Artykuły

Raz w życiu

- Odkąd pracuję nad tą sztuką, mam dziwne sny. Mam nadzieję, że gra jest warta świeczki. O przemocy w rodzinie i wchodzeniu w rolę psychopaty mówi MARIAN CZARKOWSKI, aktor Teatru im. Jaracza w Olsztynie.

W spektaklu "Milczenie" gra Pan ojca i męża, znęcającego się nad rodziną. To najbardziej niewdzięczna rola w Pana życiu?

- Tak. Co prawda kilkanaście lat temu gratem łajdaka, ale aż takiego potwora jeszcze nigdy. A że z natury jestem łagodny i raczej radosny, znajomi twierdzą, że nie przystoi mi taka rola. Jestem jednak przekonany, że taki utwór trafia się raz w życiu i trzeba dać z siebie wszystko na scenie.

Jak wyzwolić w sobie bestię?

- Wielu z nas w dzieciństwie eksperymentowało na owadach... Przy tej roli przypomniały mi się niecne uczynki sprzed lat. To oczywiście nic w porównaniu ze scenicznym Billym - alkoholikiem, psychopatą i epileptykiem. Musiałem pokonać siebie, zajrzeć do samego dna swojej duszy. Taka wiwisekcja to niezwykle trudne zadanie.

Korzystał Pan z pomocy specjalistów, przygotowując się do roli?

- Śledziłem materiały dotyczące zachowań epileptyków, czytałem prasę, w których odnotowano zjawiska przemocy, oglądałem filmy. Podczas rozmów ze znajomymi okazało się, że bardzo wiele osób styka się z przypadkami przemocy w rodzinie. Ale dopiero zbijając razem te opowieści, można sobie uświadomić jakie to ogromne zjawisko.

Billy wyniósł takie wzorce ze swego domu.

- Dlatego pytam się, czy na scenie wzbudzam choć trochę współczucia, bo Billy to też ofiara błędów swoich rodziców. Większość jednak twierdzi, że raczej... by mi przywaliła.

Nie miał Pan oporów przed przyjęciem tej roli?

- Tekst początkowo nie spodobał mi się, sprawiał wrażenie publicystyki, nie-dającej się przełożyć na i język sceniczny. Jednak reżyserka ze swoją bardzo konkretną wizją szybko poukładała nam go w głowach.

Jak Pan odreagowuje po spektaklach?

- Próbuję się otrząsnąć na przykład oglądając kreskówki. Kolejnej porcji agresji, której pełno w telewizji czy na ulicy, nie jestem w stanie znieść. Odkąd pracuję nad tą sztuka, mam dziwne sny. Mam nadzieję, że gra jest warta świeczki. Może ktoś z widzów dzięki temu pomoże sąsiadce zza ściany.

Teraz już pewnie żadna rola nie będzie Panu straszna.

- Wszystko można zagrać, ale wiele zależy od reżysera. Teraz przygotowuję się do roli księdza w "Nie boskiej komedii". Skrajności to moja codzienność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji