Kłopoty z faktami (fragm.)
Literatura faktu - jak wszelka wreszcie literatura - ma swoje błędne drogi i ślepe zaułki. Złudzeniem bowiem jest, że wystarczy dla jej stworzenia zainteresowanie się jakimś dramatycznym okresem historii ludzkości oraz dobranie dokumentów ten okres charakteryzujących. Takie bowiem nagromadzenie faktów nie musi automatycznie zapewniać spójni wewnętrznej utworu i gradacji napięcia. Uwagi te dotyczą też krakowskiej sztuki Malaka i Smożewskiego "W sprawie fizyka Oppenheimera", mówiącej o jednym z tych procesów inkwizycyjnych, które stanowią ciemne plamy na dziejach rozwoju myśli ludzkiej. Wewnętrzny dramat fizyka amerykańskiego (Walczewski) uwikłanego w przeciwieństwa między techniką i moralnością, między racją stanu i racją ludzkości - gubił się trochę w szczegółach biograficznych.
Wydarzeniem teatralnym natomiast można nazwać adaptację caldwellowskiej powieści w sztuce "Podejdzie taki pod sam dom i..." (reż. Holoubek). Obraz destrukcyjnej działalności moralnej wędrownego kaznodziei ucharakteryzował Holoubek trochę na podobieństwo powstawania gminy Mansona -- "boga-szatana" - z typową dla tego typu społeczności przewrotną logiką i stanami ekstatycznymi (wspólny taniec orgiastyczny w takt "kazania" o okropności i potędze grzechu). Interesujące postacie z egzotycznej dla nas amerykańskiej wsi, w której postęp techniczny łączy się z zastraszającym kulturalnym zacofaniem, stworzyli: Wrzesińska, Celińska, Englert, Gołas. Dominował jednak w tym przedstawieniu sam Holoubek, który wystąpił z sylwetką stanowiącą zaprzeczenie jego dotychczasowych kreacji aktorskich.
Ciekawe też postacie amerykańskich wieśniaków zaproponowali aktorzy gdańscy w sztuce Dreisera "Miraż złota" (reż. Łastawiecki), choć bardziej były one stylizowane na tradycyjne w naszej literaturze wiejskiej sylwetki rodziny obłąkanej żądzą posiadania (Chodakowska, Dąbrowska, Grzmociński) (...)