Opera przez szesnaście godzin
Wagner miał szalone pomysły - mówił wczoraj Hans Peter Lehman, który przyjechał do Wrocławia, by zapowiedzieć przyszłoroczną realizację "Złota Renu", pierwszej części tetralogii "Pierścień Nibelunga". - Prawdziwym szaleństwem było to, że te pomysły umiał doprowadzić do końca - dodał reżyser, wybitny znawca twórczości Ryszarda Wagnera.
- W ciągu dwóch i pół roku Opera Dolnośląska wystawi cztery części "Pierścienia Nibelunga": po "Złocie Renu" (październik 2003 r.) - "Walkirię" i "Zygfryda" (czerwiec i październik 2004 r.) i "Zmierzch bogów" - dopowiedziała Ewa Michnik, dyrektorka opery. Cała tetralogia trwa łącznie 16 godzin.
We Wrocławiu wystawiono dzieło Wagnera w Teatrze Miejskim (dzisiejsza Opera) w 1932 i 1933 roku. Inscenizacja w Hali Ludowej będzie drugą w powojennej historii polskiej sceny operowej. - Hala nadaje się świetnie do wystawienia Wagnera - mówił reżyser. - To nie jest tradycyjna przestrzeń teatralna, ale Wagner nie był tradycjonalistą.
Hans Peter Lehman zamierza udowodnić, że dzieło Wagnera nie jest za długie i za głośne. Wiedzą o tym miłośnicy kompozytora z całego świata, którzy co roku przyjeżdżają do Bayreuth na festiwale wagnerowskie. Żeby w nich uczestniczyć, trzeba rezerwować bilety z 3-letnim wyprzedzeniem (są jeszcze wolne miejsca na 2005 r.)