Artykuły

Będą iskry...

Z ŁUKASZEM GAJDZISEM, aktorem, reżyserem, laureatem ubiegłorocznego festiwalu Talia, twórcą prapremierowego spektaklu "W pokoju obok" w Teatrze im. L. Solskiego w Tarnowie rozmawiała Beata Stelmach-Kutrzuba

W ubiegłym roku spektakl w Pana reżyserii otrzymał główną nagrodę Talii. Czy późniejsza propozycja współ­pracy z Tarnowskim Teatrem była dla Pana zaskoczeniem?

- Jak najbardziej, ale było to oczywiście zaskoczenie pozytywne. Cieszę się z tak miłego przyjęcia przedstawienia, które wraz z zespołem bydgoskim pokazaliśmy w tamtym roku na festiwalu. Już wówczas rozmawiałem z dyrekcją Tarnowskiego Teatru o możliwości zrealizowania spek­taklu w Tarnowie, później uzgodniliśmy szczegóły, m.in. to, że byłoby to przedstawienie prezentowane na tegorocznej Talii.

Jak doszło do wyboru sztuki Sarah Ruhl "W pokoju obok"?

- Będąc na konferencji w Nowym Jorku, poznałem kilku amerykańskich reżyse­rów, oni właśnie polecili mi tę autorkę. Nie znałem wcześniej jej sztuk, mimo że w Łodzi rektor Mariusz Grzego­rzek z powodzeniem wystawiał jed­ną z nich.

Ale to była inna sztuka Sa­rah Ruhl - jej polski tytuł to "Posprzątane".

- Rzeczywiście, to jej najsłynniejszy tekst nominowany do nagrody Pulitzera. Ale sztuka "W pokoju obok" była w USA też bardzo dobrze przy­jęta i uhonorowana podobną nomi­nacją. To zachęciło mnie do lektury. Już po pierwszym czytaniu, notabe­ne w pociągu, wzruszyła mnie pew­na melodyjność języka. Pomyślałem: "Boże, to jest prawie jak Czechow". Uderzyły mnie też monologi, które we współczesnej literaturze drama­tycznej pojawiają się dużo rzadziej niż u dawnych mistrzów - Szekspi­ra, Ibsena czy właśnie Czechowa.

Czym konkretnie zafrapował Pana ten tekst?

- Zafascynowały mnie dziewięt­nastowieczne bohaterki, kobiety myślące inaczej niż współczesne, mające jasno sprecyzowane obo­wiązki i pozycję w patriarchalnym świecie. Akcja sztuki rozgrywa się bowiem w XIX wieku, po odkryciu prądu elektrycznego. Sarah Ruhl opowiada o problemach małżeń­skich pary ludzi - dr. Givingsa i jego żony Catherine, którym urodziło się dziecko. Catherine nie ma pokarmu i nie może karmie malucha. Z tego faktu wypływają kolejne zdarzenia. Nie chciałbym jednak zdradzać fabuły przy­szłym widzom. Dodam tylko, że wszyst­kie kobiety, które pojawiają się w sztuce,

mają problemy do rozwikłania. Dla każdej z nich nowo odkryte urządzenie stosowa­ne w terapii przez dr. Givingsa, czyli.. wi­brator, wydaje się skutecznym sposobem na kłopoty. Szybko jednak okazuje się, że nie o wibrator tu chodzi, lecz o potrzebę miłości i ciepła - jeśli je tracimy w życiu ro­dzinnym, to usiłujemy je za wszelką cenę odzyskać. Najciekawsze u Ruhl jest to, że pisze ona tragifarsy, jej sztuki są i smut­ne, i zabawne jednocześnie - o przykrych rzeczach potrafi mówić w sposób pełen humoru. I to chyba najbardziej mnie ujęło w tekście "W pokoju obok" .

Czy tę sztukę można na­zwać erotyczną, skoro do­tyka spraw związanych z naszą seksualnością?

- Trudno mi powiedzieć, czy jest to sztuka erotyczna, dla­tego że to określenie stosuje się często w znaczeniu pejo­ratywnym. Ale oczywiście ten tekst w jakimś stopniu do­tyczy seksualności, bo mówi o namiętności między ludźmi.

Jak się Pan czuje w takim razie w tym "kobiecym te­atrze"? Sztukę napisała ko­bieta, a główny rekwizyt to wibrator, "przyrząd" zdecy­dowanie damski.

- Tak naprawdę nie jest to wcale opowieść o wibratorze. On tylko zastępuje to, czego brakuje w związkach part­nerskich. Sztuka jest o poszu­kiwaniu właśnie tego czegoś brakującego w małżeństwie bohaterów. Rzecz jest więc bardziej o międzyludzkich relacjach, o mechanizmach działających w nich, a nie o wibratorze.

Śledząc Pana karierę, moż­na by sądzić, że jest Pan prze­de wszystkim zwolennikiem teatru muzycznego. Zresztą studiował Pan w Krakowie

reżyserię teatru muzycznego, a później w Paryżu w Conservatoire National Superieur d'Art Dramatique.

Skończyłem również wydział aktorski w łódzkiej "filmówce". Próbuję łączyć różne moje zainteresowania, z różnych świa­tów teatralnych ulepić siebie. I mimo że rzeczywiście nie wybrałem tytułu mu­zycznego, to w teatrze dramatycznym też się realizuję. "W pokoju obok" nie jest przedstawieniem śpiewanym, natomiast muzyki jest w nim sporo.

Kto jest jej autorem?

- Autorem muzyki jest mój stały współ­pracownik, Maciej Szymborski, z którym zrobiłem już parę inscenizacji. Muzyka w spektaklu jest dwojaka - z jednej strony jest to muzyka grana na żywo, a z drugiej jest to muzyka popularna stanowiąca dow­cipny komentarz do kolejnych scen, jakby rodzaj kontrapunktu w przedstawieniu.

Kto przygotował scenografię?

- Justyna Łagowska, jedna z najlepszych polskich scenografek, znana z realiza­cji w różnych teatrach. To nasza pierwsza współpraca. Poznaliśmy się w Bydgoszczy i jestem absolutnie zafascynowany jej my­śleniem o przestrzeni. Również w naszym projekcie Justyna tworzy piękne, wizyj­ne dekoracje.

Jak podoba się Panu tarnowski ze­spół aktorski?

- Jest bardzo dobry i uważam, że wszelkie zmiany, jakie w nim następują, są pozy­tywne jakże dobór repertuaru w tutej­szym teatrze daje aktorom szanse grania nowych rzeczy, sprawdzania się w różnych rolach. Wybierając obsadę do mojej reali­zacji, obejrzałem udostępnione przez teatr nagrania przedstawień, niektórych akto­rów znałem jeszcze ze szkół, bo studiowa­li w podobnym czasie. Bezcenna była też konsultacja z panią dyrektor w tej sprawie. Główne role ostatecznie powierzyłem Ma­tyldzie Baczyńskiej (Catherine Givings) i Ireneuszowi Pastuszakowi (dr Givings).

Jak ocenia Pan warunki pracy w Tar­nowskim Teatrze?

- Jestem pod wielkim wrażeniem profe­sjonalizmu i aktorów, i działu technicz­nego, i administracji. Tarnów w ogóle jako miasto bardzo mnie "zakręcił". Po­chodzę z Łodzi i nie znałem dotąd po­łudniowo-wschodnich rejonów Polski. Z ciekawością przyglądam się, jacy lu­dzie tu mieszkają, jak się zachowują, jak reagują. Stwierdzam, że jest to bar­dzo fajne, przyjazne miejsce, które będąc w cieniu Krakowa, nie powinno mieć żadnych kompleksów.

Proszę więc zaanonsować tarnowia­nom swoje przedstawienie.

- Szanowni Państwo! Już za trzy dni w Te­atrze im. L. Solskiego w Tarnowie sztuka Sarah Ruhl "W pokoju obok". Będą iskry!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji