Artykuły

Deus ex machina

Nie jest zapewne przypadkiem, że przygotowywana w koprodukcji z "Unsound Festival" inscenizacja "Króla Edypa" Jana Klaty powstawała równolegle z innym spektaklem reżysera - "Do Damaszku". Oba przedstawie­nia w Starym Teatrze, można traktować jako dyptyk. Opera-oratorium Strawińskiego powstała wówczas, gdy udręczony dramatyczną sytuacją osobistą oraz twórczymi rozterkami niedawny skandalista przeszedł nawrócenie religijne i gwałtownie zmienił estetykę.

Sztuka Augusta Strindberga opowiada o artyście (w oryginale - pisarzu, u Klaty - muzyku), który pragnie odzyskać samego siebie, dąży do zbawienia. Idol odbywa podróż, w czasie której mierzy się z demonami przeszłości i własnymi słabościami. Nie wiemy jednak, co z toczącej się akcji jest prawdą, a co snem i czy dotarcie bohatera do jądra ciemności oznaczać będzie szansę na oczyszczenie i rozpoczęcie życia na nowo, czy może raczej śmierć. Gdyby nawrócony Idol stworzył utwór będący summą jego rozmyślań o sensie ludzkiej egzystencji, byłoby to zapewne coś podobnego do czterdziestominutowego "Króla Edypa" Roberta Piernikowskiego i Jana Klaty.

Spektakl jest wyjątkowo ascetyczny: środkiem wyciemnionej sali, pośród siedzących na poduszkach widzów, biegnie łączący dwie pary drzwi stalowy po­dest-wybieg. W jego połowie z sufitu zwiesza się gruby sznur, który jako jedyny rekwizyt na rozmaite sposoby ogrywany będzie przez wykonawców, naprzeciw znajduje się stanowisko kompozytora i realizatorów dźwięku z komputerami i mikserami.

Obsada oratorium-opery zredukowana została do partii śpiewanych Edypa (Krzysztof Zawadzki) i Jokasty (Iwona Budner) oraz partii mówionej Narratora (Krzysztof Stawowy). Poruszający się ciężkim krokiem (ruch sceniczny Maćko Prusak), ubrani w podobne do zbroi czarno-szare kostiumy utkane ze strzępów syntetycznych materiałów, o rysach twarzy wyostrzonych przez ciemny, rozmazany makijaż, opleceni kablami mikroportów, wyglądają jak ocaleni z dziejącej się w przyszłości katastrofy: trochę jak zombie, trochę jak bohaterowie "Mad Maxa".

Ledwo widoczna w tej postapokaliptycznej scenerii para głównych bohaterów ignoruje obecność widzów i bardzo rzadko angażuje się w jakiekolwiek działania sceniczne (nieliczne wyjątki to scena, w której Edyp huśta się na linie tuż nad głowami przerażonych widzów oraz scena rozpaczy Jokasty). Zupełnie inaczej funkcjonuje Brechtowski z ducha Narrator: w przesadnie drama­tycznych lub obscenicznych gestach, tautologicznych demonstracjach i komentarzach na stronie, przypomina kabaretowego wodzireja, który próbuje sprzedać publiczności pikantny, skandaliczny skecz z życia klas wyższych. Tak oto tragedia bez bogów staje się groteskową farsą.

Edyp i Jokasta śpiewają - zgodnie z pomysłem Strawińskiego - po łacinie, Narrator - melorecytuje po francusku oryginał libretta Cocteau (wbrew powszechnej praktyce tłumaczenia tej partii na język widowni); w efekcie przyzwyczajona do podążania za słowem publiczność teatralna zmuszona jest skupić się na muzyce, która wyprowadza historię Edypa poza opozycję prawdy i kłamstwa, faktu i domysłu, piękna i brzydoty. Na powrót w sferę mitu.

Zajmujący się na co dzień muzyką hiphopową (jest współzałożycielem grupy Napszykłat), ambientem i muzyką konkretną Robert Piernikowski potraktował "Oedipus Rex" podobnie jak niemal wiek temu Cocteau tragedię Sofoklesa, a Strawiński - dotychczasową tradycję muzyczną: z partii instrumentalnych i chóralnych wyse­lekcjonował sample i poddał je dalszej kompozytorskiej obróbce. Musiał też dostosować muzykę do możliwości wokalnych Budner i Zawadzkiego, którzy wprawdzie mają głosy mocne, imponujące - jak na aktorów dra­matycznych - umiejętności wokalne i wielką dozę muzycznej wrażliwości, brakuje im jednak techniki i do­świadczenia śpiewaków operowych. Ich arie zostały więc bardzo mocno zmodyfikowane, zarówno jeśli chodzi o tessyturę (głos Budner to alt, nie mezzosopran), jak strukturę (rezygnacja z typowych dla Strawińskiego ozdobników).

Muzyka Piernikowskiego jest, podobnie jak scenografia i kostiumy (Karolina Mazur), monochromatycz­na, pozbawiona bogactwa barw obecnych w oryginale, co jednak rekompensują wzmocnione kontrasty, rytm i dynamika. Zamiast długich, statycznych fraz - gwałtowne napięcia i rozprężenia, zamiast harmonii - dysonanse, do tego niespodziewane przejścia od mętnej ciszy do przerażającego hałasu. Jest w tej muzyce siła, która nie ma nic wspólnego ze zdrowiem; różnorodność, którą nie sposób połączyć z bujnością. Także dlatego, że jest mechaniczna: smyczki i flety z samplera, chór z laptopa, arie z mikroportów. Ale jednak w tej syntetycznej muzyce zachował się zarazem ostatni ślad boskiej obecności w zdewastowanym świecie. Deus ex machina?

U Sofoklesa Edyp niesie śmierć swoim bliskim i pozostaje, oślepiwszy się, samotny w świecie dźwięków. Strawiński i Cocteau idą tym tropem jeszcze dalej: martwi są greccy bogowie, którzy spoglądają na Edypa "zza zasłony śmierci"; martwy jest język, w którym bohaterowie wygłaszają swe skargi; martwa jest formuła tragedii, którą przedrzeźnia Narrator; wreszcie: martwa jest muzyka - bo przecież w 1927 roku tak musiano odbierać Strawińskiego, inspirującego się operami Verdiego albo oratoriami Handla. Piernikowski i Klata są jeszcze radykalniejsi i jeszcze bardziej pesymistyczni: nie uważają śmierci za coś, co następuje po kresie życia, lecz przyglądają się śmierci obecnej w samym życiu, w jego najbardziej żywotnym sednie - w akcie miłosnym, w akcie twórczym.

Ted Hughes po samobójczej śmierci Sylvii Plath napisał: "To koniec mojego życia. Reszta jest pośmiertna". Na premierze "Króla Edypa" trudno mi było uwolnić się od tych dwóch zdań. I od pytania, w którym momencie swojej biografii antyczny bohater mógłby to zdanie wypowiedzieć: kiedy zobaczył ciało powieszonej Jokasty? Kiedy dowiedział się prawdy o swoim pochodzeniu? Kiedy zabił prowokującego go nieznajomego? A może już w chwili, kiedy się urodził? W być może najciemniejszym ze wszystkich swoich dotychczasowych spektakli Jan Klata sugeruje, że prawdziwa jest ta ostatnia wersja. Niestety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji