Artykuły

Cisza i wyp! - Czyli dlaczego warto iść do teatru by poczuć się idiotą

"Kariera Romualda S." Jana Czaplińskiego w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Robert Przeliorz na blogu Irracjonalnie Racjonalny.

11 listopada. Święto czegoś tam ważnego. Dużo młodych na ulicach z biało-czerwonymi transparentami, ogólnie dużo ludzi w miastach przy kawach i ciastach. A to jak tak, to ja postanowiłem, że zmarnuje wieczór w teatrze i będę równe 90 minut płaszczyć tyłek na spektaklu zamiast rekreacyjnie pobiegać w kominiarce po ulicach stolicy czegoś tam ważnego. Ot tak, spontanicznie.

Teatr ma to do siebie, że dyscyplinuje samą swoją formą do zachowania ciszy. Cisza przed spektaklem jest taka ujmująca, wprowadza dreszczyk emocji w oczekiwaniu na dzieło, które będzie się chłonąć jak dwulitrowe lody gruszkowo-śmietankowo-brzoskwiniowe z jednej z owadzich sieci handlowych. By the way, polecam. Lecz wracając, sztuka o której chce nakreślić słów kilka, jest wybitna sama z siebie i nie trzeba by jej było właściwie oglądać, znając miejsce realizacji i aktorów.

Generalnie Sosnowiec słynie z różnych nieprzychylnych zdań o nim, słynie z ludzi, którym po podłączeniu do respiratora pękają żebra, którym wypadają dzieci etc. Lecz w tym przemysłowym mieście jest taki jeden zakład, który zasłużył się produkcją czystej przyjemności. Nazywa się Teatr Zagłębia. Raz za czas warto rzucić się za rzekę i pozostawić animozje na boku, aby przekonać się jak ta przyjemność jest przyjemna. Zakład ten ma stałą kadrę pracowników fizycznych, którzy w pocie czoła, mozolnie wykonują swoją tytaniczną pracę. I nikt tak jak oni nie jest w stanie oddać pyszności scenariuszy pisanych dla na prawdę wymagającego widza.

Sztuką, którą to akurat dziś wystawiano jest opowieść o karierze pewnego dziennikarza, który to pewnego dnia stał się jednym z pozostałych jakichś tam ważnych i w przypływie frustracji powiedział co myśli o tym całym telewizyjnym burdelu politycznym. To dzieło nosi tytuł "Kariera Romualda S.".

Teatralny Szach mat. Człowiek siedzi i wpatruje się bez przerwy w tą całą historię niebywałej kariery szarego dziennikarza podrzędnej stacji telewizyjnej. Jedyny Kwas całego wieczoru to właśnie główna postać. Nie znam innego kwasu w całej swej znajomości chemii, który miałby tak pozytywne działanie na drugiego człowieka. To jest Kwas jakiego nam potrzeba, więc nazwijmy go Grzegorz Kwas. Genialnie odegrana rola bohatera wciąga, każe prosić o więcej. I po krótkiej prośbie dostajemy to "więcej".

Aktorzy zrobili naprawdę kawał dobrej roboty i doskonale wpłynęli na to, bym czuł się zawstydzony tego wieczoru. Tak, zawstydzony. Jeszcze nigdy wstyd nie sprawiał mi takiej przyjemności. Ale to właśnie z obnażenia oczywistości.

Cała akcja się toczy w kraju jakimś tam ważnym, lecz schemat znamy wszyscy z codzienności. Momentami nawet nie czuje się różnicy. To jest życie jakie mamy na codzień i życie jakie do nas nie dociera. Żyjemy na codzień z tym wszystkim co w spektaklu jest przedstawione, ale tego nie widzimy. Właściwie nie chcemy widzieć. Bierzemy wszystko za proste i banalne, 1, 0, 1, 0, 1, 0, 1. Niby wszyscy sobie z tego zdają sprawę, niby wszyscy o tym wiedzą, ale tak jest po prostu prościej. Po cóż pochylać się nad rzeczywistością jak i tak trzeba w niej uczestniczyć, więc jak trzeba to zróbmy to po najniższej linii oporu. Tak wygląda społeczeństwo czegoś tam ważnego. W życiu realnym i w jakiejś tam ważnej rzeczywistości wirtualnej. Tak wyglądamy my wszyscy, tu, teraz, dzisiaj. Najtrudniejsze w życiu społecznym jest to, że mamy dużo do zrozumienia. Mamy tak wiele własnych rzeczy, które należy zrozumieć, pojąć i zaakceptować, iż potem nie pozostaje nam miejsca w głowie na przyjęcie kolejnej dawki zrozumienia.

Świadomość to jedno, a przejście ze stanu świadomości do stanu zmiany swojego rozumienia otaczającego świata to drugie. To pierwsze jest łatwe, bo można o tym nie myśleć na codzień, to drugie jest wyzwaniem, wysiłkiem, kolejnym szczytem, na który musimy się zdobyć. I właśnie dzięki tej sztuce poczułem się dzisiaj idiotą. Takim samym mądralą jak 49% społeczeństwa, które poszło na wybory. Albo właściwie wyroby wyboropodobne. Ta sztuka uświadomiła mi jak ciężko, mimo wiedzy, jest dojść we własnej głowie do tego, że za teatrem telewizji stoją ci, którzy ciągną za sznurki i obnażyła cały mechanizm ich pociągnięć.

Jest to absolutnie najlepiej spędzone 90 minut w ostatnim czasie, w śmiechu i zadumie. I właśnie połączenie humoru oraz refleksji jest produktem specjalnym TZ, który jest obecnie towarem pierwszej potrzeby. Drugiej i trzeciej też.

Słowem zakończenia chciałbym rzec, że najsmutniejsze jest to, iż większość z tych 49% mądrali zapewne tego teatru nie odwiedzi, wolą hałas dla gawiedzi. Więc postuluje teraz wszem i wobec: cisza i wypie*dalać!

Do teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji