Artykuły

Kraków. Wiersze z tragedią w tle

Wczorajsze spotkanie w Krakowskim Salonie Poezji jakże wpisało się w nastrój wywołany śląską tragedią. Prezentowało wszak literaturę Ormian, narodu, w którego dzieje rozpacz wpisana jest od wieków, o czym mówił, mający ormiański rodowód, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz Ormian w Polsce południowej, zarazem prezes Fundacji im. św. Brata Alberta, z którą to od lat współpracuje Anna Dymna.

Słowami Bari luis! Barew dzes! - co oznacza dobrego światła, bądźcie pozdrowieni - powitał ks. Zaleski zebranych w foyer Teatru im. J. Słowackiego, w tym grupę Ormian. Jak przypomniał, również w żyłach patrona tego teatru, poprzez matkę, płynęła ormiańska krew, a i odnaleźć ją można u Anny Dymnej, której prababcia (ze strony ojca) była Ormianką.

Licząca 5 tysięcy lat Armenia już w roku 301 stała się krajem chrześcijańskim i jako pierwsza w świecie przyjęła chrześcijaństwo za religię państwową. Z kolei 1600 lat temu Mesrop Masztoc, obecnie jeden ze świętych Kościoła ormiańskiego, stworzył alfabet ormiański, co umocniło odrębność narodu i sprzyjało rozwojowi jego literatury, a zarazem obronie przed żywiołem muzułmańskim. Acz cena za zachowanie tożsamości religijnej i kulturowej była potworna, by przywołać nie tak odległą, bo dokonaną w roku 1915, masakrę w Turcji, kiedy to wymordowano 1,5 mln Ormian. Pięć lat później została Armenia wcielona do późniejszego ZSRR.

Wspomniał też ks. Zaleski, nawiązując do tragedii na Śląsku, trzęsienie ziemi w Armenii z grudnia 1988 r.; w realiach ZSRR pomoc była jakże niedoskonała... Zginęło 100 tys. osób.

Mówiąc o narodzie skazanym na rozproszenie po świecie, dziękował też duchowny Polsce, w której prześladowani Ormianie znaleźli schronienie - ich skupiska można było spotkać we Lwowie, Kamieńcu Podolskim, Stanisławowie, Zamościu, także w Krakowie.

A potem usłyszeliśmy język ormiański, w którym to Hasmik Bakmazyan recytowała wiersz "Jesień" Wahana Teryana.

Dalsze wiersze zabrzmiały już w przekładach. Czytali Franciszek Muła, inicjator wczorajszego salonu, aktor Teatru STU i Groteski od trzech dekad zafascynowany historią i literaturą Armenii, a także Joanna Niemirska, młoda aktorka - na szczęście w pewnym momencie musiała udać się do pociągu. Szkoda, że nie odjeżdżał wcześniej, bo od początku słuchalibyśmy Anny Dymnej, z czułością wydobywającej z wierszy emocje...

A był w tych strofach dramat narodu tułaczy, były silne pierwiastki religijne i duchowe, była, jak to w poezji, miłość, jak również - jakże korespondująca z nastrojem tego dnia - śmierć.

Dopełniał charakteru spotkania stojący przed aktorami drewniany chaczkar, symbolizujący tradycję ormiańską tzw. krzyż kwitnący, jak i muzyka kompozytorów z tego narodu: Arama Chaczaturiana, Komitasa i Arno Babadżaniana, którą na fortepianie grała Barbara Muła, siostrzenica krakowskiego aktora, absolwentka Akademii Muzycznej we Wrocławiu.

Za tydzień 153. już spotkanie w Krakowskim Salonie - "Humor zen" przybliżą aktorzy Teatru im. J. Słowackiego: Joanna Mastalerz, Natalia Strzelecka, Marta Waldera, Rafał Dziwisz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji