Artykuły

Zanudzić na śmierć

"Przerażony na śmierć" Rona Aldridge'a w reżyserii autora w Krakowskim Teatrze Variete. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Czegóż to nie naobiecywano przed premierą - że będzie strasznie, ale też elegancko, jak to w Anglii, bo autor i reżyser jednocześnie prosto z Anglii przecież. Zatrudniono specjalistę od magicznych sztuczek, a publiczność wabi się hasłem "tylko dla widzów o mocnych nerwach".

Czemu nie, niech straszą, niech mamią i łudzą, niech duchy wyją i brzęczą łańcuchami, a meble fruwają w powietrzu. Dobry horror nie jest zły. Tymczasem nic z tego, Ron Aldridge (autor i reżyser z Anglii) zaprezentował mizerną i ciągnącą się jak stara guma do żucia historyjkę o dwóch przyjaciołach z dzieciństwa, Jacobie (Marcin Zacharzewski) i Willu (Karol Jasiński), którzy z powodu Mary (Agnieszka Kawiorska) przestają być przyjaciółmi.

Will kocha Mary, Mary kocha Willa, Jacob kocha Mary, więc nic dobrego z tego się nie urodzi, co więcej, będzie i trup, i duch, kłamstwa i oszustwa. Więcej nie zdradzę, bo choć perypetie tego wstrząsającego dramatu serc ludzkich są łatwe do przewidzenia, nie chcę nikomu psuć przyjemności, za którą trzeba zapłacić 85 złotych.

Po co było sprowadzać autora i reżysera

Pod względem aktorskim i reżyserskim spektakl wykonany jest, by tak rzec, na poziomie podstawowym. Aktorzy mówią całkiem wyraźnie, wchodzą na scenę i schodzą z niej, kiedy trzeba, czasami rozłożą bądź wyciągną ręce (w graniu rękami przoduje Zacharzewski), zrobią jakąś minę. Owszem, Agnieszka Kawiorska stara się tchnąć nieco życia w swą papierową bohaterkę, ale że niewiele ma materiału, to i życia niewiele. Za to Paweł Sanakiewicz, grający narratora opowiadającego widzom ową historię, zagrywa się, demonicznie chichocze i straszy, co może nie jest w najlepszym guście, ale przynajmniej wywołuje od czasu do czasu jakąś reakcję widowni (pierwszy śmieszek wystąpił dopiero w 25. minucie przedstawienia). Nie wiem, po co było sprowadzać autora i reżysera z Anglii, skoro taki - a może i lepszy - spektakl potrafiłby napisać i wyreżyserować dowolny artysta miejscowy.

Co do magii i trików - jest ich jak na lekarstwo. Przewrócić krzesło i zamknąć z hukiem drzwi czy okno nie jest chyba trudno i nie trzeba do tego najmować specjalisty. Jeszcze tłucze się kawałek wazy, dwie książki wypadają z półki, z innej książki wysuwa się karta do gry. No i w powietrzu przelatują białe szmatki udające duchy, co może byłoby zaskakujące, gdyby nie doskonale widoczne (bo oświetlone) sznurki, dzięki którym te szmatki fruwają. Wielokrotnie występuje też obficie rozsnuwana sztuczna mgła, ostatnia deska ratunku kiepskich reżyserów.

Jak produkcja amatorska

Przerazić się na "Przerażonym" trudno; szokujący (estetycznie) może być za to wystrój foyer - czarny plastikowy koń rozmiarów naturalnych przy schodach i pokrojony na kwadraty (a każdy z nich w złotej ramie) wielki "Szał" Podkowińskiego pół piętra wyżej. Konie, złote rurki, błyszcząca podłoga, różowe kanapy, białe pufy; dawne kino Związkowiec wabi teraz blichtrem w zdecydowanie złym stylu. Na scenie natomiast przeboje West Endu, Broadwayu i Paryża, dzięki którym według dyrektora Janusza Szydłowskiego Kraków miał doszlusować do światowych stolic rozrywki, skurczyły się do stłoczonego na małej scenie musicalu bez orkiestry, pokazu kilku tancerek i sztuczki wyglądającej jak produkcja amatorska.

Teatr Variété. Ron Aldridge "Przerażony na śmierć", reżyseria - Ron Aldridge, scenografia - Anna Sekuła, muzyka - Sebastian Bernatowicz, efekty iluzjonistyczne - Jędrzej Bukowski, premiera 31 października 2015.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji