Artykuły

Caldwewll w Dramatycznym

Teatr Dramatyczny zaadaptował dla potrzeb sceny powieść Erskine Cald­wella "Jenny . Autor jest u nas znany - bawił on niedawno w Polsce - i czytany ("Poletko Pana Boga", "Droga tytoniowa". "Sługa boży". "Ziemia tra­giczna"). Ten wybitny pisarz amerykański ob­darzony ogromną wrażliwością społeczną w swej twórczości często powraca do kwestii rasizmu tak nabrzmiałej w jego ojczyźnie. Przeniesienie na scenę powieści "Jenny by Nature") - wydawało­by się celowe i aktualne. Niełatwe to jednak zadanie. Proza Caldwella przesiąknięta jest autentycznym kli­matem małego amerykańskiego mias­teczka, konflikty ludzkich postaw za­rysowane bardzo ostro i przekonywa­jąco. Nie udało się przenieść tego na scenę. Adaptacja jest niezborna. Do roli Jenny zaproszono specjalnie Irenę Eichlerównę. Gra ona kobietę "już dziś powszechnie szanowaną", choć kiedyś prowadziła zakład o niedwuznacz­nym charakterze "usług". Teraz posiada własny, prywatny dom własne zdanie na każdy temat i własne słabości. Fa­buła dramatu - dosyć wątła - właś­ciwie jest tylko pretekstem przekaza­nia głębszych rozważań o prawości i godności człowieka, o szacunku dla sa­mego siebie i przyznawaniu wszystkim ludziom praw do życia. Głęboko huma­nitarny zadziwiający bogactwem spo­strzeżeń utwór Caldwella w pokazanej nam scenicznej wersji oscyluje Jednak w kierunku groteski. Eichlerówna też potraktowała rolę komediowo. . Aktorka znakomicie pointuje kwestie - każde wypowiedziane przez nią zda­nie pełne jest przewrotnego humoru i swoistego wdzięku. "Powszechnie szano­wana osoba" (na emeryturze) oddaje się z zapałem pielęgnacji swoich słabo­stek: hoduje kwiaty, przyjaźni sle ze swym dawnym klientem prawnikiem. I właśnie Jenny Royster okazuje się jedyną szlachetną, prawą i bezintere­sowna osobą w mieście. Rzuca ona oskarżenie białym ludziom, którzy by­wają wyjątkowo podli, tylko ona de­cyduje się wynająć pokój dziewczynie, której skóra nie jest zupełnie biała. Drugi akt sztuki jest bardzo poszatkowany, poszczególne obrazy natrętnie przypominają, że to nie autentyczny dramat teatralny, lecz adaptacja obszer­nej powieści. Nie potrafiły uratować przedstawienia ani obsadzenie Eichlerówny w tytułowej roli, ani staranna obsada sztuki z Andrzejem Szczepkow­skim. Barbarą Klimkiewicz i Haliną Dobrowolską na czele. Nawet w ulotnej, epizodycznej roli zobaczyć mogliśmy aktora klasy, którą reprezentuje Zbigniew Zapasiewicz.

Scenografia Andrzeja Cybulskiego - bardzo udana. Liczne obrazy gładko zmieniają miejsce akcji. Rozwiązania techniczne jego koncepcji plastycznych charakteryzuje niemała inwencja. Witold Skaruch, który także kreuje postać kaznodziei starał się pokazać przedstawienie barwne, przyjemne w odbiorze, ale nie znajduje ono niestety wspólnego mianowika z caldwellowską powieścią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji