Artykuły

Saga w siedmiu plagiatach?

- Siedziałem na spektaklu i we mnie kipiało. Słyszałem znajome frazy z własnych książek i filmów - mówi Andrzej Potocki, znany dziennikarz i pisarz. Teatr przeprasza za naruszenie praw autorskich, ale chce nadal grać przedstawienie "Wyżej niż połonina. Saga w VI aktach" - pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.

To nie jest saga w sześciu aktach, tylko w siedmiu plagiatach pochodzących z moich książek i ścieżek filmowych - mówi dobitnie Andrzej Potocki.

To postać znana w regionie, od lat publikuje oraz realizuje materiały filmowe dla telewizji publicznej, w której ukazało się ponad czterystajego filmów, reportaży i felietonów. W dorobku ma m.in. 25 tytułów książek, poświęconych głównie tematyce bieszczadzkiej.

Nieprawda, że to prawda

Spektakl "Wyżej niż połonina" obejrzał we wrześniu w Trzebownisku. "Mojemu zdziwieniu nie było końca, bo słuchając wypowiadanych przez aktorów kwestii, znajdowałem w nich żywcem przeniesione na scenę cytaty z mojej książki "Majster Bieda, czyli zakapiorskie Bieszczady", z mojego filmu "Ballada o Januszku", a nawet pojawił się wątek z "Przystanku Bieszczady". Scenariusz oparty jest w zasadzie na kanwie mojej książki "Majster Bieda, czyli zakapiorskie Bieszczady". A ja nikomu nie udzieliłem licencji na korzystanie z mojej twórczości, a już na pewno nie Teatrowi im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, w którym kupiłem bilet za 20 zł" - napisał na gorąco na Facebooku. - Wtedy we mnie kipiało. Początkowo myślałem, że może to tylko wrażenie, może brzmienie podobne. Od dyrektora teatru otrzymałem scenariusz i teraz mogę odnieść się do sprawy merytorycznie. Dziś już nie kipi, analizuję na chłodno, co dalej z tym zrobić - mówi teraz Potocki.

Spektakl "Wyżej niż połonina" dla Teatru im. Siemaszkowej w Rzeszowie wyreżyserował według własnego scenariusza Tomasz A. Żak, reżyser i literat, założyciel i dyrektor Teatru Nie Teraz w Tarnowie, twórca autorskich spektakli: "Ballada o Wołyniu" i "Wyklęci".

Oskarżenie o naruszenie cudzych praw autorskich to bardzo poważny zarzut dla twórcy. Tomasz A. Żak odnosi się do niego grą słów: - Prawdą jest, że pan Andrzej Potocki wysuwa wobec mnie oskarżenia o plagiat. Nieprawdą jest, że to prawda.

Nie chce dłużej rozmawiać na ten temat. Przyznaje tylko, że jego inspiracje były bardzo szerokie. Oprócz własnych wspomnień, obejmowały także książki i filmy Potockiego, dlatego też w folderze reklamującym spektakl zamieścił podziękowania dla tego autora.

Teatr przeprasza

- Otóż ja pana Żaka nie wspierałem merytorycznie ani pozamerytorycznie, a to, że dwa razy rozmawialiśmy ze sobą, nie oznacza, że może podpierać swoją, w mojej ocenie chałturę, bo nie spektakl, moim nazwiskiem. Nikt nie konsultował ze mną scenariusza ani tym bardziej nie uzyskał zgody na posługiwanie się moim nazwiskiem - wścieka się na to Potocki.

Jan Nowara, dyrektor Teatru im. Siemaszkowej, uznał zarzuty Andrzeja Potockiego, po tym jak dziennikarz przesłał mu listę konkretnych przykładów cytatów wyjętych ze scenariusza i swoich książek oraz filmów. Nowara zdecydował się opublikować na stronie internetowej teatru przeprosiny: "Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie oświadcza, że spektakl pt. Wyżej niż połonina. Saga w VI aktach, wg scenariusza Tomasza A. Żaka, wystawiany przez Teatr na terenie województwa podkarpackiego, bez zgody pana Andrzeja Potockiego wykorzystuje motywy jego twórczości pisarskiej i telewizyjnej, a w niektórych kwestiach wygłaszanych przez aktorów - dosłowne fragmenty książki pt. Majster Bieda, czyli zakapiorskie Bieszczady. Teatr informuje, że jest w posiadaniu oświadczenia pana Tomasza Żaka, że jego autorski scenariusz do przedstawienia pt. Wyżej niż połonina. Saga w VI aktach nie narusza praw autorskich osób trzecich. Wobec powyższego Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie przeprasza pana Andrzeja Potockiego za nieświadome naruszenie przysługujących wyłącznie jemu praw autorskich majątkowych i niemajątkowych w wyżej wymienionym zakresie podczas realizacji, upowszechniania i promocji spektaklu pt. Wyżej niż połonina. Saga w VI aktach".

Jędrek wydumany

W całej tej sprawie nie tylko jednak o naruszenie praw autorskich chodzi. Chyba równie boleśnie, jeśli nie bardziej nawet, Andrzeja Potockiego dotknęło aroganckie - jego zdaniem - potraktowanie przez autora spektaklu pamięci człowieka, który był jego przyjacielem, Jędrka Wasielewskiego Połoniny.

- Nie ma wątpliwości - po wypowiedziach Tomasza Żaka i wywiadach prasowych, jakich udzielił - kim są w tym spektaklu Jędrek i Grażyna. To nie jakieś wydumane postacie, lecz konkretni ludzie Andrzej i Grażyna Wasielewscy mieszkający kiedyś w Bieszczadach. Jędrek z powodów biologicznych nie mógł być ojcem. Przypisywanie mu zmuszenia żony Grażyny do aborcji ich własnego dziecka jest bezczeszczeniem jego pamięci. Tomasz Żak w swoim, pożal się Boże, spektaklu zrobił z niego przestępcę, niezrównoważonego emocjonalnie bieszczadzkiego menela. Okradł go z ludzkich uczuć - mówi gorzko.

Jako przykład tego, jak postać Jędrka Połoniny została wypaczona w spektaklu, Potocki przytaczaj ego kwestię w spektaklu, dotyczącą śmierci ojca: "...na poczcie z kabiny gadam z domem, i matka mówi, że ojciec umiera. - To co on jeszcze żyje? Zacząłem się śmiać... taki żart miał być...". A potem - żeby pokazać, jaki naprawdę był Połonina - przywołuje pełen wzruszającej czułości fragment listu, jaki w grudniu 1991 r. napisał do ojca (cytuje go w książce pt. "Bieszczadzkie przypadki Jędrka Wasielewskiego Połoniny"): "Dobry wieczór. Piszę do Ciebie przed Wigilią, abyś się dobrze poczuł przed choinką i wziął skrzypce (chociaż symbolicznie) do ręki i zagrał tę kochaną kolędę. I abyś wybaczył mi Twoje łzy. Widzisz z biegiem lat i dni moje myśli nie sąjuż tabunem koni rozpędzonych i wszystko, co Cię bolało, również mnie bolało. Mówią o mnie, że jestem precyzyjny, zadziwiam ludzi precyzją maleńkich szczegółów. Wiem, że i Ty się nacierpiałeś poprzez swoją delikatność i wrażliwość. Dziękuję Ci za Twoje świąteczne słowa, za myśli, które grzeją. I to ciepło zostanie we mnie. Ja zawsze mam przy sobie harmonijkę, zagram Naszą Kochaną Kolędę. Tę, którą mnie raz nauczyłeś. Całuję Cię mocno i myśl o mnie dobrze. Ściskam Twoje skołatane serce. Twój Adej".

- Ten nieudaczny spektakl jest jedną wielką drwiną z człowieka, z Jędrka Wasielewskiego Połoniny, który miał być jego głównym bohaterem - komentuje Potocki.

Spektakl, nie dokument

- Andrzej Potocki inaczej postrzega tamten świat. Był z nim emocjonalnie związany. Ja też byłem. Dla niego osoby, które opisuje, zamykają się w słowie "Zakapior", a dla mnie w słowie "Bieszczadnik" - odpowiada Tomasz A. Żak.

- W spektaklu nie wszystkie fakty się zgadzają, w losach scenicznych postaci mieszczą się epizody z różnych prawdziwych życiorysów. Ten spektakl to nie jest dokument, teatr czasami przekłamuje rzeczywistość

- Jan Nowara, dyrektor "Siemaszki", nie broni autora scenariusza, ale przedstawienia. - Zgodziłem się na publiczne przeprosiny, zrobiłem wszystko, żeby się z panem Potockim porozumieć - zaznacza, bo bardzo zależy mu na tym, żeby do tego spektaklu znowu powrócić latem. Do tej pory wszędzie tam, gdzie był grany, spotykał się z bardzo ciepłym przyjęciem.

POTOCKI WSKAZUJE PODOBIEŃSTWA:

Cytat z książki Andrzeja Potockiego pt. "Majster Bieda, czyli zakapiorskie Bieszczady", Rzeszów 2014, s. 186: "Jeden był Marian, drugi - Andrzej. Marian zginął poniżej serpentyn, gdy się jedzie od Berehów. Dostał zawał i upadł. Wtedy padał pierwszy śnieg. Zasypał go i dopiero na wiosnę pan Zenek z WOP-u znalazł go. Trochę był nadjedzony przez lisy".

W scenariuszu Tomasza Żaka: "Jeden był Marian, drugi - Andrzej. Marian umarł poniżej serpentyn, gdy się jedzie od Berehów. Dostał zawału i upadł. Wtedy padał pierwszy śnieg. Zasypał go i dopiero na wiosnę Hrynio znalazł go niecałego, bo nadjadły go lisy...".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji