Artykuły

Minister cenzury kultury

Spektakle lepiej krytykować po ich obejrzeniu. Politycy wreszcie zaczną chodzić do teatru? - pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Krucjata Różańcowa za Ojczyznę zapowiadała 15 tys. uczestników manifestacji przed Teatrem Polskim we Wrocławiu przeciw premierze "Śmierci i dziewczyny" w reż. Eweliny Marciniak [na zdjęciu]. Zamierzali nie dopuścić do zapowiadanego występu w spektaklu pary aktorów porno z Czech. "Nie pozwolimy, by premiera tego sadomasochistycznego paskudztwa zaśmieciła ziemię polską i skalała królestwo Najświętszej Maryi Panny"- grzmiała w imieniu Krucjaty Jadwiga Lepieszo. Przeliczyli się. W zimny sobotni wieczór przed teatrem protestowało kilkadziesiąt osób. Blokujących wejście, wśród których rozpoznano uczestników niedawnej akcji spalenia kukły Żyda na wrocławskim Rynku, odciągała policja. W odpowiedzi skandowali: "gestapo". Aresztowano 20 osób, spektakl odbył się bez dalszych problemów i naprawdę trudno sobie wyobrazić, by ta wizualnie i muzycznie wysmakowana opowieść o traumach i samotności mogła zaszokować publiczność powyżej 18. roku życia, do której była adresowana. Zaś przedmiot afery, występ aktorów porno, okazał się inteligentną grą z oczekiwaniami i poczuciem rozczarowania widza - teatru i porno.

Największym przegranym całej afery jest nowy minister kultury i dziedzictwa narodowego, wicepremier Piotr Gliński, nazywany już w sieci ministrem cenzury kultury. Jego resort współprowadzi wrocławską scenę wraz z Dolnośląskim Urzędem Marszałkowskim. "Za pieniądze publiczne pornografii w polskich teatrach nie będzie" - orzekł przed premierą spektaklu minister. A następnie w liście wysłanym do marszałka dolnośląskiego ministerstwo, odżegnując się od chęci stosowania wobec teatru (nielegalnej) cenzury prewencyjnej, jednocześnie namawiało go do jej zastosowania: "Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego oczekuje, że Pan Marszałek w trybie natychmiastowym nakaże wstrzymanie przygotowań premiery w zapowiadanej postaci, łamiącej powszechnie przyjęte zasady współżycia społecznego". W odpowiedzi marszałek, którego urzędnicy od dawna krytykują politykę budżetową Teatru Polskiego (według wrocławskiej "Gazety Wyborczej" to radni z PO zapoczątkowali całą aferę, domagając się tego samego co później pisowski minister - zdjęcia spektaklu), przypomniał, że cenzura jest w Polsce zakazana, a resort współprowadzi teatr, więc jeśli chce coś zrobić -wolna droga.

Dodatkowego smaku zamieszaniu dodaje fakt, że dyrektorem Teatru Polskiego jest Krzysztof Mieszkowski (jego kontrakt wygasa z końcem sierpnia 2016 r.), świeżo wybrany poseł z ramienia Nowoczesnej. Zamierza nagłośnić sprawę z mównicy sejmowej i już teraz przed licznymi kamerami wezwał ministra Glińskiego - jako nawołującego do przywrócenia w Polsce cenzury prewencyjnej - do rezygnacji ze stanowiska. Spektakle lepiej krytykować po ich obejrzeniu. Politycy wreszcie zaczną chodzić do teatru?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji