera jej monodramu "Kalamarapaksa".

- Z jakiegoś powodu jeden ze spektakli został odwołany. Wpadłam niemal w rozpacz. I pojawił się pomysł, żeby w innym terminie zagrać "Kalamarapaksę" i "Nowe wyzwolenie". Wspólnie ze Stanisławem Miedziewskim i Andrzejem Szczepłockim stworzyliśmy cały wieczór związany z Witkacym. Doszły jeszcze fragmenty "Matki", górale. Od tego zaczęły się wieczory ekscentryczne, które trwają do dziś. I Stanisław Miedziewski już szykuje kolejny, na luty przyszłego roku.

W kolejnych latach aktorka wystąpiła w wielu spektaklach, których scenariusze powstały na podstawie sztuk Stanisława Ignacego Witkiewicza. - Jeszcze w Koszalinie Jupi Podlaszewski mówił, że trzeba pojechać do Słupska, bo w tamtejszym muzeum jest wystawa prac Witkacego. Pomyślałam, że pojadę, choć trochę się bałam, bo przecież nie mówiłam niemal po polsku. Zadzwoniłam do Stanisława Miedziewskiego i poprosiłam go, żeby mnie po tej wystawie oprowadził. A jeśli ktoś ma zaszczyt być oprowadzonym przez tę wystawę przez Stanisława, nie może nie zainteresować się głębiej Witkacym. To Stanisław Miedziewski zaproponował mi zagranie w "Kalamarapaksie". Powiedział, że chce napisać scenariusz dla mnie.

Wciąż przychodziły nowe propozycje grania w Rondzie. Marcin Bortkiewicz napisał dla niej scenariusz "Matki". Choć początkowo nie miał w niej grać, ostatecznie powstał z tego duodram. Nie mogła liczyć na pomoc nikogo z rodziny, bo jej najbliżsi zostali w Anglii. - Ale pomagali mi Jupi z żoną Małgorzatą, a w Słupsku Stanisław Miedziewski z żoną Jadwigą i wielu rondowców, między innymi Jola Krawczykiewicz i Katarzyna Sygitowicz-Sierosławska - wspomina.

Bo pani ma zły akcent

Caryl Swift zobaczyć można było również na małym ekranie. Zagrała m.in. w serialu "Londyńczycy", w jednym z odcinków "Niani" i w reklamie szkoły językowej.

- W reklamie zagrałam Angielkę, podobnie w "Londyńczykach". W "Niani" byłam Cyganką i zagrałam po polsku. Niestety, trudno jest się przebić do środowiska filmowego, ze względu na akcent - twierdzi. - W Anglii społeczeństwo od dawna jest wielokulturowe. I w wielu filmach bohaterowie mówią z włoskim czy polskim akcentem, bo takie są realia. W Polsce realia są podobne, bo od wieków mieszkają tu na przykład Rosjanie czy Ukraińcy, ale wciąż pojawia się zarzut z powodu akcentu. Jeden reżyser powiedział, że chętnie dałby mi rolę, ale boi się, że przez akcent widzowie będą się śmiać, choć miałam zagrać postać tragiczną. Do dziś mnie boli taka opinia, na szczęście powiedziała mi to tylko jedna osoba. Gram teraz tragiczną postać matki Mejry i nie zauważyłam nigdy, żeby ktoś się śmiał z powodu akcentu.

Bigos dla wegetarianki

- Bigos od początku mi smakował. Ale ten wigilijny, bezmięsny, bo ja wtedy nie jadłam mięsa - mówi Caryl Swift. - Mój pięcioletni wówczas syn mięso jadł. A ja musiałam sama go wychowywać, zarabiać pieniądze i robić teatr. Nie miałam więc już czasu na przygotowywaniu osobnej kuchni dla niego i wegetariańskiej dla siebie. Zauważyłam, że tu nieco inaczej rozbiera się mięso niż w Anglii. Polacy robią to podobnie do Francuzów. Natomiast polskie pierogi, krokiety, fasole od początku mi smakowały. Mimo upływu lat w jej kuchni nadal czuć Anglię. Goście aktorki mogą na przykład zostać poczęstowani puddingiem.

- On nie przypomina polskiego budyniu, bo jest podawany z mięsem i warzywami. Wiele osób, które mnie odwiedzają, angażują się nawet w przygotowanie tego puddingu. Ale ja zawsze, nawet jeszcze w Anglii, brałam w kuchni dużo z kuchni Dalekiego Wschodu. Lubię potrawy hinduskie, tajskie, chińskie, indonezyjskie. Do dziś je robię, gdy mam czas. Ale teraz w kuchni rządzi mój partner Marek.

Szekspir czeka

Caryl Swift przygotowała projekt "We love Will" na 400. rocznicę śmierci Williama Szekspira. Trafił on jako jedna z propozycji do przyszłorocznego budżetu partycypacyjnego, ale nie dostał odpowiednio dużego poparcia w głosowaniu, aby mógł zostać sfinansowany z tego źródła. To miałaby być kompilacja tekstów Szekspira. Mimo braku dofinansowania, aktorka nie zamierza jednak z jego realizacji zrezygnować.

- Poza tym z niemiecką sopranistką Wiltrud Weber zaczynamy właśnie trzy projekty: monodram na dwa głosy, spektakl dla dzieci i koncert poezji Szekspira i innych twórców z jego czasów. Powoli też zaczynam szkicować materiał na nowy monodram i zbieram materiały na dwa kolejne.

W lutym przyszłego roku polską premierę będzie miał film "Baby bump", w którym Caryl Swift nie tylko zagrała, ale którego jest również tłumaczem. Film miał już premierę światową i był z sukcesami prezentowany m.in. na festiwalach w Wenecji oraz w Gdyni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji