Artykuły

Na grzyby do Narodowego

"Białe małżeństwo" Tadeusza Różewicza w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Dionizy Kurz na swoim blogu.

"Białe Małżeństwo" Tadeusza Różewicza, zmarłego w zeszłym roku wybitnego poety i dramaturga, pierwotnie opublikowano w "Dialogu" nr 2/1974. Dzieło miało swoją prapremierę w nieistniejącym już impresaryjnym Teatrze Małym, scenie kameralnej Teatru Narodowego w Warszawie.

Otwartość z jaką sztuka opowiadała przed czterdziestu laty o seksualności człowieka szokowała. Zadziwiały zwłaszcza didaskalia Różewicza, w których autor bez ogródek opisywał różne "rosnące trzony", a w scenie bliskości Bianki i Dziadka zapragnął nawet "białego członka podobnego do grzyba sromotnika". Dramat został nawet z tego powodu negatywnie wspomniany podczas kazania Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego w kościele oo. Paulinów na Skałce w Krakowie. Wiele lat później Tadeusz Różewicz w wywiadzie opublikowanym przez "Tygodnik Powszechny" (48/2008) powiedział, że jego sztuka była tylko bajką dla dzieci, snem o płci. Autor uważał, że ktoś widocznie chciał mu zrobić "przysługę" i złośliwie podesłał Kardynałowi egzemplarz "Dialogu".

Historia zatoczyła koło, a sztuka, tym razem w reżyserii Artura Tyszkiewicza, wróciła na deski Teatru Narodowego w Warszawie. Z atmosfery skandalu nie zostało już nic, a widzów do teatru przyciągnęła pierwszorzędna obsada i ciekawość, co jeszcze da się wycisnąć ze sztuki, którą w Polsce zrealizowano w teatrach już dwadzieścia cztery razy!

Artur Tyszkiewicz deklarował odkrycie i pokazania odrealnienia i poetyckości dramatu Różewicza. Rzeczywiście, w wielu scenach nie wiadomo było, czy zachowania postaci były realne, czy rozgrywały się tylko w ich głowach. Z drugiej strony niemalże wiernie i realistycznie opowiedziano całą historię unikając tradycyjnego finału. Myślę, że reżyser zatrzymał się w połowie drogi pomiędzy wzmocnieniem poetyki dramatu, a realnością, czyli tradycyjnym kontekstem płciowości, co nie wyszło spektaklowi na dobre, gdyż odebrało mu spoistość i w rezultacie utrudniło jego odbiór. Czułem, że artysta nie zrealizował swojego ciekawego pomysłu inscenizacyjnego do końca.

Na pełne uznanie zasługiwała za to gra artystów, którzy występowali na scenie przy ulicy Wierzbowej. Z pewnością należy pogratulować kreacji Jerzemu Łapińskiemu (Dziadek), który z humorem przedstawił różnorodne rozterki trapiące starego człowieka. Jego Fetyszysta jakimś cudem wzbudzał sympatię! Dzielnie spisały się też Pauliny Szostak (Bianka) i Korthals (Paulina), które z powodzeniem udźwignęły trudne role dziewczyn odkrywających własną seksualność.

Szczególnie zapamiętam przejmującą scenę spowiedzi, kiedy wszyscy występujący w spektaklu artyści przekonująco pokazali, jak bardzo ich bohaterowie poszukiwali pomocy, która nie nadeszła z żadnej strony. Ani od Boga, ani od innych ludzi. Pozostali do końca sami, ze swymi napędzanymi libido problemami.

W wielu scenach pomogła artystom udana scenografia (Justyna Elminowska), dzięki której na niewielkiej przestrzeni, bez przerywania ciągłości spektaklu, w ciągu kilku sekund aranżowano nowe, ciekawe sytuacje sceniczne.

Niedawno obejrzałem w warszawskim Teatrze Ateneum "Rzeźnię" Sławomira Mrożka w realizacji praktycznie tego samego zespołu twórców. (reżyseria, scenografia, muzyka, ruch sceniczny). Obie sztuki miały swoje prapremiery w 1975 roku i łączył je nie tylko rok wystawienia. W obu przypadkach dramaturdzy uprawiali sztukę, w której chcieli opowiedzieć o czymś ważnym. Ci wielcy artyści potrafili w oparciu o inspirację czerpaną z całkiem realnych wydarzeń (bunt Akcjonistów, czy przemiana poetki Marii Komornickiej w postać Piotra Odmieńca Własta) potrafili wypowiedzieć się na tematy ponadczasowe, ważne, dotyczącego samego człowieka i kultury. Teraz niełatwo o takich Twórców. Cierpliwie czekamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji