Mądremu biada
Prawie półtora wieku dzieli nas od powstania sztuki Aleksandra Gribojedowa "Mądremu biada", czas jednak nie zatarł jej społecznej ostrości, jej demaskatorskiej funkcji w obnażaniu ludzkiej głupoty, złośliwości, oportunizmu, służalstwa, którym przeciwstawia się bezkompromisowość, nonkonformizm i prawość upostaciowana w bohaterze sztuki Czackim. Czaccy są w życiu bardzo niewygodni, kłopotliwi, uważa się ich za "nie przygotowanych do życia", bo nie chcą zgodzić się na jego brzydotę, na zło, na kompromisy moralne, na tolerowanie łajdactwa. Są z rodu Molierowskich Alcestów.
W postaci Czackiego zawarty jest dramat rosyjskich dekabrystów, jeszcze wówczas nielicznych, osamotnionych w swym działaniu, równie bezkompromisowych w obnażaniu korzeni zła, toczącego wówczas Rosję, nie dostrzegających jednak wówczas jeszcze tych drzemiących w narodzie sił, które w sto lat później odmienia oblicze Rosji a potem znacznych połaci naszego globu. Ale nie tylko społeczne treści sztuki decydują o miejscu Gribojedowa w literaturze rosyjskiej i światowej, lecz również jej walory artystyczne i warsztatowe. Gribojedow jest słusznie uważany za jednego z współtwórców nowoczesnego literackiego języka rosyjskiego i za odnowiciela rosyjskiego teatru. Te artystyczne walory znalazły pełny odpowiednik w kongenialnym przekładzie polskim Juliana Tuwima, którego przekład poprzedziło pięć innych przekładów, nie dorównujących mu jednak. Polska prapremiera "Mądremu biada" odbyła się w warszawskim Teatrze Polskim dopiero w 1951 r. mimo iż pierwszy przekład pochodzi z 1857 roku. Obecnie wystawił sztukę warszawski Teatr Dramatyczny.
Tytułową rolę Czackiego kreuje ZBIGNIEW ZAPASIEWICZ. Bliższy jest jednak Molierowskiego Alcesta niż Czackiego. Czacki jest bogatszy od swego wielkiego poprzednika nie tylko o historyczne doświadczenia ale i o ironiczny dystans wobec swego otoczenia. Zapasiewicz podaje tekst z szlachetną pasją bohatera romantycznego, w której nie mieszczą się akcenty ironiczne, niektóre tylko kwestie podszyte są sarkazmem. Ale ta postać zwarta, o wyrazistym rysunku, psychologicznie pogłębiona, sugestywna w swym oddziaływaniu na widza. Mniej dojrzałe aktorstwo prezentuje jego partnerka, MAGDALENA ZAWADZKA w roli Zofii Pawłowny. Ma dużo wdzięku i świeżości jako aktorka, wymyka się natomiast w zdefiniowaniu samej postaci, robiąc niekiedy wrażenie, jak gdyby zabłąkała sie z "Ślubów panieńskich". Pysznym natomiast reprezentantem świata, który obnaża i odrzuca Czacki, jest Famusow TADEUSZA BARTOSIKA w godnym go otoczeniu satyrycznie sportretowanych postaci tępego pułkownika Skałozuba (WIESŁAW GOŁAS), płaszczącego się Mołczalina (MACIEJ DAMIĘCKI), oślizłego spryciarza i łajdaka Zagorieckiego (RYSZARD PIETRUSKI), zaśniedziałej w swym arystokratycznym kołtuństwie książęco-hrabiowskiej society i jej usłużnych famulusów. Wyraziście odcinają się od tego farsowo-operetkowego a jednak groźnego tła postaci pokojówki Lizy (świetna w tej roli KATARZYNA ŁANIEWSKA) i wykolejeńca i hulaki Repetiłowa, w którym kołacą się jeszcze resztki zdrowego rozsądku i moralnego rozeznania (z komediowym umiarem gra go ANDRZEJ SZCZEPKOWSKI).
Przedstawienie rozgrywa się w pięknej architektonicznej zabudowie o czystych liniach, dyskretnie stylizowanych na "monumentalizm". Reżyser przedstawienia Ludwik René wydobywa ze sztuki te wszystkie jej treści ludzkie i społeczne, które współbrzmią z njkszym czasem, angażując żywo widownię w rozgrywający się komediodramat sprzed 143 lat.