Artykuły

Wrocław. Wpadka z dyplomami w PWST

Zamieszanie we wrocławskiej PWST [na zdjęciu]. Pierwszego ze spektakli dyplomowych wydziału aktorskiego w ogóle nie pokazano publiczności. Premierę drugiego - "Don Juana", kilkakrotnie przekładano.

Pierwszy dyplom przygotowywał Gabriel Gietzky. Jednak do październikowej premiery "Snu nocy letniej" nie doszło. Nie zgodziła się na nią rada wydziału. - Spektakl był słaby - ocenia Elżbieta Czaplińska-Mrozek.

Natomiast Gietzky twierdzi, że tuż przed premierą zerwał próby. - Nie wiem, czyja to wina. Może ci ludzie są zbyt młodzi, nie nauczyli się jeszcze, że teatr wymaga zaangażowania. Może to ja popełniłem błąd - zastanawia się reżyser.

- Nie umieliśmy się z dogadać. Nie wiedzieliśmy, co mamy grać, i powiedzieliśmy reżyserowi, że mu nie ufamy. Wtedy zerwał próby - opowiada Michał Kościuk, jeden ze studentów - aktorów.

Obaj są zgodni - szesnastka młodych nie potrafi pracować wspólnie. - Z każdym z osobna da się rozmawiać, w grupie są nie do przejścia - zauważa Gietzky.

Kościuk: - To było pierwsze nasze wspólne przedsięwzięcie w czasie studiów. Dotąd pracowaliśmy w małych zespołach i szło nam dobrze. Wśród nas jest zbyt wiele indywidualności.

Gietzky dodaje: - Winą szkoły jest też, że młodzi nie wykształcili w sobie cierpliwości, punktualności. Rozejdą się po teatrach i będą musieli się dostosować do wymagań reżyserów.

Studencki "Sen" widzieli tylko wykładowcy PWST. - To był zamknięty egzamin, a studentów oceniono odpowiednio - odpowiada wymijająco dziekan wydziału aktorskiego. Studenci dostali zaliczenia, wydział ma odfajkowany dyplom, tylko Gietzky nie dostał pieniędzy za jego przygotowanie. - Szkoła zamiotła sprawę pod dywan - mówi reżyser.

W kolejnym dyplomie "Don Juanie" w reż. Bożeny Baranowskiej znów gra cała szesnastka. - Udało się nas zintegrować - przyznaje Michał Kościuk, który gra rolę tytułową. Reżyser o młodych mówi tylko: - Wymagający!

I choć wszyscy zapewniają, że pracowało im się lepiej, to i tak doszło do zamieszania. Najpierw dziekan odwołała premierę. Potem ogłosiła, że będą tylko pokazy zamknięte.

- Uznaliśmy, że są potrzebne 2-3 spektakle, by przedstawienie nabrało pewnego rytmu - tłumaczy Czaplińska-Mrozek. Ale kilka dni później - ponoć po sugestii profesorów Janusza Deglera i Wojciecha Sitka, wykładowców szkoły, spektakl pokazano w ustalonym terminie.

Na małej scenie PWST zobaczymy przedstawienie klarowne, czytelne fabularnie. Reżyser postarała się, by umiejętności pokazała cała szesnastka. Ale młodzi nie potrafią wykorzystać zabawy konwencją, na błyśnięcie w epizodzie. Dlatego dramatyczna historia uwodziciela z Sewilli toczy się sennie, a przez scenę przewala się tłum jednowymiarowych postaci. Don Juan uwodzi kobiety jednym spojrzeniem, jednak one mu się oddają. Potem gorzko żałują, ale dramat nie krzepnie. Nawet kiedy Don Juan prowokuje śmierć, to jest ona jak kolejne wyzwanie. Intryguje jedynie postać Kobiety w wykonaniu Estery Romy i Calle, której gardłowy śpiew jest zapowiedzią okrutnego końca żywota lowelasa.

Młodzi aktorzy przygotowują jeszcze jeden dyplom. Próby do "Iwony, księżniczki Burgunda" zaczęła już z nimi Ewelina Paszke-Lowitzsch, aktorka Teatru Współczesnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji