Artykuły

Słupsk. Odwilż na linii Nowy Teatr - ratusz

Prezydent Słupska ogłosił wreszcie konkurs na stanowisko dyrektora Nowego Teatru. Poprzedniemu dyrektorowi kontrakt skończył się niemal trzy miesiące temu. Wyłoniony w konkursie dyrektor zacznie pracę najwcześniej w styczniu.

- Chyba więc nas nie zlikwidują - mówi z ulgą jedna z pracownic Nowego Teatru, gdy dowiaduje się, że prezydent Robert Biedroń w końcu ogłosił konkurs na dyrektora tej sceny. W końcu, bo aktorzy i pracownicy teatru czekali na to kilka miesięcy. Prosili władze miasta, zapraszali na spotkania, pisali listy. Zazdrościli kolegom z Teatru Lalki Tęcza, tam zmiana dyrekcji odbyła się szybko i sprawnie. Przede wszystkim - w ogóle się odbyła.

***

Z końcem sierpnia z dwóch słupskich teatrów - Tęczy i Nowego - odeszli dotychczasowi dyrektorzy. Zbigniewowi Kułagowskiemu, szefowi NT, skończył się pięcioletni kontrakt. Z funkcji w Tęczy odeszła Małgorzata Kamińska-Sobczyk, która kierowała dziecięcą sceną niemal ćwierć wieku.

Gdy wiosną miasto ogłosiło konkurs na dyrektora Tęczy, pracownicy Nowego Teatru liczyli, że i oni wkrótce poznają swojego nowego szefa. Władze miasta w przypadku konkursu na dyrektora sceny lalkowej zadziałały modelowo. Aktorzy Tęczy mogli przesłuchać każdego z kandydatów. Ostatecznie wskazali Michała Tramera. Podobnie zdecydowała komisja konkursowa i z początkiem września Michał Tramer został szefem Tęczy. Na powitanie dostał jeszcze prezent - w teatrze kończy się remont, aktorzy będą mieli nowy autobus. Za wszystko zapłacił rząd, bo pieniądze na ten cel - około miliona złotych - podczas kampanii parlamentarnej od ówczesnej premier Ewy Kopacz uzyskał prezydent Biedroń.

***

Tymczasem pracownicy Nowego Teatru wciąż nadstawiali uszu, aby dowiedzieć się, jaka będzie ich przyszłość. Nie przekonywały ich zapewnienia wiceprezydent miasta Krystyny Damięckiej-Wojewódzkiej, powtarzane również na naszych łamach, że "histerie wokół haseł o likwidacji teatru są niepotrzebne. Scena dramatyczna w Słupsku jest i będzie". W ratuszowych kuluarach koncepcji było kilka. Słychać było o połączeniu sceny dla dorosłych z tą dla dzieci. Fakt powołania szefa Tęczy i milczenie ratusza w sprawie konkursu na dyrektora Nowego Teatru tylko te plotki wzmagał. Kilka tygodni temu pojawiła się idea połączenia Nowego Teatru z Teatrem Wybrzeże. - Gdańscy aktorzy zyskają kolejną scenę, na której będą mogli grać swoje przedstawienia - mówił wprost jeden z aktorów NT. - To oznacza powolną likwidację teatru dramatycznego w Słupsku. A my też chcemy grać.

Grać jednak trudno, bo to dyrektor zatwierdza plany repertuarowe, a przede wszystkim decyduje o premierach.

Bez tych teatr nie ma sensu. Słupskiej publiczności wystarczy maksimum na kilkanaście przedstawień danego tytułu. W ubiegłym sezonie w Nowym Teatrze było sześć premier. W tym - zero. Nowy Teatr gra, ale nawet największe hity, takie jak ostatnia premiera Zbigniewa Kułagowskiego "Love Story", za chwilę będą zgrane, a nowych tytułów nie ma.

Wyłoniony w konkursie dyrektor zacznie pracę najwcześniej w styczniu. To oznacza, że na pierwszą premierę w tym sezonie będzie można się wybrać nie wcześniej niż pod koniec marca, na Międzynarodowy Dzień Teatru. Do czerwca zobaczymy więc może dwa nowe spektakle. Mało.

I choć aktorzy nadal nie dowiedzieli się od władz miasta, jakie te mają wobec nich plany, działają tak, jakby nic się nie stało. Przygotowują wznowienie komedii "Testosteron". Na próby do Słupska wrócili nawet aktorzy pierwszego składu.

***

Nie da się ukryć, że w ostatnich miesiącach relacje ratusz - Nowy Teatr były lodowate. Decyzja prezydenta wydaje się być zapowiedzią odwilży. Jak silna będzie to odwilż, zobaczymy zimą, gdy Nowy Teatr ma zyskać nowego dyrektora głównego i artystycznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji