Artykuły

Kontrowersyjny "Berek" i obóz zagłady z Lego na wystawie w Gdańsku

Napisany po rosyjsku "Dybuk" został przetłumaczony na hebrajski, jidysz, polski i kilkanaście innych języków. Wystawiały go teatry żydowskie na całym świecie. Sztukę grano nawet w czasie wojny w warszawskim getcie - można się o tym przekonać oglądając na wystawie stronę "Gazety Żydowskiej" z 1941 roku - o wystawie "Dybuk. Na pograniczu dwóch światów" pisze Dorota Karaś w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Obok XVIII-wiecznego obrazu przestawiającego rytualny mord na chrześcijańskim niemowlaku, wiszą okładki "Lokomotywy" Juliana Tuwima i "Wierszy" Jana Brzechwy. - To oni też byli Żydami? - dziwią się zwiedzający.

Na ekranie grupa nagich kobiet i mężczyzn w różnym wieku bawi się w berka w surowym, piwnicznym pomieszczeniu. Dopiero pod koniec projekcji dowiadujemy się, że część zdjęć nakręcono w neutralnym miejscu, część - w komorze gazowej nazistowskiego obozu zagłady. Film "Berek" polskiego artysty Artura Żmijewskiego wywołuje dużo kontrowersji. Cztery lata temu, po protestach środowisk żydowskich, praca została usunięta z wystawy poświęconej polsko - niemieckiemu sąsiedztwu, która odbywała się w Berlinie. Kilka miesięcy temu film zaprezentowało Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie. Instytucja została zasypana listami protestacyjnymi.

Dziś film "Berek" można zobaczyć w gdańskim Pałacu Opatów. Sąsiaduje tutaj ze zdjęciami Doroty Nieznalskiej, obrazami Bruna Schulza i Aleksandra Gierymskiego, obozem koncentracyjnym z klocków Lego Zbigniewa Libery i duchem dybuka. To właśnie ta figura, wywodząca się z żydowskiej mistyki, spaja opowieść o polsko-żydowskich relacjach.

Sąsiedzi

Do sali, gdzie odbywa się projekcja "Berka" wchodzi się przez masywne więzienne drzwi, które przyjechały do Gdańska z zakładu karnego w Sztumie. Przypominają o emocjach, które budzi praca i o tym, że nie brakuje środowisk, które najchętniej umieściłyby ją za zaryglowanymi wrotami. Niektórzy widzowie gdańskiej wystawy opuszczają pomieszczenie, nie czekając na koniec filmu.

Ale zanim dotrą do tego miejsca, zatrzymują się przed dwoma niewielkimi obrazami, które otwierają ekspozycję. Na jednym z nich młody chasyd w ciemnym chałacie, zgięty w ukłonie, mija dwie modnie ubrane młode kobiety. Dzieli ich kamienny mur. Tę scenę z przedwojennego "sztetl" namalował Bruno Schulz. Obok - Aleksander Gierymski i "Święto trąbek". Chrześcijańska dziewczyna obserwuje modlących się w pierwszy dzień żydowskiego Nowego Roku. Dwóch światów nic nie dzieli, ale również nic nie łączy.

- Dwa obrazy, polskiego i żydowskiego artysty, pokazują pogranicze dwóch światów - mówi Mieczysław Abramowicz, kurator wystawy. - Obaj twórcy patrzą na kilkusetletnie sąsiedztwo w podobny sposób. Jest spotkanie, ale go nie ma.

Jednych i drugich sąsiadów dręczy dybuk, czyli natrętny duch, który nie daje spokoju. To on podsyca czarną legendę o mordach rytualnych dokonywanych na chrześcijańskich dzieciach, każe wznosić okrzyki "Precz z syjonizmem", malować hasła "Żydzi do gazu" na ścianach i dawnych cmentarzach. Przykłady tlącej się od wieków nienawiści zobaczymy na osiemnastowiecznym obrazie, propagandowych tabliczkach oraz współczesnych fotografiach. Ale obok nich, na tej samej ścianie zawisły obrazy, wydawałoby się, z innego porządku. To okładki najbardziej znanych polskich książek dla dzieci - "Lokomotywy" Juliana Tuwima i "Wierszy" Jana Brzechwy.

- To oni też byli Żydami? - dziwią się zwiedzający z Niemiec, gdy wchodzą do sali.

Obóz z klocków

Artur Żmijewski, kręcąc nagich ludzi, którzy bawią się w pomieszczeniach kojarzących się z celą śmiercią, opowiada o trywializacji tematu Zagłady. Siedemdziesiąt lat po zakończeniu wojny nikogo nie dziwią już selfie robione pod bramą z napisem "Arbeit macht frei". O podobnym zjawisku mówi też "Lego. Obóz koncentracyjny" Zbigniewa Libery. Jedna z najbardziej znanych prac sztuki polskiej po 1989 roku również trafiła na wystawę w Pałacu Opatów. Z duńskich klocków, którymi bawią się dzieci na całym świecie, artysta zbudował modele nazistowskiego obozu zagłady: są tu strażnicy bijący więźniów, wieżyczki obserwacyjne z których celują żołnierze, baraki otoczone drutami kolczastymi i ofiary eksperymentów medycznych.

I jeszcze jedna odsłona sąsiedzkich relacji. Na siatce przypominającej tę z piłkarskich boisk, zawisły ogromne fotografie polskich kibiców, podpisane hasłami z ich transparentów: "Twój honor, Twoja rasa", "wasza nienawiść czyni nas silniejszymi". Praca Doroty Nieznalskiej wydaje się wyjątkowo aktualna - młodych ludzi w kapturach i szalikach zasłaniających twarze, z pięściami wzniesionymi w górę coraz częściej zobaczyć można poza stadionami. Dybuk sączy im do uszu słowa nienawiści do obcych.

Złośliwa dusza

Wystawa w Pałacu Opatów opowiada nie tylko o polsko-żydowskich traumach. Prowadzi nas też przez świat żydowskiej mistyki, wierzeń i zwyczajów. Czasem mówi o nich bardzo bezpośrednio - jak w filmie dokumentującym obrzezanie żydowskiego niemowlaka lub relacji z zawartego w ortodoksyjnym obrządku ślubu Estery i Przemysława Szpilmanów. Momentami narracja jest mniej dosłowna. W niewielkim pokoju z lustrem przesłoniętym kirem, przewróconym krzesłem i zegarem, którego wskazówki nie przesuwają się, w powietrzu unosi się smutek. Według wierzeń żydowskich ludzkie życie kończy Anioł Śmierci. W mieszkaniu osoby, która odeszła, otwiera się wszystkie okna (by anioł mógł wylecieć) i przewraca krzesła oraz fotele (nie może wtedy na nich usiąść) a lustra zakrywa lub odwraca (aby się w nich nie przeglądał).

Genezy i znaczenia dybuka można poszukać w kabalistycznych tekstach i rycinach, które również znalazły się na wystawie. Kto nie ma cierpliwości do studiowania Kabały, z opisów dowie się, że dybuk jest złośliwą duszą, która nie można zaznać przeistoczenia, wiąże się więc z żyjącymi ludźmi i zmienia ich osobowość. Opanowany przez dybuka człowiek przemawia nie swoim głosem, nie panuje nad własnym ciałem i żyje poddany władzy swego demona. Wypędzić go może tylko żydowski uczony, za pomocą skomplikowanych egzorcyzmów. Najpierw musi jednak rozpoznać grzech, który spowodował, że dybuk wybrał tę a nie inną ofiarę.

Labirynt

Dybuk jest również wdzięcznym tematem dla twórców teatralnych i filmowych. Do historii teatru wszedł za sprawą dramatu Sz. An-skiego, który w 1914 roku opublikował przypowieść "Na pograniczu dwóch światów. Dybuk". Pod pseudonimem Sz. An-ski krył się żydowski pisarz, publicysta i badacz folkloru - Szlojme Zajnwel Rapoport. Spisana przez niego opowieść przedstawia tragiczną historię miłości Lei i Chonena. An-ski wpadł ponoć na pomysł napisania sztuki gdy podczas pobytu w Miropolu stał się świadkiem zalotów biednego studenta do córki bogatego Żyda, nieprzychylnej reakcji ojca i rozpaczy młodych.

Napisany po rosyjsku "Dybuk" został przetłumaczony na hebrajski, jidysz, polski i kilkanaście innych języków. Wystawiały go teatry żydowskie na całym świecie. Sztukę grano nawet w czasie wojny w warszawskim getcie - można się o tym przekonać oglądając na wystawie stronę "Gazety Żydowskiej" z 1941 roku. A przy okazji wczytać się w ogłoszenia drobne, wycinek codziennego życia za murami getta: "Opaski przepisowe, płócienne, kolorowe, kauczukowe" najtaniej kupić można w krakowskiej firmie Venus.

Kolejne sale gdańskiego Pałacu Opatów to dalsze wcielenia dybuka w sztuce - teatralne programy, afisze, zapowiedzi, fotosy, projekty kostiumów. Po sztukę lub wątki z niej zaczerpnięte sięgali Andrzej Wajda, Krzysztof Warlikowski i Maja Kleczewska. Wśród dokumentacji przedstawień znalazły się również notesy Wajdy, które powstawały podczas pracy nad spektaklem - z odręcznymi notatkami i rysunkami. Można zajrzeć do ich wnętrza, przesuwając palcem po monitorze komputera. Jednym z eksponatów jest też suknia ślubna ze spektaklu Warlikowskiego, w której na scenie wystąpiła Magdalena Cielecka.

Zwiedzanie wystawy w Pałacu Opatów przypomina chwilami wędrówkę po labiryncie. Drzwi, które przed chwilą zamknęliśmy, okazują się pozbawione klamek. Nie można zawrócić, trzeba iść dalej, zostawiając za sobą salę, gdzie odbywa się obrzezanie, zatrzymując się przed chupą - ślubnym baldachimem, mijając ciało okryte białym całunem. Towarzyszą nam w tej drodze szepty i pieśni, radosna weselna muzyka i kadisz, modlitwa za zmarłych.

Wystawę "Dybuk. Na pograniczu dwóch światów" w Pałacu Opatów - Oddziale Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego w Gdańsku (ul. Cystersów 18) do 15 lutego 2016 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji