Artykuły

Straceńcy balują

To nie dwa nagie kształtne biusty, ani kilka par damskich i męskich majtek pokazujących się na scenie sprawią, że o tym spektaklu będzie głośno. "Baal" Brechta w realizacji Marka Fiedora jest prowokacją, drażniącym krzykiem w sprawie świata "produkującego" straceńców

Dla twórczości Bertolta Brechta dobry był koniec lat 60. Do historii przeszła m. in. Inscenizacja "Kaukaskiego kredowego koła" w Teatrze Jaracza. Mijały lata, przestano wracać do "Kariery Artura Ui", a nawet do "Matki Courage". Niemiecki ekspresjonizm, a także "teatr epicki" wymyślony przez Brechta, stracił admiratorów. Aż tu po latach wraca się do jego młodzieńczej, nie najwyżej w swoim czasie notowanej sztuki, do "Baala".

Wydawać się może, że opowieść o buncie i rozpadzie wartości rozpisana na dręczące obrazy nie mogła trafić lepiej jak w ręce młodego , bezkompromisowego reżysera i aktorów, spośród których każdy może być Baalem stworzonym na wzór oraz podobieństwo babilońskiego bożka natury. I w inscenizacji Marka Fiedora każdy nim jest. Każdy krzyczy o swoim geniuszu i niechęci do świata, każdy jest lepszy niż jest, chce zaspokajać swoje instynkty, nie liczyć się z cudzą i własną godnością oraz wrażliwością. Świat bez wartości nie wymaga zwracania uwagi na ilość pozostawionych ofiar. W codziennej walce o d, łóżko, butelkę, pieniądze nie ma znaczenia, czy zranione zostały czyjeś uczucia. Wszystko, co rozgrywa się między ludźmi, jest plugawe i brudne.

Scenograf Jan Kozikowski znalazł optymalną przestrzeń do rozegrania akcji "siedmiu aspektów baalicznego odczucia świata". Stworzył szczególny ring, wokół którego siedzą widzowie i nie udaje, że tu może się zdarzyć coś miłego. Aktorzy zamieniają się rolami, próbują budować swój świat, ale w końcu w tej beznadziejnej szarpaninie przychodzi samotna śmierć

W inscenizacji Fiedora dużo jest ruchu, zamieszania i często histerycznych starań o "wypełnienie" licznych mielizn brechtowskiego tekstu. "Baal" to zapis wielkiej udręki, niestety "rozgrywany" na jednej nucie. To już nie wielonastrojowa ekspresja, to często eksplozja wykonana dla efektu. W tym nie ma nic z "pluszowego teatru", ale kreacji jest zbyt wiele. Inscenizacja robi wrażenie, choć trudno się uwolnić od myśli, że ta opowieść o młodym zbuntowanym dzieje się jakby obok i poza tymi, co szamoczą się po scenie. "Baalowi" na pewno trzeba czasu i rytmu, który pozy zamieni na (sceniczną) prawdę.

Na scenie oglądamy z pasją odgrywających swoje role dyplomatów wydziału Aktorskiego PWSFTviT: Mateusza Młodzianowskiego, Michała Grzybowskiego, Rafała Kosińskiego, Alberta Osika, Bartłomieja Porczyka, Radosława Hebala, Łukasza Bzurę, Katarzynę Błachiewicz, Katarzynę Kowalik, Zofię Szulakowską.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji