Artykuły

Prześniona rewolucja

- Biorę pieniądze od podatników, więc jestem od tego, żeby krzyczeć, robić sztukę, zadawać pytania - mówi reżyser Remigiusz Brzyk. Wystawia w Łodzi "Ziemię obiecaną" Reymonta - o spektaklu Brzyka/Kmiecika w Teatrze Nowym pisze Łukasz Saturczak w tygodniku Newsweek.

Na proscenium stoi rząd krzeseł, tyłem do publiczności usiądzie na nich klasa uprzywilejowana. Wśród niej trzej główni bohaterowie powieści Reymonta: Karol Borowiecki, Maks Baum i Moryc Welt. Przed nimi fabryczne pomieszczenie, ogromne krosna, przy których pracują robotnicy. Fabrykanci zaczynają się śmiać, patrzą na pracę jak na spektakl, z którego oglądania czerpią wielką przyjemność. Po chwili zarządcy wracają do swoich spraw, robotnicy pracują. W tle słychać przykre dla ucha odgłosy, dźwięki industrialnego miasta.

To jedna ze scen spektaklu "Ziemia obiecana" w łódzkim Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka. Reżyseruje Remigiusz Brzyk, dramaturgiem jest Michał Kmiecik. Trwa próba generalna. Do premiery dwa dni. Brzyk i Kmiecik ubrani na czarno siedzą na środku widowni przy stoliku zastawionym filiżankami po kawie i stronami tekstu. Reżyser na aktorów krzyknie tylko dwa razy. Wszystko zgodnie z planem, próba kończy się po godz. 22, później spotkanie z aktorami i omawianie występu, co przeciąga się do późnej nocy. Kolejna próba już nad ranem.

Bucholc umarł

Początków było kilka. Po niespodziewanej śmierci Jana Kulczyka w mediach społecznościowych zaczął krążyć fragment powieści Reymonta: "Bucholc umarł? Ten Bucholc, który zawsze był, o którym od lat pięćdziesięciu mówiono, którego każdym krokiem się zajmowano, który niepodzielnie panował nad Łodzią; ten Bucholc, którego bogactwa olśniewały wszystkich, ten mocarz, ta dusza Łodzi i jej duma! ten przeklinany i podziwiany umarł!...".

Nagle okazało się, że Władysław Reymont w "Ziemi obiecanej" opisał sytuację, która dobrze pasuje do współczesnych czasów. Dlatego postanowił zabrać się do tego dzieła 23-letni Michał Kmiecik, który od początku tego roku odpowiada w Nowym za dramaturgię, choć zaznacza, że pomysł pojawił się znacznie wcześniej.

- Najpierw Brzyk chciał zrobić w "Imię Jakuba S.". Fajnie by było, gdyby teksty Pawła Demirskiego zaczęły funkcjonować w oderwaniu od realizacji Moniki Strzępki, zwłaszcza że Remigiusz świetnie jego dramaty czuje, a "W imię Jakuba S." tak samo jak "Ziemia obiecana" opowiada o korzeniach buntu, o złu i rozjeździe między światami bogatych i biednych - opowiada Michał Kmiecik, kiedy przed północą szukamy miejsca, żeby pogadać. - Ale pojawił się pomysł na "Ziemię obiecaną", bo jak nie "Ziemia obiecana" to co? Teatr im. Dejmka to scena z korzeniami robotniczymi, z zębatką w logo. A więc i z pewnymi zobowiązaniami.

Sam reżyser pomysł na spektakl miał już w 2008 roku, kiedy realizował socjalistyczny tekst "Brygada szlifierza Karhana". To ta sztuka w 1949 r. zainaugurowała działalność Teatru Nowego w Łodzi. - Wcześniej takich refleksji nie miałem - mówi Brzyk. - Wtedy zapach rewolucji 1905 roku nie wisiał w powietrzu jak teraz. Może to podstawowy powód?

Pisarz wizjoner

- Trzy godziny twego snu. Nie wystarczą. Nie wystarczą, byś był zdrów - wita mnie reżyser nad ranem w teatralnym bufecie kiczowatym tekstem piosenki zespołu Universe. Od razu pytam, czy spodziewali się, że wejdą ze spektaklem w sam środek wielkiej polityki. - Tworząc z Michałem to przedstawienie, w ogóle nie myśleliśmy o polskiej polityce - odpowiada. - Rodzime poletko się zmienia i nie dam się nakręcać przez którąś ze stron, że lubię albo nie lubię. Generalnie nie wierzę politykom. Reymont miał intuicję, która pozwoliła mu napisać powieść nieodnoszącą się jedynie do Łodzi czy pięknego kraju zwanego Polską. Szczególnie że tego kraju w momencie powstawania "Ziemi obiecanej" nie było.

Zmęczony reżyser zbiera myśli nad kubkiem kawy, a ja zaczynam wymieniać wynotowane w czasie próby generalnej odniesienia do współczesności, które są w powieści, i nic nie trzeba było tu dodawać: lekarz, który powinien czuć satysfakcję z zatrudnienia go na prestiżowym, choć darmowym stażu; podpalanie fabryk w celu uzyskania odszkodowania; przedmiotowe traktowanie kobiet; ogromne podziały społeczne; ksenofobia Powieść Reymonta została wydana w 1899 roku. Czy zrobiliśmy kółko?

- Wszystko to prawda - rzuca reżyser. - Zrobiliśmy kółko. Ale ja się na to nie napinałem, choć wiedziałem, że ten tekst takie asocjacje może uruchomić. Reymont pokazał odklejenie jednej cywilizacji od drugiej. Oczywiście zawsze będą bogaci i biedni, to się nie zmieni. Ale tu nie chodzi tylko o różnice ekonomiczne, lecz o oddalanie się w ogóle, bo od tego rozjazdu rodzi się zło. Czynniki ekonomiczne rodzą demony, które mają różne twarze. Cały konflikt między światem zachodnim a Bliskim Wschodem też opiera się na ekonomii. Ta Reymontowska intuicja, że jeśli światy zbyt długo się nie porównują, bo bogaci mają w dupie biednych, to w pewnym momencie musi dojść do erupcji - mówi Brzyk. Kilka godzin wcześniej Kmiecik opowiadał mi, jak powstawał tekst: - Pierwszy scenariusz miał prawie 400 stron. Postanowiliśmy z Brzykiem wziąć z Reymonta wszystko, co może się przydać. Teraz mamy mniej niż połowę. Zasada była prosta, zwyczajnie robimy powieść. Ważniejsza jest sytuacja, którą Reymont opisuje, niż dialogi.

- Dla mnie to najlepszy polski pisarz z całej plejady autorów z przełomu wieków, ponieważ jest okrutny - dorzuca Brzyk. - Myślisz: "Reymont, Nobel, dlaczego właściwie on?". Czytasz "Ziemię obiecaną" albo "Chłopów" i już wiesz. To antyteza Sienkiewiczowskich pierdół.

Working class hero

- Popatrz - rzuca nagle reżyser ożywiony po pierwszej filiżance kawy, kiedy zabiera się do śniadania. Wskazuje na okno i każe przyjrzeć mi się budynkowi naprzeciwko. - Łódź jest świetnym przykładem, żeby opisać cały świat. Wystarczy skupić się na zabudowie. Wyobraź sobie, że ja tutaj nie jem jajecznicy, ale pieczeń z dzika, a naprzeciwko jest fabryka, w której umierający na suchoty robotnik dokładnie widzi mnie w moim pałacu. Nasze oczy się spotykają. Ale co to znaczy? Nic! Co z tego, że ten człowiek umrze, skoro ja sobie sprowadzę kolejną wieś spod Skierniewic i będę miał nowych robotników. W przedstawieniu robimy wszystko, żeby te światy spotykać. Ten kaszel i ten dzik to jest jedno miejsce - tłumaczy Brzyk.

Twórcy spektaklu pokazują odmalowany przez Reymonta świat, w którym klasy przyglądają się sobie wzajemnie, choć nigdy się ze sobą nie spotkają, bo między nimi istnieje przepaść, która pozwala na zachowanie status quo. Nie zmieniła tego rewolucja 1905 roku, która wybuchła kilka lat po wydaniu "Ziemi obiecanej".

W inscenizacji powieści jest scena, kiedy pieśń rewolucyjną z tekstem: "Naprzód, o Łodzi, w krwawej powodzi/ Poległych braci pomścić już czas/ Czas, by stanęli starzy i młodzi/ Walczyć za wolność czas, wielki czas!", śpiewają pijani fabrykanci. - Jak w "Psach" Pasikowskiego, kiedy ubecy śpiewają "Janek Wiśniewski padł". Potrzebowałem skrótu myślowego, a u Reymonta jest intuicja 1905 roku - opowiada Brzyk. - To spektakl o braku - mówi Kmiecik. - Braku zabezpieczeń socjalnych, prawa pracy, braku solidarności, więzi społecznych. Reymont pisze, że fabryce "nie jest wszystko jedno". Fabryce, w której "nie wymaga się egzaminu na człowieczeństwo". Anka, narzeczona Karola, mówi do ludzi ze wsi, że Borowiecki da im miejsce w fabryce, zlituje się nad nimi. Ale nie dodaje, że będą pracować przy maszynie, która urwie im głowę, rękę albo przyprawi o suchoty. Tego Anka nie wie. Anka nie rozumie Łodzi.

Ten świat wciąga kolejnych bohaterów, którzy jak Borowiecki chcą na początku kariery tworzyć fabryki inaczej niż poprzednicy, chce Łódź uszlachetniać, ale jest to niemożliwe. - Jak wchodzi kapitał, to przegrywasz, bo ktoś cię strąca jednym palcem. Albo kraczesz jak te wrony - opowiada Brzyk. - W ogóle tak jest w demokracji. Chcesz robić wielkie pieniądze i już podważasz to pojęcie, jednostka swoimi poczynaniami zaprzecza pewnej umowie społecznej. O tym jest ta książka.

Przeciw pysznej sztuce

- To, co jest nazywane biblią Łodzi, nie jest przerobione - mówi Brzyk, kiedy do bufetu przychodzą aktorzy przed poranną próbą. - To książka o micie założycielskim miasta. O błędzie, który został popełniony na początku. Ono powstało na oszustwie. Jeśli jest oszustwo na początku, a tu miałeś kapitalistyczne oszustwo raju na ziemi, to kolejne pokolenia płacą za ten błąd. SAle reżyser mówi, że przedstawienie nie jest politycznym manifestem: - Moje poglądy po tym spektaklu bardzo łatwo namierzyć, ale nie chciałbym, żeby miały zagarnąć przestrzeń sztuki. Nie widzę takiego powodu. Nie chcę, żeby premiera w Teatrze Nowym została odebrana jako manifest polityczny. Nie wierzę w taką sztukę. Taka sztuka jest pyszna. Jeśli sztuka myśli, że coś w świecie zmieni, to się przeliczy. Nie dam się postawić po jakiejkolwiek stronie. Jestem po stronie sztuki. Jestem w strefie budżetowej, biorę pieniądze od podatników, więc jestem od tego, aby krzyczeć, robić sztukę, zadawać pytania.

A Łódź? Pytam twórców o współczesne miasto, o to, co sami łodzianie mogą z tego przedstawienia wziąć. Jeden z bohaterów, Halpern, przez cały spektakl opowiada o wspaniałym mieście, pamięta, jak miało 20 tysięcy mieszkańców, i marzy, by doczekać czasów, gdy łodzian będzie pół miliona. Ironia losu sprawia, że Łódź tylu mieszkańców być może ma, ale głównie dlatego, że ludzie zaczęli z niej wyjeżdżać. Zrobiliśmy kółko?

- Kapitał sobie poszedł, ale miasto zostało - mówi Brzyk. - Piękne miasto, pozostawione samo sobie. Dziś Łódź nie jest siedzibą Bucholców i Müllerów. Wyjechali, zostawili pałace, budują nowe siedziby.

- Halpern to entuzjasta Łodzi, zakochany w tym mieście. To entuzjasta wszystkich rzeczy, które są z nią związane, nawet tych najgorszych, śmierci. To właśnie określa jego zdaniem to miasto. - opowiada Kmiecik. - Łódź dalej się budzi. Zmienił się charakter miejsca, ale wyzysk został. Nawet jeśli Fabryka Ramisza nie jest Fabryką Ramisza, tylko hipsterską OFF-Piotrkowską, to kelnerzy, którzy idą na 14-godzinne zmiany, zapieprzają proporcjonalnie równie mocno jak ci sprzed ponad stu lat. Świat powtarza się jako tragedia, nie jako farsa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji