Świat ceprów i górali
- Nie pałam entuzjazmem do współczesnej dramaturgii naturalistyczno-bebechowatej. Chcemy być wierni Witkacemu, a to znaczy - teatrowi artystycznemu, który bardziej traktuje o sprawach metafizycznych niż polityczno-społecznych - mówi ANDRZEJ DZIUK, reżyser, dyrektor Teatru im. Witkiewicza w Zakopanem.
Rozmowa z Andrzejem Dziukiem [na zdjęciu], reżyserem, szefem Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem:
Przedstawienie "Na przełęczy", które pokaże dziś [23 stycznia] Teatr TV, na pana scenie grane jest trzeci sezon. Czy spektakl o wizycie ceprów w Zakopanem tak samo odbierają miejscowi i przyjezdni?
- Turyści są zaskoczeni nośnością tekstu, bo "Na przełęczy" jest opowieścią bardzo mocno osadzoną w tradycji regionu, relacjonującą konkretną wyprawę, która zdarzyła się w końcu XIX wieku. Mieszkańcy Podhala zaś oglądają przedstawienie porównując je z utrwalonymi wyobrażeniami o sobie, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Sprawdzają, czy pokazany na scenie świat nie przyprawia im gęby. I mają trochę racji, bo nasz spektakl jest nie tylko humorystyczny, ale chwilami pokazuje świat w karykaturze. Tyle że zgodnie z prozą Witkiewicza.
Jesteście nadal ceprami?
- Miejsce wybraliśmy świadomie i pokochaliśmy je. Ale jesteśmy obcy. To jest "Skalne Podhale", miejsce, które zawsze było trudne. Już i Witkacy twierdził, że w Zakopanem można jedynie "zniechęcić się i zmarnieć", że to "wyrostek robaczkowy ślepej kiszki". Niełatwo się tu zaaklimatyzować, zakorzenić - nie sądzę, żeby to się komukolwiek udało - nawet po 20 latach - jak to ma miejsce w naszym przypadku. A wkupowanie się czy podlizywanie miejscowym uważam za błąd. Oni cenią odrębność, poczucie własnej wartości. Chciałem, żeby ów powiew wolności też w spektaklu zaistniał.
Robi pan teatr tradycyjny. Dlaczego nie kusi pana tzw. nowa dramaturgia?
- Robimy teatr dla ludzi. Od początku uznaliśmy to za najważniejsze. Nie mam potrzeby podpierania się awangardą i nie czuję konieczności odkrywania nowych - odkrytych już światów. Nie pałam entuzjazmem do współczesnej dramaturgii naturalistyczno-bebechowatej - według witkacowskiej terminologii. Chcemy być wierni Witkacemu, a to znaczy - teatrowi artystycznemu, który bardziej traktuje o sprawach metafizycznych niż polityczno-społecznych.
Nie znudziliście się sobą przez 21 lat wspólnego tworzenia teatru?
- Od początku wmawiano nam, że zespół w tym samym składzie może być twórczy najwyżej pięć lat. Umówiliśmy się, że będziemy istnieć dopóty, dopóki będziemy mieli sobie coś do powiedzenia. Chciałem, żeby zespół był grupą towarzysko-artystyczną. Niektórzy z
pierwszego zespołu wyjechali, inni zmienili zawód, założyli rodziny - ale wciąż pozostajemy w dobrym kontakcie, a to miejsce nie przestało być ich miejscem.
Jak będziecie w tym roku obchodzić urodziny patrona 24 lutego?
- Pewnie skromniej niż w zeszłym roku, kiedy świętowaliśmy jubileusz 20-lecia teatru. Pokażemy nasze ostatnie przedstawienie "Tangen" Hamsuna, spektakl zrealizowany przez Łukasza Witta-Michałowskiego, naszego byłego aktora. Nad "Śniegiem" Przybyszewskiego pracuje Karina Piwowarska. Widzowie zobaczą też przygotowaną przeze mnie premierę "Dzień dobry państwu - Witkacy" na podstawie "Bezimiennego dzieła". I jak zawsze - będą niespodzianki.
Zakopiański Teatr im. Stanisława Ignacego Witkiewicza założyła 21 lat temu grupa absolwentów PWST z Krakowa. Od początku przewodził jej Andrzej Dziuk (ur. 1954), absolwent polonistyki i reżyserii. Pierwszą premierą, którą widzowie obejrzeli 2 lutego 1985 r. przy ul. Chramcówki 2, była "Autoparodia" według zakopiańskich tekstów Witkacego w jego reżyserii. W1987 r. wraz z teatrem Dziuk otrzymał Nagrodę Artystyczną Młodych im. S. Wyspiańskiego. Spośród ponad 80 premier, które odbyły się na deskach zakopiańskiego teatru, dwie zostały pokazane w Teatrze TV: "Sonata b." Witkacego i seans dadaistyczno -surrealistyczny "Cabaret Voltaire".